Witajcie.
Brałam przez trochę ponad pół roku 20mg andepinu na depresję i łagodne stany lękowe. Na początek lekarz zalecił też Zomiren - na 2-3 tygodnie, zanim andpein zacznie działać. Generalnie poprawiło mi się. Miewałam gorsze chwile, ale dawałam radę. Postanowiłam odstawić jakieś 3 tygodnie temu. Zaczynam psychicznie czuć się gorzej. Wczoraj wzięłam tabletkę zomirenu. Dziś się załamałam, poryczałam i odechciało mi się wszystkiego. Mam uczucie, że nie dam rady. Miałam ochotę zadać sobie ból. Nie zrobiłam nic, ze względu na synka. Sięgnęłam po kolejny zomiren w ciągu dnia. Zasnęłam. Wstałam. Probowałam pogadać z mężem. Nie poszło. Znów poczułam taki dół i bezsilność, że poszła kolejna tabletka zomirenu. Wiem, że nie wolno go brać ani dużo ani długo, bo uzależnia. Nie wiem co robić. Na myśl o tym, że mam wrócić na andepin chce mi się ryczeć. Czuję, że to będzie moja porażka. Poza tym mam wrażenie, że jestem na nim mniej bystra, co mnie dobija, bo jestem z tych osób szybko myślących. Nie wiem....prócz tego wiem, ze trzeba czasu aby andpein zaczął działać a ja nie biorę go już 3 tyg, to pewnie nie mam nic w organiźmie, więc byłoby to branie od nowa. Czy gdybym się zdecydowała, to moze pomogłoby branie przez jakiś czas wyższej dawki? A tak naprawdę, to nie chcę już leków. Czy ja sobie nigdy nie poradzę już ze sobą sama? Ja wiem, że leki są dla ludzi i jak andepin działał na mnie, to żałowałam, że nie trafiłam do psychiatry o wiele lat wcześniej. To czemu teraz tak nie chcę go brać?? Chyba najbardziej dobija mnie to, że czuję jakbym nie była sobą, właśnie przez tę utratę bystrości umysłu. Nie wiem co robić. Mam dość rozmów i myślenia. Znów zaczynam się izolować.