a braku chęci wymyślania nickow, a ten byl wolny . ale teza z tym umieraniem w odchodach... ale coś jest na rzeczy im bardzije sie pogrążam w chorobie to mam wraznie ze bliscy coraz bardzije sie odalaja
-- 30 sie 2013, 12:48 --
albo to ja oddalm sie , odpowiaadając na każda propozycje nie;/
-- 30 sie 2013, 12:58 --
tak czy siak codzienie budze sie z lękiem że znowu nie bede dala rady jesc,ze bede wciskala co nieco na sile potem zaczyna sie płacz i bezradnosć,i tak dzien jak codzien bez wiekszej poprawy. w pracy czysta wegetacja w ogole przez 12h moge nic nie jesc ;/ zazdroszcze normlanie ludziom ktorzy maja apetyt. jakwidze ze ktos je to az sie wkur...
a jak kończą ludzie skrajnie samotni z łatką inwalidztwa umysłowego?nie maja rodzin,nie maja znajomych a w szpitalach opieka nad takimi po najmniejszej linii oporu czyli kilo prochów i leżeć i czekac aż umrzesz i sie łóżko zwolni.jak pacjent jest niewygodny dla personelu to jak najdłużej w psy i pampers na dupie.i lekarze lubia zapominać o takim.
masz racje, dlatego nie wolno dopuścić sie do stanu wegetywnego,trzeba walczyc o siebie ,strac dobrac sie dobre leki.. i kazdemu moze udac sie założyć rodzine.. chyba , acz kolwiek w głebi duszy wątpie że mi sie uda;p