Witaj prysznic13!
Na wstępie uspokoję Cię - to co przeżyłeś, to nerwica lękowa o takiej własnie postaci (przeżyłem coś bardziej hardcorowego). Stwierdzam to (nie jako teoretyczny lekarz medycyny) tylko jako praktyk, który przeszedł o wiele więcej. Dość lukrowania. Jeśli kiedykolwiek spotkam cię w sytuacji o której tu piszesz, to spuszczę Ci takie manto za to co robisz, że szkoda gadać... Weź się w garść i nie rób tego więcej...Brałem amfe przez miesiąc, dzień po dniu (nawet mojemu psychiatrze tego nie mówiłem) bo tak chciałem. Chciałem sprawdzić jak to jest, czy da się uwolnić od codziennych problemów...Mój ojciec umierał na raka, ja żyłem w biedzie i chciałem tylko żyć lepiej! Nie pomogło. Nałóg atakuje następnego ranka...Byłem osaczony, ale odrzuciłem pokusę, chciałem żyć bez tego. Wtedy zaatakowały mnie stany lękowe, stany lękowe przed zawałem, który mi zafundowała amfa... Kilka razy na pogotowiu... Wtedy nie wziąłem sobie do serca tego co mi tam mówili. Teraz jest inaczej... Nigdy więcej tego g*wna! Męczą mnie stany lękowe na tym punkcie. Nawet wiedza co mi dolega nie pomaga mi...