Skocz do zawartości
Nerwica.com

anoolka

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anoolka

  1. Słuchajcie, piszę hasłami, bo lecę załatwiac milion spraw -TAK, DOKŁADNIE, nie boję się wyjść z domu, coś planuję, coś robię! jupii!! Ale powoli: -po pierwsze: psychiatra-rozmowa BARDZO dużo daje, mi bardzo pomogła lekarka pierwszego kontaktu, super babka, pogadała ze mną długo, chociaż pacjenci się wkurwiali pewnie na korytarzu Psychiatra- niby ok, aczkolwiek wlasciwie do wypisywania lekow tylko, trochę się zawiodłam -po drugie: leki musicie brac regularnie, NIE BAC sie uzaleznienia od razu, tylko najpierw trzeba to wyciszyc, wytłumic te nerwy, potem psychoterapia + mniej lekow (ja zaczynam od maja) Ja biorę kombinację Coaxilu (antydepresant) + Zomiren (antylękowy, nasenny) i jest duuużo lepiej, trzeba sie jednak uzbroić w cierpliwość, bo antydepresant zaczyna działac (i to zresztą piszą w ulotce!) po jakichś 2 tyg., nawet pózniej -ale JEST poprawa, to działa, naprawdę Ten Zomiren jest rewelacyjny, 0,5mg pomaga zasnąć bez tej nerwowej nagonki myśli, a w ciągu dnia, jeśli mam napad paniki, łykam połoweczkę i po jakichś 15-25 min czuję się o niebo lepiej, przede wszystkim NIE OTĘPIA, NIE ZWALNIA MYŚLENIA -normalnie prowadzę auto, chociaż rzeczywiście bezpośrednio po zazyciu leków staram się nie prowadzić, a przynajmniej nie jechać sama w aucie, na wszelki wypadek. Do tego noszę przy sobie "apteczkę" -malusią kosmetyczkę z lekami w środku -wziew Salbutamol na wypadek ataku duszności + pozostałe leki +Lexotan na wypadek ataku real paniki - ALE TEGO NIE ZAŻYWAM, uwierzcie, że sama swiadomość "zabezpieczenia się" akurat na mnie działa, wiem, że moge to łyknąć bez problemu wszędzie gdzie jestem i to mi daje poczucie bezpieczeństwa i automatycznie redukuje lęk :) Po trzecie: -ZMUSZAM SIĘ do wizyty u fryzjera, do pójścia do parku z dzieckiem, do dużego sklepu, wróciłam do pracy, bo tak trzeba, bo zobaczycie, że człowiek się przełamuje i rzeczywiście lęk się zmiejsza, a samemu w domu człowiek się tylko "nakręca" Owszem, miewam nadal napady paniki (ostatnio na fotelu u fryzjera- mokra głowa, farba na wlosach, ale była jazda... ukradkiem łyknęłam procha i odliczałam minuty aż zacznie działać -ale dałam radę!), drażnią mnie skupiska ludzi, ale staram sie przełamywać, wsiadać do autobusu,chociaz na 2-4 przystanki, w kościele stoję przy wyjściu, ALE JESTEM, bo mam poczucie bezpieczeństwa, ze można w każdej chwili wyjść Po czwarte: Trzeba czymś zająć ręce -np.mala gumowa piłeczka, tasiemka itp. -mozna to dyskretnie szarpać, ugniatać, lepsze to niż papieros jeden za drugim albo obgryzanie paznokci Polecam wyszywanie -uważalam to za idiotyzm, ale niesamowicie pomaga, a np. krzyżykami wyszywać potrafi autentycznie każdy. Jak tylko się ciut lepeij czujecie -zająć się czymś -praca w ogródku, sprzątanie na półkach, super wycisza, odwraca myśli! Metoda małych kroczków naprawdę działa, spróbujcie, warto, jest tak cudownie, jak powoli wraca poczucie normalności, jakby się wracało z tamtego świata... Walczę nadal, bo ta choroba to przyczajony tygrys, ale każdy dzien wydarty z jej szponów to sukces! Pozdrawiam was ciepło i słonecznie, trzymajcie się!! Anoolka [ Dodano: Sob Kwi 22, 2006 10:31 am ] Aha, jeszcze jedno, ważne -ZREDUKUJCIE ilość oglądanych wiadomości w TV i filmow typu "zabili go i uciekł" - ja mialam nawet kilkanaście napadów dziennie, przerażało mnie zaćmienie słonca i głod w Afryce i zamieszki w Stanach, wysoki stan rzeki gdziestam itd itd itd. Teraz od razu przełączam kanał, a w ogole mniej oglądam, przestawiłam nawet stację w radiu (polecam Jedynkę, audycja na żywo wlasciwie całą noc, bardzo mi pomogło jak cierpiałam na bezsenność, nie taka papka jak np. w rmf-ie), mam dość ciągłego zalewania glowy katastrofami, wypadkami i zagrożeniami -sorry, brzmi jak egoizm, ale narazie trzeba się najpierw samemu pozbierac, a dopiero potem przejmować np. bezrobociem na przedmieściach Paryża i jak temu ewentualnie zapobiec
  2. wiessz, ja tez biore coaxil, tylko krótko i lekarka wypisując mi go wspomniała, że moge czuć zażywając go coś na kształt "ciasnej głowy", ale że to normalne (??), szkoda ze tego nie sprecyzowała, niemniej jednak może cię to uspokoi. Ja zażywam coaxil +zomiren dopiero tydzień, więc efekty takie sobie, raczej ten Zomiren (alprazolamum) jest ok, tak wycisza, bo na działanie antydepresanta niestety czekam, popłakując po kątach Jako efekt uboczny (nie wiem, czy leków, czy nerwicy) podałabym brak łaknienia, prawie wcale nie jem no i te bóle głowy, ale nie są baaaardzo uciążliwe, nie więcej niz sama nerwica
  3. anoolka

    Lęk przed śmiercią

    Hej, słuchajcie, dzięki wielkie za Wasze słowa wsparcia, tak trudno rozmawiać o tym lęku z "normalnymi", ja wiem, że oni usiłują zrozumieć, ale mam wrażenie że w glebi duszy częśc osob uważa to za "zdziwianie",a ja dałabym wszystko za to,żeby znowu czuć się tak jak kiedyś -beztrosko, bez lęku, po prostu wolna,bo ten lęk mnie zniewala, ogranicza,esh... Ale staram się z tym walczyć, zaciskam zęby, łykam prochy i udaję dzielną, staram się wynajdowac sobie ochłaniające mnie różne czynności, nawet banalne, typu sprzątanie, ukladanie na półkach, segregowanie itp. Trochę pomaga, trzeba jak najczęściej "odwracać myśli", myśleć o innych, np. jak komus pomoc. Bylam dziś u lekarza, ekhm, panstwowa służba zdrowia i psychiatra to jest to,Jezuu, ile biednych,sfrustrowanych ludzi w kolejce, ciasno,duszno i moja klaustrofobia od razu sie reaktywowała Mam zmienione leki na Coaxil 12,5 mg(2x dziennie) i Zomiren 1mg (2xpół tabl.),nie wiem, co to za diabel ten drugi, nic o nim nie piszecie, o Coaxilu tez coś mało... Nie sądzicie, że mam za szybko zmienione leki? (ostatnie 2 tyg. zażywalam Xanax 0,25mg 2x i Lexotan 3mg 2x pol tabl., wcześniej nic, oprocz ziolowych dziadostw) Przecież leki potrzebuja czasu żeby zadziałać...chociaż z drugiej strony te właściwie g**** pomogły... a tak nawiasem mówiac mam wrażenie, że znowu zostałam "zbyta' lekami, nie wiem, czy byłam w gabinecie 10 minut, widocznie działa tam prawo serii, recepta, nastepny proszę, itd. Niby wyszlo dziś słonko, a ja mam samopoczucie grobowe, wydaje mi się, że dookoła są same psie kupy, szare budynki i zmęczeni, sfrustrowani ludzie... Boże, pozwól mi (nam wszystkim!) cieszyć się znowu światem... Napiszcie coś proszę jak wiecie o tych lekach-bo ulotki stawiają włosy na glowie, wiecie, efekty uboczne itd. I dzięki za to, że jesteście. Naprawdę, wielkie dzięki!
  4. anoolka

    Lęk przed śmiercią

    Sluchajcie, juz nie moge, jak sobie to zracjonalizować, że nic się wlaściwie nie dzieje, że moi bliscy są cali i zdrowi, że ja właściwie też (pomińmy tą nerwicę...), że przecież jutro jest nowy dzień... Panicznie boję się, jak zapada noc, wydaje mi się czasami, że to już koniec, a mi się nic nie udalo zrobic... Boję się o swoich rodziców, o swojego synka, że czas tak leci i tak dalej... w czwartek mam wizytę, pliss, pocieszcie mnie jakoś że nie zwariowalam, tylko mi jakoś "zwyczajnie nerwy puszczają"... a może jednak to schizofrenia?? [ Dodano: Wto Mar 28, 2006 2:03 pm ] Jeszcze jedno: uważacie, że ta cała wasza własna historia z nerwicą rozwijała się jakoś powoli, zauważalnie, czy też może był jakiś wyzwalacz? Ja u siebie podejrzewam lot samolotem (pierwszy w zyciu) z ubiegłych wakacji, normalnie koszmar, ale potem tygodniami był spokoj, zaczełam sie tylko czuć nieswojo w środkach transportu typu autokar , incydentalnie, potem pociąg (często jeżdzę,niestety), też incydentalnie, za to teraz od 2 tygodni... tragedia, jestem jednym kłębkiem nerwow, pomieszanym z apatia, kiedy działają leki... Nie wiem czy nie zacznę miec myśli samobojczych... Ale przeciez mam dziecko, kochającą rodzinę... Przeraża mnie irracjonalność własnych obaw. Chwilami mam wrażenie, że nakłada mi się kilka fobii naraz -przestrzeni, społeczna (jakby było za dużo ludzi), lęk przed chorobą psychiczną... I z całych sił chcę z tego wyjść -bo przecież mam (np.w ciągu dnia) momenty "remisji" -to mi daje nadzieję...
  5. anoolka

    cześć

    witaj! miejmy nadzieję, że razem będzie razniej -i ku lepszemu!
  6. Ja rowniez jak wielu znalazlam to forum szukając w necie informacji o nerwicy lękowej -i najpierw nieśmiało was czytałam, teraz postanowiłam dołączyć. Mam nadzieję,że w grupie jest razniej, że nie bedziemy sie tu tylko dołowac w stylu "kto ma dłuższe i mocniejsze ataki" tylko razem postaramy się możliwie powyciągać siebie z tego g****, a przynajmniej wesprzeć w walce z nim. Wczoraj miałam znowu atak, Boże, tak się boję, że wariuję, dopiero 2 tydz. jestem na lekach, biorę kombinację Lexotanu i Xanaxu, najmniejsze dawki, ale czuje taką srednią poprawę... no i ta kompletna apatia... Mam nadzieję, że czas to leczy... No i oczywiście leki... Pozdrawiam Was serdecznie i na pewno będę tu często zaglądać anoolka
×