Skocz do zawartości
Nerwica.com

moko

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

Treść opublikowana przez moko

  1. hania a miałaś ten niepohamowany apetyt? Bo ja wpycham w siebie wszystko co mogę...
  2. dopiero trzy dni i juz mam go dosyć. ale właśnie sobie przeczytałam, że powoduje ogromne tycie, w moim przypadku depresję próbowałam "zajeść" więc to jak najbardziej nie wskazane. Dlatego dostałam fluo. Nie powoduje uczucia głodu. Musze pogadać z moim świrologiem bo tycie powoduje, że baardzo źle się czuję. Może fluo plus coś jeszcze? Aha, doraźnie lorazepam jeszcze mam. Jak mogłam zapomnieć? Muszę przyznać, że od początku mirty w ogóle go nie zażyłam. Teraz trochę wychodzę ale niekoniecznie do ludzi. Tych unikam jak tylko mogę. W zasadzie to wychodzę wtedy kiedy muszę (dzieci do przedszkola) ale kiedy się da to wyręczam się mężem i przyjaciółmi. Do terapeutki za to chodzę chętnie. Źle się jednak czuje w poczekalni. Chociaż, muszę powiedzieć, przyjmuje mnie zawsze na czas. Paro na mnie nie działało, mam nadzieję, że Tobie pomoże. Miałam po nim tylko uderzające fale zawrotów głowy i osłabienia. Mojej przyjaciółce za to pomaga.
  3. o rany, to prawda.. ale się przeraziłam, to znaczy, że to niepohamowane żarcie to przez ten lek... tak samo mam, żołądek pełny aż ledwo co da się tam zmieścić, a ja się dalej napycham..
  4. Hania, na pewno jak mi nie przejdzie to powiem, że chcę czegoś innego. Wizytę mam 11 września. Tylko, że widzę, że ten lek chyba działa bo obok okropnych skutków ubocznych zauważyłam, że nie mam już takich napadów złości i jakby empatia trochę mi się zmniejszyła. Mięśnie mi nie drżą, jeszcze nie. Mam nadzieję, że nie zaczną. Poza tym koncentracja minus dwieście. I tak było bardzo źle bez leków, a z tym jeszcze mi sie pogorszyło. No i te zawroty głowy. Cały czas na haju. Dobrze, że nie mdli ale wesoło mi nie jest. A co dostałaś jak przestałaś to brać? Mogę wiedzieć gdzie mieszkasz? Ja w Holandii.
  5. nie chcę śmiecić w "witaj". nie od tego jest.. ptsd-sze-ciu-terapeutow-mirtazapina-kto-chce-pogada-t44765.html kto pogada?
  6. chodzi o to, że nie mieszkam w Polsce. kiedy stało się co się stało i trafiłam na terapię to najpierw trafiłam do takiej hmm, jakby to nazwać "społecznej przychodni" dla ludzi, którzy generalnie jakieś problemy ze sobą mają. Odbywa się to tak, że najpierw trafiasz do osoby, która ma ocenić co ci dolega. Przeprowadzają z tobą rozmowę wstępną.. I takie rozmowy chyba dwie odbyłam. Potem musiałam zmienić "przychodnię" bo się przeprowadziłam. I znowu rozmowa wstępna z kimś nowym. Trwało to kilka sesji, po czym dowiedziałam się, że tej kobiecie kończy się kontrakt i nie może dłużej ze mną pracować. Szok, myślała za pewne, że szybko ze mną pójdzie. Tak się nie stało. Kolejna terapeutka społeczna była Muzułmanką. I absolutnie nie mam zamiaru tu nikogo dyskryminować ani oceniać. Ona mnie też nie oceniała, jedynie nie rozumiała o co mi właściwie chodzi? Przecież tak naprawdę nic się nie stało? Mogło, owszem, ale się nie stało i o co robię wielkie halo...? Poszłam do lekarza rodzinnego i opowiedziałam, że ja już nie mogę, niech coś ze mną zrobi bo zwariuję. Dostałam skierowanie do specjalisty. I znowu rozmowa wstępna. Terapeuta zdiagnozował u mnie depresję i ptsd. Powiedział mi, że on się tym nie zajmuje więc będę musiała przejść do kogoś innego. I tak się stało, tylko, że akurat zbliżał się koniec roku i z końcem roku moja terapeutkę przenoszono do innego zespołu więc musiałam się z nią pożegnać. Ale nie żałowałam bo nie kliknęło między nami. teraz mam szóstą. Na wstępie się jej zapytałam czy zamierza rezygnować z pracy, przeprowadzać się lub cokolwiek innego planuje bo jeśli tak to darujmy sobie i poczekam na kogoś, kto mi za chwilę nie powie "do widzenia". Powiedziała, ze nic z tych rzeczy. I tak sobie do niej chodzę. I nawet ją lubię. Ale ona jest inna, nie jest typowa dla tutejszej nacji. Ma męża Czecha więc umie pojąć niektóre kulturowe różnice. Bo co innego je akceptować, a co innego je rozumieć. Dobra jest. Ale, nie może być za pięknie, nie?, ona nie jest "od traumy" więc 2 września poznam kolejną. Terapia będzie przebiegać dwutorowo zatem. Aha, nie wiecie najważniejszego. Oprócz terapeutów chodzę też do psychiatry. Ten już też jest drugi. On jest od leków. Na szczęście nie musiałam mu opowiadać co się stało, przeczytał sobie w aktach. Jemu tylko mówię czy się poprawia czy nie i czy w ogóle działa. Więc teraz w zasadzie będzie to nie dwu ale trój(?) torowo. Najpierw dostałam paroxetynę ale po prawie roku (!) nie widziałam poprawy. Fluoksetyna pomogła tylko na chwilę. Ale nawet miałam dwa dni euforii! o rany, ale ja się wtedy świetnie czułam! Myślałam, że będę góry przenosić! Akurat miałam sesję z pierwszym terapeutą już w tej klinice specjalistycznej i mówię do niego, że to jest to, cudowny środek! Niestety później przestało działać. Psychiatra kazał nic nie brać przez dwa (?), chyba dwa miesiące. Czułam sie potwornie.. Kiedy przyszedł termin wizyty weszłam do niego do gabinetu, zobaczyłam coś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi i szlag mnie trafił z miejsca.. Zrobiłam dziką awanturę i się poryczałam. Popatrzył na mnie i przepisał mirtazapinę. To było całkiem niedawno, na razie skutki uboczne są fatalne, czuję się jakbym wiecznie była pijana, a wieczorem po zażyciu, jak mi się zdarzy iść siku to obijam się o ściany, tak rzuca.. Błagam, powiedzcie, to przejdzie...?
  7. dziękuję. chodzę. Już dwa lata. Do tej pory sześciu terapeutów, okropność. Teraźniejsza babeczka jest super, nawet mi się chce z domu wyjść jak mam do niej pojechać. Ale ona jest od depresji. Musiałam się uporać z kilkoma rzeczami zanim nastąpi najważniejsze. 2 września zaczynam terapię traumy (poznawczo - behawioralną). Trochę czytałam na tym forum (ale przyznam się szczerze - nie za dużo) na ten temat. Boję się początku tej terapii. Najgorsze, że ma ją prowadzić jeszcze inna pani psycholog, która się w tym specjalizuje. Będę się z nią oswajać. Ale nic, dzięki za przywitanie, idę poszukać tematu do udzielenia się :)
  8. mnie zapewne nic nie da. witam wszystkich. nie wiem ile pobędę, mam nadzieję, że się zadomowię. Z paroma forami już tak miałam. Najpierw fajnie i codziennie, ba, kilka razy dziennie, a tu nagle budzę sie któregoś dnia i nie wiem kiedy napisałam ostatni post i to na jakim forum. Chciałabym żeby coś mnie wciągnęło żebym nie myślała o pierdołach. Masakra. paroksetyna i fluoxetyna nie pomogły. teraz mirtazapina 15. zdiagnozowane PTSD i depresja.
  9. Nie podano w jakich krajach przeprowadza się te eksperymenty/badania. szkoda. paroxetyna i fluoxetyna nie pomogły. teraz lecę na mirtazapinie. helikopter masakra. uczuć jednak jakby mniej...
×