Podobnie do innych znerwicowanych nękają mnie przeróżne objawy tej paskudnej choroby a najgorsze z nich i najbardziej niszczące moje życie to drżenie mięśni,stałe i na całym ciele a zwłaszcza na twarzy,to sprawia że nie mam życia towarzyskiego bo niby kkur...a jak?skoro cały czas telepie mi mięśnie twarzy a one przecież są odpowiedzialne za całą ekspresje emocji na których opiera się ogromna część relacji międzyludzkich.
Drżenia jakie mi dokuczają to drżenie stałe na całym ciele widoczne przy poruszaniu mięśni,oraz drżenie
typu skacząca powieka lub jakikolwiek inny obszar na moim ciele wybrany losowo,raz tu raz tam,może pojawić się dosłownie wszędzie,na policzku na nosie na powiece czy fragmencie większego mięśnia,typu biceps i tmp.
Otóż o ile z drżeniem stałym nie zdołałem sobie poradzić o tyle to drugie typu skaczaca powieka,bardzo przykre i dokuczliwe bo wystepujące bez udziału mojej woli i z zaskoczenia zdołałem wyeliminować tzn wyleczyc sie z niego do tego stopnia ze zdarza się bardzo rzadko aż prawie wcale i dlatego teraz po upływie wielu miesięcy gdy jestem pewien iż pewne metody działają to bez obaw mogę sie wreszcie podzielić tym wszystkim z nadzieją że ktoś ktokolwiek komu dokuczają drgawki typu skacząca powieka odniesie z tego korzyść i będzie mu dane móc zasiąść przy jednym stole ze znajomymi i cieszyć sie chwilą bez obaw że coś nagle zacznie mu tańczyć na twarzy.
Więc tak...
Zauważyłem że poziom znerwicowania jest ściśle związany z dotlenieniem organizmu im wiecej w nim tlenu tym spokojniejszy się staje a ruch mięśni staje się bardziej miękki i łagodny,natomiast gdy tlenu jest mało to pojawiają się skurcze i napięcia mięśni jak by w odpowiedzi na próbę ratowania całosci organizmu poprzez kierowanie energi w rejony które są bardziej ważne dla naszego życia.
A skąd to sie wzieło?
Otóż przeanalizowałem swój przypadek pod względem przykrych zdarzeń-wspomnień i tego jak zmieniał się mój oddech gdy mocno cierpiałem z jakiegoś powodu a w dziecinstwie było takich sporo w skutek czego prawie przestałem oddychać.Bo gdy człowiek cierpi emocjonalnie to jego oddech staje sie szarpany i płytki i tak aż do szlochu a to z kolei powoduje iż oddech w ogóle staje sie płytszy nawet gdy człowiek nie cierpi i znajduje się w stanie ogólnej równowagi psychicznej,więc z biegiem lat organizm najwidoczniej wybiera opcje ograniczenia dostaw energii do mięśni i zamiast stałych i obwitych porcji energii potrzebnych do płynnych ruchów przelicza i ucina dawki tak by dać tylko tyle ile jest konieczne dla zachowania organizmu jako całości,nie patrzy przy tym na to czy ladnie sie poruszamy czy też nasze ruchy wygladają jak na dyskotece przy włączonym stroboskopie.
Proszę was zatem spójrzcie na to jak oddychacie i nie żałujcie na to swej uwagi oraz czasu bo być może część z was również nie dostrzegła tak fundamentalnej przyczyny jaką odgrywa głęboki i równy oddech w związku z nerwicą.
Ja sam teraz,gdy już to wszystko wiem i patrze w przeszłość to jestem pewien że gdybym zauważył tę zależność i podjął wysiłek świadomej kontroli oddechu i do tego zaczął bym biegać i ćwiczyć czi kung tak jak to robię obecnie to w chwili gdybym to wszystko uczynił moja choroba nigdy by się nie rozwineła do takiego potwornego stadium w jakim jest dziś i najprawdopodobniej byłbym zupełnie zdrowy bo drobne zmiany w początkach choroby śmiem sądzić,cofneły by się zupełnie.
Wyleczenie się ze skurczy mięśni to nie wszystko ostatnio przez wiele godzin będąc w pracy poświecałem część swej uwagi na kontrole oddechu i odkryłem że drżenie mięśni w trakcie poruszania nimi na całym ciele zniknęło również zupełnie to znaczy byłem wyleczony w 100% moje dłonie stopy mieśnie wzdłuż kręgosłupa,ogólnie całe ciało oprócz twarzy(tu również znaczna poprawa) było jak wiele lat temu w pełni zdrowe a każdy ruch zharmonizowany i płynny.
I to również nie wszystko bo kilku godzinna kontrola oddechu pozwoliła mi zapanować nad czerwienieniem się twarzy i to nie raz.Dlatego jestem głeboko przekonany iż może to pomóc osobą z takim problemem mam wrażenie że tu również gdy jest mało tlenu to organizm uznaje za stosowne zatrzymywać na dłuzej krew w głowie i twarzy by spożytkować z krwi jak najwięcej tlenu i tmp a to sprawia że nawet lekki niepokój i swiadomość przeniesiona na twarz powodują napłynięcie jeszcze większej ilości krwi.
To wciąż nie koniec otóż wyczytałem na tym forum że niektórzy mają drętwienia różnych cześci ciała i że jest to czeste w nerwicy.
Znam to bardzo dobrze...to przerażajace uczucie i myśl co się znowu k...a dzieje z moim ciałem...co tym razem..
Byłem po prostu przerażony i załamany gdy mnie to spotkało.Zaczynało się od drętwienia palca a kończyło na całych kończynach na obu nogach rekach i kawałku twarzy.
Bieganie medytacja małej cyrkulacji czi oraz kontrola oddechu już dawno temu wyeliminowały ten problem tu również wyleczenie nastapiło w 100%
A teraz trochę o samym oddechu.
Należy robić wszystko ostrożnie nie forsować zanadto płuc olac palenie papierosów to cholernie wazne bo jesli uszkodzi ktos płuca to bedzie bardzo zle wiec nie palic a jesli juz to przed cwiczeniami chociasz godzine wytrzymac bez papierosa ,zdobyć informacje i nauczyc sie oddychania brzusznego-przeponowego a najlepiej też pełnego jogicznego.Mi to zajeło około 1 roku niestety uruchomienie i wytrenowanie przepony zajmuje chwile ale myśle że naprawde warto to wszystko co pisze jest potężnym nażędziem w walce z wieloma skutkami nerwic ale jak każdę nazedzie gdy sie go nie uzywa to nie działa a gdy sie uzywa go niewłaściwie to może zrobić ogromną krzywde dlatego z całego serca prosze was o rozwagę we wszystkim co robicie a jednoczesnie zachecam was do sprubowania tego co opisałem wyżej.
Biegajcie bo to cholernie dużo daje odpręża ciało wypala smutek.boksujcie udezajcie kopcie wykonujcie bardzo szybkie ruchy bo to powoduje silne impulsy energi w ciele co czyni układ nerwowy mocniejszym.Koniecznie uprawiajcie jakis sport bo to jest jak polisa na życie
W dzieciństwie nie uprawiałem sportu co jest przyczyną słabego układu nerwowego i podatnosci na nerwice.
Gdy byłem młody to wystarczyło by pierła mucha a ja już byłem zaziebiony i miałem 40 stopni gorączki.Obecnie biegam od dwóch lat i nie choruje a gdy cos mnie bierze to mówie ze ide to zadreptać robie pare kilometrów i rano jestem poprostu zdrowy.