Witam serdecznie. Od dłuższego czasu przeglądam to forum w poszukiwaniu odpowiedzi, może pocieszenia itp. Z nerwicą zmagam się od 8 lat, a mam ich 28. Głównie ujawnia się w momencie gdy zaczynam związek z kobietą. I za cholerę nie puszcza. Przechodziłem przez wszystkie objawy opisywane na tym forum. Do tego uzależnienie od masturbacji i pornografii. Po raz kolejny PRÓBUJĘ ułożyć sobie życie z kobietą i co? Co mi nie daje żyć to ciągłe napięcie, odretwiale czoło i scisniety żołądek - klasyk. Sporo czytam na temat leków. Mój psychoterapeuta niewerbalnie odradza mi to, a ja się ciągle waham. Zwłaszcza, że czytam sporo - także na tym forum o tym, że działają średnio, odstawienie to katorga itp. Zawsze mógłbym podziękować kobiecie, ale szkoda mi marnować kolejnej pięknej znajomości i tak się męcze, ale do objawów nie potrafię się przyzwyczaić mimo wielu lat spędzonych z nimi.
Chciałbym poznać Wasze zdanie, jak to było u Was... Dlaczego zaczęliście brać leki? Nie mogliście znieść objawów swojej choroby? Jak się czujecie biorąc leki? Co Wam to daje?
Dziękuję.