Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lunathick

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lunathick

  1. Cześć ludziska. Mam od dłuższego czasu problem z przebudzaniem się w środku nocy. Czasem raz, czasem dwa razy. Trochę to irytujące, jednakże dzisiejszej nocy przebudziłem się o 2 w nocy i nie mogłem zasnąć do 4 nad ranem... Czułem się bezradny, chciałem zasnąć. Nie wiem tylko czy to ma podłoże somatyczne czy raczej psychiczne...
  2. Lunathick

    Samotność

    ( Dean )^2, czyli to wszystko kwestia umiejętnego, hm, bajeru? Bo takie mam wrażenie, widząc jak kolesie, którzy wyglądają bardzo przeciętnie idą za rękę z ładną dziewczyną.
  3. Lunathick

    Samotność

    Dobrze. Przynajmniej przez moment poczułeś się dobrze.
  4. Kakaniel, mam dokładnie to samo! Ciągle myślę o przeszłości.
  5. Lunathick

    Samotność

    "Spójrz na świat z moich oczu, będziesz chciał je zamknąć" mark123, chodzi też o to a i głównie o to, że nieszczęśliwy człowiek myśli, że miłość wybawi go ze wszystkich trosk, problemów. Owszem, złagodzi je, może niektóre nawet wyeliminuje, ale ten podstawowy problem, tj. problem ze sobą samym pozostanie. Ja sam rozwaliłem dobrze prosperujący związek przez swoje zachowanie.
  6. Lunathick

    Samotność

    To prawda, żyjemy w czasach hedonizmu i ogromnego egoizmu. Egoizm był od zawsze, ale nigdy nie w takim stopniu :-) Cóż, mamy pecha.
  7. Lunathick

    Samotność

    jedyna, nie wiem jak oceniają mnie inni, nie pytam ludzi przecież o coś takiego.
  8. Lunathick

    Samotność

    Nie potrafię się starać. O nic. Nie mówię nawet o kobiecie. Jestem tak kurewsko dumny i śmieszny zarazem, pyszałkowaty. Nie czuję nic. Jak śmieszne jest to, że wydaję się sobie być kimś a tak naprawdę jestem NIKIM. Jak świetnie odgrywam rolę wśród społeczeństwa! Brawo, oskara dla tego Pana! To jest kur.wa śmieszne.
  9. Lunathick

    Samotność

    tanczaca_skarpetka, nie wiem, może, aczkolwiek nie zachowuję się tak, stwarzam pozory i podświadomie nie wierzę, że to się w ogóle uda, tak jest łatwiej...
  10. Lunathick

    Samotność

    Ja aktualnie to przerabiam, rozmawiam z jedną dziewczyną, tj. był portal, wymiana numerów i w sobotę mamy się spotkać, ale nie wierzę, że do tego dojdzie, po prostu coś mówi mi, że nie.
  11. Lunathick

    Samotność

    Kestrel, w sumie racja. Zresztą w Kato możemy przecież też się umawiać albo i ona może odwiedzić Bytom, ale to i tak nie wiadomo czy będzie z tego cokolwiek, bo ostatnio na tym polu to jedna, wielka klapa.
  12. Lunathick

    Samotność

    Poznałem dziewczynę, która mieszka 30 km ode mnie (Bytom - Tychy) i tak trochę mnie taka odległość odstrasza, choć wiem, że 30 km to znowu nie tak dużo. Z drugiej jednak strony, jak tak pomyślę, że nie będę mógł w każdej chwili do niej zajść, to tak trochę demotywuje...
  13. Jestem z Bytomia jak coś, tylko widzę, że ten wątek raczej mało aktywny tutaj
  14. Oszukany, hm, na pewno nie zasypuję jej smsami. Wysłałem jej raptem dwa smsy; wczoraj wieczorem jeden, dzisiaj rano drugi (tego mogłem sobie odpuścić, w porządku). Nie jestem dzieciakiem, który się jara czymś takim. Myślę, że jest mną zainteresowana, co wyraźnie dała mi do zrozumienia (nie nawiązuję tutaj absolutnie do pocałunku w kinie). No a co do samego pocałunku. Cóż, może nie było to oryginalne, ale tak wyszło i na pewno nie było to hm, sztampowe, takie na siłe. Cóż, jeśli nie odezwie się w ogóle przez tydzień, to raczej wszystko będzie wiadome, aczkolwiek nie ukrywam, że byłbym bardzo zdumiony i przez długi czas zachodziłbym w głowę co też właściwie się stało. Oczywiście też mam zamiar odpuścić, aczkolwiek czasem mam z tym problem, bo jestem strasznie niecierpliwy... Ale dobrze radzisz, tak też uczynie.
  15. Wiem, że to nie tutaj powinienem pisać o tym, ale gdzieś muszę i mam nadzieję, że ktoś tu racjonalnie myśli i mi pomoże. Spotykam się od hm, miesiąca z pewną dziewczyną. Widzieliśmy się 4 razy, z czego ostatnio byliśmy w kinie i doszło do pocałunku; ewidentnie między nami coś się zaczyna dziać. Wczoraj z rana wymieniliśmy się 2 smsami, zapytałem tam o coś błahego i do tego momentu zero odpowiedzi... Od wczoraj, od godziny 11 nic. Napisałem jeszcze wieczorem jak jej mija dzień i tutaj też nic. Wiem, ze to może być nic takiego, ale ja w takich sytuacjach lubię popadać w paranoję. Napisałem jej rano dzisiaj, że jeśli nie ma smsów, to niech napisze od kogoś żebym się nie martwił (tia, prędzej żebym nie popadł w całkowitą paranoję). Nie cierpię takich sytuacji, bo wtedy myślę tylko o tym, wyobrażam sobie od razu dziwne i czarne scenariusze.
  16. Lunathick

    Cześć.

    Tak zrobię, nic innego mi nie pozostało. Mam też duży problem z zaufaniem do płci przeciwnej, często wtedy, gdy np. jestem w fazie poznawania się z jakąś konkretną dziewczyną, popadam w paranoję... Przeszkadza mi to bardzo. Gdy już widzę się z dziewczyną, to wszystkie te paranoje znikają, ale gdy tylko się rozchodzimy, to powraca. Mam ciągłe poczucie porzucenia... Nie wiem, ale myślę, że to w większości wina moich rodziców, którzy są po prostu w to wszystko kiepscy, a w szczególności ojciec, który nie potrafi okazać żadnych pozytywnych uczuć...
  17. Lunathick

    Cześć.

    EmInQu, uważasz, że w wieku niemalże 22 lat nadal można dojrzewać pod względem psychicznym? Cóż, kto go tam wie, może i masz rację. Co do kwestii hormonów. Być może masz rację, ale czuję, że to nie była tylko kwestia hormonów. Nie chcę sobie sam dodawać jakiejś choroby bądź coś w tym rodzaju, jednak po prostu czuję, że coś jest nie w porządku. Chaotyczne, hm, nie wiem czy to jest dobre określenie. Owszem, nie ma w moim życiu stabilizacji, ale ciężko o stabilizację w wieku 21 lat. Na pewno, jeżeli mówimy o chaosie, to panuje on w głowie, konkretniej chodzi o emocje. Muszę się cały czas pilnować żeby nie popaść znowu w apatię. Czasem to po prostu nie wychodzi.
  18. Lunathick

    Cześć.

    Co dochodzi do tego wszystkiego, to niemalże stałe poczucie samotności. Gdy jestem z kimś, jest ok, przykładowo, gdy jestem w związku, dopók widuję się w miarę często z daną osobą, jest ok, ale gdy tylko nie widzę się z takową osobą parę dni, a druga połówka mówi, że aktualnie ma natłok obowiązków, to nie jestem w stanie tego zrozumieć, wpadam w panikę, czuję jakoś taki ból w środku, który wręcz rozsadza...
  19. Lunathick

    Cześć.

    Witam wszystkich. Nazywam się Damian, mam 21 lat, w grudniu będzie 22. Szczerze mówiąc nie mogę póki co zaliczyć się do żadnej grupy, jakichkolwiek zaburzeń, bo nie odwiedziłem jeszcze żadnego psychologa, aczkolwiek planuję to zrobić - choć na tak na dobrą sprawę, planuję to już od dłuższego czasu i jeszcze się na to nie zebrałem. Co sam osobiście u siebie podejrzewam, to raczej ChaD, niestety, nie mogę być tego pewien nawet w 10%. Wiem tylko, że mam wielkie huśtawki emocjonalne. Zazwyczaj jest tak, że od rana do godziny około 14 jest względnie dobrze, czasem wręcz czuję w sobie wielki optymizm, słucham szybszej muzyki. Gdy nadchodzi popołudnie zaczyna się koszmar. Taki nagły dół, spad. Opiszę pokrótce moją sytuację aktualną, żebyście mieli obraz tego. Ciężko to wszystko opisać w parunastu zdaniach. 2 lata temu skończyłem Technikum Ekonomiczne i zaraz po maturach wyjechałem do Anglii. Tam spędziłem 9 miesięcy. Podczas całego okresu w Technikum, miałem duży problem jeżeli chodzi o swoje własne Ja. W szkole, wśród znajomych byłem arogancki, sarkastyczny i ironiczny do bólu, odpychałem od siebie ludzi i jednocześnie do nich lgnąłem. Gdy tylko wychodziłem poza mury szkoły, ogarniała mnie czarna rozpacz. Żałowałem każdego wypowiedzianego słowa w szkole. Im bardziej byłem, hm, rozentuzjazmowany w szkole, im więcej się śmiałem, wygłupiałem, tym gorzej później się czułem. Gdy wyjechałem do Anglii wszystko w miarę się unormowało. Dojrzałem. Wróciłem do Domu i wszystko wróciło. Może już nie samo zachowanie wredne w stosunku do ludzi, bo zobaczyłem, że przez to większość ludzi się ode mnie odsunąła, ale ta ciągła melancholia, brak poczucia sensu, czegokolwiek. Tak naprawdę, to upajałem się tym stanem, potęgowałem go. Byłem bez pracy, bez perspektyw. Matury nie zdałem, oblałem matematykę. Przez parę miesięcy od powrótu do Polski bumelowałem, nie szukałem pracy a gdy jakąś znalazłem, to długo w niej nie byłem. Jednego tygodnia cieszyłem się jak dziecko, że ją mam, że mam czym zapełnić czas, a po 2 tygodniach szukałem jakiegokolwiek pretekstu, aby się zwolnić. Jedno wiem. Mam problem ze sobą. Przynajmniej tak mi się wydaje. Wczoraj umówiłem się z pewną dziewczyną, było sympatycznie, ale nie chcę się w żaden sposób nakręcać, bo wydaje mi się, że im wyżej będe jeśli chodzi o samopoczucie, entuzjazm, tym większy będzie później spad w dół... Czytałem o depresji, o zaburzeniu osobowości, o ChADzie - w każdym mógłbym znaleźć coś co dotyczy mnie osobiście, ale jak jest naprawdę ze mną, nie mnie to stwierdzać. Problem też w tym, że gdy jest względnie dobrze, to wtedy nie myślę o pójściu do psychologa... I tak to się ciągnie parę dobrych lat.
×