Witam,a więc tak nie wiem do czego przypasować moje "ubytki"ale zauważyłem że coś dziwnego w niektórych sytuacjach jest ze mną.. Zaczęło się to u mnie bodajże w szkole średniej gdy miałem coś przeczytać jakiś referat itp.. to zaraz brakowało mi tchu i dosłownie ledwo zawsze kończyłem dane zadanie ..co ciekawe im dłużej przedstawialem referat juz było coraz lepiej..Ostatnio zauważyłem coś jeszcze gorszego podczas b ważnej rozmowy potrafie dosłownie się zaciąć na chwile tak jakby mi powietrza brakowało..ze nie potrafie wydusić z siebie słowa.....Patrząc w oczy pani za biurkiem moje oczy zaczynaja mi lzawic mam uczucie jakby chciało mi sie płakac...rozgladam sie na boki itp i czuję się z tym "kiepsko"i nie wiem co na to poradzic.... Nie mam pojęcia od czego to może być faktycznie jestem b mało towarzyski praktycznie nigdzie nie wychodze ale jestem radosny pozytywie nastawiony do życia nic mi nie brakuje jednak nie potrafię sobie z tym poradzić i przez takie coś nie potrzebnie gorzej się czuje w takich sytuacjach...Macie jakieś rady ? ? Teraz czeka mnie poważna praca wśród wielu ludzi( Specjalnie wybrałem taką prace z myslą że zrobi ze mnie bardziej rozrywkową osobę ) ..Mam wielką nadzieję że pracując każdego dnia z ludzmi przejdzie mi to :)Bo myślę iz siedzac w domu rzadko przebywajac z ludzmi wlasnie tego sie nabawilem... jeszcze powiem tak nie palę fajek..co drugi dzien biegam 5 km..alkohol pije b rzadko i to okazyjnie..Wiem że to jest śmieszne...Nie wiem skąd to się u mnie wzięło mimo iż staram się nie stresować sama z siebie wyskakuje taka blokada..Szukam sposobu żeby z tego całkowicie wyjść..myślę może o rozmowach na kam i mikro z obcymi ; P Szukam juz kazdej opcji zeby takie "zboczenia z dziecinstwa" wyeliminować Z góry dziękuje za odpowiedzi..Pozdrawiam : )