Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZyjeZaKare

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ZyjeZaKare

  1. Czy leki dzialaja troche jak alkohol? Na kogos z lękami. Powiedzmy ze jak jestem wypity, to nie mam jakos oporow przed robieniem rzeczy ktore sprawiaja mi trudnosci na codzien. Durne wyjscie samemu z domu zawsze mi zajmuje mase czasu, zamiast ubrac sie i wyjsc to zaraz jakby tu sie wykrecic, a bo czy na pewno potrzebuje wyjsc, a moze za godzine, moze jutro, za tydzien, i tak w kolko. Pod wplywem jakos tak latwiej wszystko, a i zazartowac przy kasie w sklepie tez czasem sie uda.
  2. kolejny praktycznie caly weekend przesiedziany bezczynnie w domu ehh, przydalaby sie chyba jakas praca na soboty i niedziele, zeby jak najmniej siedziec w domu i sie nie zamartwiac :/
  3. ZyjeZaKare

    Spamowa wyspa

    Co robicie w takie dni jak dzisiaj? Ladna pogoda, macie caly weekend wolny, wstajecie o 7 rano i co dalej. Tyle rzeczy mozna robic a ja nie potrafie opuscic tych 4 scian...
  4. wszystko do mnie idealnie pasuje, skrajny przypadek fobii spolecznej to nie brzmi optymistycznie, ciezko sie przelamac i pojsc z tym do psychiatry.
  5. ZyjeZaKare

    Samotność

    to samo mam , to znaczy chcę interakcji z drugimi ludzmi , ale nie wiem jak wykonac 1 krok . blokadę taką mam od 2014 roku . ps: jak chce jakaś kobietka napisać do benzusia porozmawiać to zapraszam :) Mam podobnie, męczy mnie siedzenie w domu. Chciałbym gdzieś wyjść, ale nie mam z kim. Nie potrafię nawiązywać znajomości, a samemu nie potrafię się zebrać, z resztą gdzie można iść samemu i po co. Miałem kolegę który zawsze zabierał mnie do swoich znajomych, ale nie potrafiłem z nikim nawiązać jakiejkolwiek relacji. On wyjechał i nie mam już nic do roboty, każdy weekend w domu.
  6. Ja jakos od konca lutego chyba nie przespalem jednej calej nocy. Budze sie co noc o 3 czasem o 5 , nieraz caly spocony. Ostatino doszedl mi tez problem zeby zasnac w ogole, krece sie strasznie i troche mi zajmuje zanim zasne, nieraz nawet godzine. Wczesniej to sie kladlem i po 10-15 minutach i spalem.
  7. ZyjeZaKare

    Samotność

    Znamy sie od gimnazjum, wtedy troche latwiej mi sie kontakty lapalo z ludzmi, mialem w sumie 4 takich dobrych kumpli, kontakt zostal mi z tym jednym bo mieszkalismy na tym samym osiedlu wiec sie dosc czesto widywalismy. Pozniej bylo technikum, nie zakumplowalem sie z nikim przez 4 lata. Dalej to juz rownia pochyla w dol, od czasu konca gimnazjum nie poznalem nikogo z kim utrzymywal bym jakis kontakt. winter, niska samoocena to jedno, ale to zwykly fakt ze jestem nudnym czlowiekiem. Jest dlugi weekend a ja nie robie nic tylko siedze przed kompem. Nie mam zadnych zainteresowan, nigdzie nie wyjezdzam. Jakbym spotkal kogos kogo nie widzialem dawno albo jakas nowa osoba by mnie zapytala bo robie w zyciu albo co robilem przez ostatnie pare lat to bym sie chyba pod ziemie zapadl bo co powiedziec. Sam jestem zrodlem swoich problemow a nie potrafie sie zebrac w sobie zeby cokolwiek z tym zrobic.
  8. ZyjeZaKare

    Samotność

    Kosmos, mialem podobnie, wszystkie moje 'znajomosci' byly uzaleznione od kumpla, ktory mnie wkrecal zawsze na jakies imprezy albo wyjazdy z jego znajomymi. Znamy sie od paru dobrych lat wiec sporo osob sie przewinelo przez ten czas, ale z nikim nie nawiazalem jakiejkolwiek blizszej znajomosci. Czesto wlasnie siedzialem i przysluchiwalem sie jak opowiadali sobie co tam kiedys robili i gdzie byli, wszyscy sie dobrze znali, ciezko sie wkrecic w taka zgrana paczke zwlaszcza takiemu komus jak ja. Malomowny gosc ktory przewaznie siedzial z boku i sie przygladal. Po alkoholu otwieralem sie bardziej ale i tak nie wiele to zmienialo. Wszystko sie urwalo kiedy kumpel wyjechal rok temu za granice. Od tamtego czasu nigdzie nie wychodze. Bo nie mam z kim. Meczy to na dluzsza mete, zwlaszcza w taki dlugi majowy weekend. Chcialbym gdzies wyjsc, posiedziec w barze przy piwie, cokolwiek, ale wiem jak sie to konczy. Nie jestem ciekawa osoba, a po co komus taki znajomy.
  9. Mi najbardziej doskwiera te uderzenie goraca, caly sie zaraz zaczynam pocic, zazwyczaj jak mam jakis kontakt z obca osoba, ktos do mnie zagada stojac w sklepie itp. Czuje wtedy ze robie sie czerwony, serce wali jak mlot. Gdyby nie to, to mysle ze moglbym jakos tam funkcjonowac. Wychodzenie w miejsca publiczne nie sprawialo by mi az takiego problemu jak teraz. Zazwyczaj nie mysle wtedy tez racjonalnie, wlasciwie to w ogole chyba nie mysle, w glowie mam pustke, odpowiadam jakos z automatu. Da sie nad tym jakos zapanowac?
  10. Nie wiem w sumie gdzie to napisac, tu dawno sie nikt nie udzielal. W weekend przelamalem sie i w koncu pojechalem do galerii bo musze w koncu kupic jakies ciuchy, od dobrych 5 lat chodze w 2 parach spodni. Jak juz znalazlem miejsce po 15 minutach krazenia po parkingu, to mialem chwile zwatpienia i chec szybkiego powrotu do domu, ale pomyslalem a co tam najwyzej jak nie wejde do sklepu to pochodze chociaz pomiedzy ludzmi ze 2 kolka i wroce ze spuszczona glowa. Wszedlem w sumie do 3 sklepow, pomacalem jakies ubrania, ale ze do przymierzalni byla spora kolejka to obrocilem sie na piecie i szybko sie oddalilem. W sumie nie bylo zle, ale czulem sie jednak nie swojo, odczuwalem stres, czulem ze robi mi sie goraca a na czole pojawiaja sie krople potu. Wzrokiem latalem po tych regalach i wieszakach byle znalesc cos SZYBKO SZYBKO bo przeciez masa ludzi i kazdy akurat patrzy wlasnie na mnie jak szukam spodni(w tygodniu nie pojde bo ludzi jest malo i wtedy NA PEWNO wszyscy beda sie parzec wlasnie na mnie xd) Jeszcze jak wracalem to jakas dziewczyna mnie zaczepila z ankieta czy cos, nawet nie wiem co chciala bo zaraz panika zrobilo mi sie goraco w glowie i robie sie czerwony, i do tego oblala mnie fala potu. Moj mozg z automatu ustawil sie w jakis tryb defensywny i wcisnal tylko na moje usta "sory ale troche sie spiesze", chociaz tyle ze sie usmiechnalem. Od razu przyspieszylem kroku i po chwili dopiero sie uspokoilem. Przekichane ze takie proste czynnosci sprawiaja tyle problemow. Zeby miec problem z glupim kupnem ciuchow ehh
  11. ZyjeZaKare

    Samotność

    przynajmniej masz jakichs znajomych :/
  12. Dobija mnie samotnosc, bezczynne siedzenie w domu w kazdy weekend, meczy mnie to juz. Nie mam znajomych, z ktorymi moglbym gdzies wyjsc, a fobia spoleczna nie pozwala mi poznawac nowych ludzi, nie potrafie z nimi rozmawiac, jestem niesmialy, malomowny. Wiekszosc czasu milcze, a jak ktos cos zapyta czesto nie wiem co powiedziec. Jestem nudnym czlowiekiem, bez zainteresowan, po co komus taki znajomy. Nawet nie potrawie tego zmienic, bo wszystko mnie nudzi po jakims czasie. Probowalem czytac, ale po parunastu minutach sie rozpraszam, nie moge sie skupic na tekscie, myslami uciekam gdzie indziej. Gry mnie nudza po kilku godzinach. Jedynie jakies aktywnosci fizyczne sprawialy ze czulem sie dobrze, czasem jezdze na rowerze, ale samemu tez ile mozna. Kiedys mialem kilku znajomych, chodzilismy na piwo, na wspinaczke, bilard itp. cos tam sie zawsze dzialo. Kontakt niestety sie urwal, czesc wyjechala za granice, czesc ma swoje zycie - dziewczyna, praca. Nigdy nie pielegnowalem tych znajomosci, nigdy nie probowalem samemu zainicjowac spotkania czy wspolnego wyjscia, zawsze to oni gdzies zapraszali mnie, a zdazalo sie ze czesto tez odmawialem. Teraz odczuwam tego skutki. Chcialbym po prostu potrafic normalnie funkcjonowac, nie bac sie ludzi, normalnie rozmawiac i nawiazywac kontakty. Przeraza mnie wizja siebie za kilka lat, mam juz 25 i nie widze cienia szansy na poprawe. Czas leci szybko, zanim sie obejze stuknie mi 30, i wciaz bede bez nikogo. Bez znajomych, bez dziewczyny. Bez wspomnien, bez zycia.
  13. monooso, ja z zebami wlasnie zwlekalem i w koncu mnie tak zaczal bolec ze w nocy spac nie moglem, wiec wyjscia nie mialem i trzeba bylo isc od razu, i teraz kanalowo lecze niestety. No nic bede musial sie zarejestrowac do psychiatry/psychologa, nie wiem wlasnie do kogo, moze do obu pojde. Jak wyglada taka wizyta w ogole u jednego i drugiego? Siadam i po prostu opowiadam co mnie trapi?
  14. Hej, postaram sie krotko, bo pewnie nikomu sie niechce czytac scian tekstu, jak bedzie za duzo to przepraszam, ale jakos musze opisac moj problem, i troche z siebie wyrzucic, bo niema komu. Wiele rzeczy sprawia mi ogromny problem, nawet glupie zarejestrowanie sie do dentysty przez telefon zajelo mi 2 tygodnie(pod koniec stycznia bylem na wizycie i mialem sie zarejstrowac pod koniec lutego, dopiero wczoraj zadzwonilem wiec wizyta za 2 tyg, a wiedzialem ze tyle sie czeka). Ogolnie nie czuje sie komfortowo w miejscach gdzie jest duzo ludzi, jak stoje w dlugiej kolejce do kasy to nie wiem co ze soba zrobic, gdzie mam sie patrzec, co zrobic z rekami. Krece sie zawsze z nogi na noge i drapie po twarzy. Zawsze robie sie czerwony jak burak i zalewa mnie pot, kiedy np ktos zada mi niekomfortowe pytanie, gdy spotkam na ulicy kogos, kogo sie nie spodziewalem itp, ogolnie kiedy jakas sytuacja mnie zestresuje. Od razu widac po mnie ze cos jest nie tak, ze chce sklamac albo ze unikam odpowiedzi. W szkole jak szedlem do tablicy to od razu burak na twarzy i np. zadanie ktore przed chwila zrobilem w zeszycie nie moglem rozwiazac na tablicy bo sie gubilem. Odpowiedz ustna? wolalem dostac 1 niz stanac przed cala klasa nawet jak bylem przygotowany. To byl jeden z powodow przez ktory nie poszedlem na studia, balem sie tego wszystkiego, balem sie poznac nowych ludzi, nie chcialem sie przed nimi osmieszyc. Do tego dochodzi bardzo niska samoocena, kompleksy(mam 170wzrostu, na czole czesto pryszcze przez co wygladam jak gimnazjalista mimo ze praktycznie juz 23lata na karku). Pogarszac zaczelo sie od skonczenia technikum, bo siedze praktycznie ciagle w domu(juz ponad 2 lata). Brak pracy bo sie boje isc nawet na rozmowe, jak wytlumaczyc 2 lata nic nierobienia. Potracilem kontakty ze swoimi znajomymi, nie mialem ich wielu bo moze z 5 takich dobrych, od tamtego czasu przestalem sie z nimi kontaktowac, pare spotkan po ich telefonach, ja nigdy chyba nie dzwonilem zeby sie zobaczyc. Jak juz sie zgadalismy to i tak nie bylo o czym rozmawiac. Kazdy zawsze opowiadal co u niego; studia, praca, a ja nic, bo co mam mowic ze siedze i pierdze w fotel przed monitorem? Zostal mi 1 z ktorym mam jakis kontakt ale juz tez coraz rzadziej. Jak zadzwoni raz na 2 miesiace ze jest impreza to i tak odmawiam, bo po co mam isc, szczegolnie jak nie znam wiekszosci osob. Siedze zawsze sam, cicho, nie potrafie z nikim rozmawiac, nie mam o czym, bo jestem nudziarzem. Ale to inna historia, chyba sam musze zrobic cos w tym kierunku, znalesc jakies hobby, miec jakies zainteresowania o ktorych mozna rozmawiac. Moglbym pisac i pisac ale nie o to mi chodzi, zeby sie wyzalac. Zupelnie nie wiem co mam zrobic, a przeciez nie mozna tak zyc, jak pasozyt, im dluzej siedze bezczynnie tym jest gorzej. 2 lata zaraz zamienia sie w 3, 4, 5... No i teraz pytanie, co mam robic? Isc do psychologa? do psychiatry? Nigdy na zadnej wizycie nie bylem, wiec nie wiem. Musze cos zaczac robic a sam nie potrafie, wiec musi mi ktos w tym pomoc.
×