Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anna P.

Użytkownik
  • Postów

    112
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Anna P.

  1. Ja nie przytyłam od mirty i w ogóle nie wpływa na mój apetyt. Ale po depakinie przytyłam ok 15kg. Koszmarny lek
  2. Na padaczkę. Z tego co się orientuję to vetira jest typowo na padaczkę natomiast depakinę stosuje się jako stabilizator nastrojów. Nie wiem, nie wypowiadam się. Moim stabilizatorem nastroju jest sms od Mężona 'słonko, wpadnij po pracy do Ochinka i wybierz sobie nowe futro' A tak serio, to ostatnio czuję się tak dobrze, że obawiam się że tak się dzieje 3 dni przed śmiercią albo zaraz wymyślą jakąś jednostkę chorobową 'nadmierne szczęście' Naprawdę chciałabym wierzyć, że wszystko idzie ku lepszemu i że wreszcie nastąpi mój czas... prywatny występ Metallicii i wygrana w totka
  3. Koncowka pasuje pod hipomanie po zmneijszeniu/odstawieniu antydepresantow. Dodam jeszcze, że ostatnio zmieniłam Depakinę na Vetirę (padaczka) i ten wzrost energii oraz poprawa samopoczucia jest raczej z tym związany. Od tego momentu czuję się jakbym połknęła baterie duracella. Dopiero później zmniejszyłam psychotropy. Wcześnie przy zmniejszaniu dawek czy całkowitej rezygnacji z leków nigdy nie zaobserwowałam poprawy. Takiej poprawy, bo nie tylko ja to widzę, a raczej czuję, ale również osoby postronne.
  4. Co do uzależnienie od antydepresantów to u mnie wygląda to tak (biorę fluoxetynę od 17 roku życia a mam 35 lat): potrafię je odstawić z dnia na dzień, biorąc nawet maksymalną dawkę - 80mg, i nie czuję żadnych skutków ubocznych. Jest super, wiadomo, że okres półtrwania jest długi ale przez kilka miesięcy jest ok i nie czuję żadnej różnicy i nagle coś się złego dzieje w moim życiu i wpadam w czarną dupę. Do tego stopnia, że nie mogę się zmobilizować żeby iść do lekarza. Chodzę do pracy, wykonuję swoje obowiązki i nic więcej. Wracam do domu i siedzę gapiąc się w ścianę. Nie czytam, nie oglądam filmów a normalnie funkcjonując czytam średnio 3 książki w tygodniu i oglądam co najmniej jeden film dziennie. Kończy się tak, że szwagier albo siostra wiozą mnie na izbę przyjęć i dostaję receptę. Wtedy wracają kolory. Cała paleta barw. Oczywiście leki odstawiam bez porozumienia z lekarzem. W sumie nie wiem dlaczego. W przyszłym tygodniu mam wizytę więc zapytam czy takie odstawianie leków kiedy super się czuję jest ok czy raczej nie powinnam tego robić. Ostatnio zmniejszyłam mirtagen (z 90mg na 45mg), promazynę (z 200mg na 100mg) oraz fluoxetynę (z 80mg na 60mg) i o ile na początku czułam się gorzej i byłam lekko zdołowana to teraz czuję się super. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa i pełna energii. Śmieję się, że niedługo zacznę biegać dookoła budynku
  5. Jak Arasha wspomniała jestem wyjątkiem od reguły. Gdy tylko zaczęłam brać mirtę to schudłam. Przyznaję, że mało wtedy jadłam ale mirta w żaden sposób nie wpłynęła na moje łaknienie czy gromadzenie się wody (do czego mam skłonności). Jak dla mnie mirta to cud. Uratowała mnie przed destrukcją. Ostatnio moja lekarka powiedziała mi, że nie wierzyła, że wyjdę ze stlinoxów (20 tabletek na dobę) i innych gówien typu estazolam bez leczenia szpitalnego. Mirta mnie uratowała
  6. Estera1 lekarz mnie bardzo dopinguje do zmniejszania dawek leków. Gdyby o mnie chodziło to brałabym ile się da A tak serio to cieszę się, że tak fajnie mi to idzie i chyba na tym nie poprzestanę tylko dalej będę zmniejszała dawki. Zauważyłam, że muszę sama o tym zadecydować (oczywiście w porozumieniu z lekarzem) i nie mogę czuć przymusu bo w panikę wpadam. Powoli i wtedy kiedy sama jestem na to gotowa. I tak, teraz widzę różnicę między dawką 45mg mirty a 90mg. Jak czas pokazał, da się spać na 45mg ale na 90mg to był taki inny sen. Cudownie mocny :)
  7. Od jakiegoś już czasu biorę 45mg mirty zamiast 90mg i ładnie śpię ale wczoraj coś mi się pokaszaniło i łyknęłam 90mg jak kiedyś i cały dzień chodzę po ścianach. Doprawdy nie wiem jak wcześniej funkcjonowałam na 90mg. Masakra. Jeszcze się pochwałę, że zmniejszyłam promazynę o połowę. Zamiast 200mg biorę 100mg a fluoxetynę zmniejszyłam z 80mg do 60mg :-)
  8. To jednak wcześniej niż ja. A myślałam, że tylko ja chodzę spać razem z kurami. Zimą można zasnąć bo jest ciemno a latem też tak się kładziesz?
  9. Miko84, spania nie masz? Ja dzisiaj zaliczyłam bezsenną noc. Niby zasnęłam ale o 1,30 obudziłam się i kupa. Kręciłam się w łóżku do 4 i dałam sobie spokój. Przynajmniej książkę dokończyłam
  10. Coś w tym musi być bo jest to jedyny lek, który działa na mnie nasennie długoterminowo. Próbowałam już wszystkiego w każdej dawce. Jedno mnie zastanawia. Skoro mirta jest antydepresantem a działanie nasenne to ubok, który z czasem powinien zniknąć to jak to jest, że niektórzy śpią na niej latami? Albo jak funkcjonują osoby biorące mirtę w ciągu dnia jako antydepresant? Ja którejś soboty łyknęłam z rana zamiast fluo mirtę i zasnęłam na kanapie budząc się po 17
  11. Nie wiem od czego zacząć... Mój problem z bezsennością jest dosyć złożony. Wpadłam w sidła zolpidemu i przez rok łykałam stilnoxy jak tic taci. Doszłam do 20 tabletek (tak, całe opakowanie) na dobę. To był koszmar. Na samą myśl o tym mam lęki. Trafiłam na cudowną lekarkę, której przyznałam się co i ile łykam. Przepisała mi 45mg mirty. Zasypiałam (nie od razu. organizm musiał przywyknąć, że nie jest to utrata przytomności jak po stilnoxie) ale ok 1 w nocy budziłam się i musiałam łykać kolejną tabletkę. Potem już brałam 90mg (za zgodą lekarki) ale dalej się wybudzałam w nocy. Dołożyła promazynę i stał się cud. Po roku przestałam mieć lęki na samą myśl o nieprzespanej nocy. Zdarzało się tak, że mimo iż wzięłam leki zasypiałam dopiero ok 1 czy 2 w nocy. Przestałam się tym jednak przejmować bo każdy tak czasem ma. Postanowiłam zmniejszyć dawkę mirty o połowę i okazało się, że jest ok więc teraz mam w planach, że od przyszłego tygodnia zejdę do 30mg. O ile zmniejszenie dawki mirty się udało to przy odstawieniu promazyny budzę się w połowie nocy. Nie mówię o lekkim wybudzeniu na siku czy kanapkę (zwykle jem w nocy o czym oczywiście dowiaduję się rano jak widzę w łóżku kubeczek po jogurcie czy do połowy zjedzoną kanapkę. raz się kurde obudziłam wysmarowana kisielem) tylko o wybudzeniu pt.: ok, mogę dokończyć nowego Kinga Co do pytania ile śpię to ciężko mi odpowiedzieć :) W tygodniu wstaję o 6.20 - 6.40 (zależy jak się uda) a kładę się przed 22 bo dosłownie zasypiam na stojąco. Tak na marginesie, uwielbiam to uczucie :) Kto cierpi na bezsenność ten zrozumie Natomiast w weekend to idę na całość.... potrafię spać do 14. Serio. Absolutnie nie przeszkadza mi to zasnąć następnej nocy Oczywiście wstaję na 'siku' i małą przekąskę ale dalej idę spać. Tak jest tylko jak Mężona nie ma a że ostatnio ciągle go nie ma to se śpię Muszę powiedzieć, że przez moją bezsenność uwielbiam uczucie senności. Nawet kawę przestałam pić. Może to dziwić bo raczej nikt nie lubi ziewać w poniedziałkowy poranek... prócz mnie
  12. Ja też uwielbiam sny po mircie. Czasem mam tak, że jeśli budzik wyrwie mnie z fajnego snu do następnej nocy do niego wracam.
  13. Od jakiegoś czasu strasznie drżą mi ręce. Niby nie jest to wielka sprawa ale jest to dla mnie krępujące. Zapytałam dzisiaj lekarza o przyczynę i powiedział, że to od mirty. To by się zgadzało. Jakiś czas temu zmniejszyłam dawkę z 90mg do 45mg i faktycznie drżenie zmniejszyło się. Czy ktoś zaobserwował podobne objawy?
  14. 1,5 roku brałam 90mg i żadnych myśli samobójczych nie miałam. Nie odczułam też poprawy samopoczucia ale nie w tym celu łykam mirtę. Teraz biorę 45mg i pięknie śpię. A sny? Uwielbiam :) Brałam kiedyś chlorprotixen w jakiejś końskiej dawce i początkowo usypiał. Przestał jak zaczęłam kombinować ze stilnoxem. Mirta wyciągnęła mnie z tego bagna
×