Skocz do zawartości
Nerwica.com

Darien

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Darien

  1. Moi drodzy, ja również borykałam się z mocno nasiloną emetofobią kilka lat temu. Myślałam, że nic mi nie pomoże, aż nie trafiłam do bardzo dobrego psychiatry, który zapisał mi dość mocne leki objawowe (w których na ulotce nie było w skutkach ubocznych wymiotów :) - inni lekarze tego nie czaili i długo nie chodziłam do żadnego, bo było po tych wizytach i lekach jeszcze gorzej...). Brałam je przez 2 miesiące, zawsze gdy dopadał mnie atak paniki i mnie tak mocno uspokajały, że dosłownie zapominałam o lęku. I chyba tego właśnie potrzebowałam - myślenia bez lęku, żeby zająć umysł zwykłymi codziennymi i przede wszystkim ważnymi sprawami, bez wymiotów "na tapecie" na okrągło. Po tych dwóch miesiącach odstawił mi te leki, bo mogłyby mnie uzależnić i zapisał jakieś słabe, które brałam codziennie rano przez jakiś rok. I stopniowo coraz więcej myślałam o zwyczajnych rzeczach, coraz mniej paranoicznie o lęku i wymiotach. Później przestałam brać leki, ale już przez ten czas uświadomiłam sobie trzeźwo myśląc, że nie muszę się bać, że się wszystkim otruję, że przejazd komunikacją miejską nie musi być straszny, jeśli się myśli zajmie czymś innym, niż lękiem, że mogę normalnie spać, bez lęku, że się obudzę i zacznę wymiotować. I w ten sposób żyję sobie cztery lata później bez ataków paniki, zdarza mi się wyjść z domu bez woreczka w torbie, czy gum do żucia miętowych (co mi bardzo pomagają w stresie), ostatnio zjadłam coś, co miało datę ważności do dnia wcześniejszego, jeżdżę autobusami na luzie i tylko czasem jak zjem coś ciężkostrawnego, to ze stresu boli mnie brzuch wieczorem i wtedy pomaga herbata miętowa i głębokie oddychanie, jak mam wystąpić publicznie (czasem to muszę robić w pracy), to jest mi niedobrze i zaczynam panikować, ale daję sobie radę, a jak panuje grypa żołądkowa, to często dezynfekuję ręce i nie podchodzę do "podejrzanych" ludzi, ale radzę sobie. Kiedyś, gdy pomyślałam o tym, że jest możliwość, iż mogłabym z jakiegoś powodu zacząć wymiotować, to tak chwytałam się tej myśli panicznie, że wskutek błędnego koła i myślenia o tym i lęku, robiło mi się niedobrze i było jeszcze gorzej. Teraz, gdy taka myśl mi przejdzie przez głowę, to bardzo szybko, już w sumie naturalnie ją odpycham i zajmuję się czymś innym, bo wiem, że nie ma sensu się nakręcać i tracić czas i energię na lęk. Ale zanim do takiego mojego stanu doszło,to minęło wiele lat i jak już pisałam, musiałam się uspokoić za pomocą leków. Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam, abyście sobie poradzili tak jak ja :)
×