Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chusteczka

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Chusteczka

  1. Mnie też stresuje nawet najprostsza praca :/ Mam wrażenie, że nie robię czegoś tam wystarczająco dobrze, tylko czekam aż mnie opieprzą albo zwolnią... Jak popełnię nawet drobny błąd, to już wpadam w panikę...

  2. Witaj Myszasty! Mimo różnych błędów, które - jak piszesz - popełniałeś, mam wrażenie, że i tak jesteś bardzo silnym człowiekiem. Przy takim dzieciństwie, śmierci matki w takich okolicznościach...Nic dziwnego, że dopadł Cię zespół lęku panicznego. A jednak pracujesz, masz rodzinę. Jakoś sobie radzisz. Szacun :uklon:

     

    Natomiast podczas ostatniego spotkania terapeutka stwierdziła, że skoro od ostatniego spotkania wszystko u mnie OK, to to było tyle na dzisiaj, po czym mnie pożegnała. Chyba nie na tym powinno to polegać.

     

    Może to było umyślne zagranie? Chciała Cię sprowokować, wywołać jakieś emocje. A może po prostu jest pierdyknięta ;)

  3. "eunice88" Moja historia jest podobna.

     

    Moja przygoda z nerwicą zaczęła się ponad 7 lat temu.

     

    Ja choruję od 12 lat na nerwicę natręctw. Teraz natręctw prawie nie mam, za to inne problemy psychiczne.

     

    Śmierć ojca alkoholika była czynnikiem wyzwalającym chorobę.

     

    U mnie duży wpływ na moje zdrowie psychiczne miał alkoholizm matki. Teraz mama nie pije.

     

    W związku z pozytywnym doświadczeniem poradzenia sobie z chorobą postanowiłam studiować psychologię i świadczyć jako żywy przykład, że można z tego wyjść i jeszcze pomagać innym - blablabla cóż za idealizm - najgłupszy wybór w moim życiu.

     

    Ja poszłam na psychologię, żeby pomagać takim zagubionym nastolatkom jak ja w LO. Oczywiście myślałam, że po studiach już będę silną, zdrową, dojrzałą kobietą. Cha,cha,cha.... Też trochę żałuję, że nie poszłam na coś innego. Teraz nie mam żadnego konkretnego zawodu, a terapeutą, to raczej nie będę :/ Przynajmniej w najbliższym czasie.

     

    Na drugim roku studiów rozstałam się z chłopakiem i choroba wróciła.

     

    Ja w 3 klasie LO i na 1 roku studiów byłam w szczęśliwym związku, który mnie "wyleczył" na jakiś czas. Potem coś mi odbiło, odesząłm od tego chłopaka i moje problemy psychiczne wróciły.

     

    Zaczęłam więc pracę w przedszkolu. Dałam radę pół roku.

     

    Też pracowałam w przedszkolu - dla dzieci ze spektrum autyzmu. Pracowałam tam 10 m-cy, po czym odeszłam ze względu na nawrót depresji :/

     

    Miałam niemiłe współpracownice (mówiąc delikatnie) i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Jestem osobą bardzo wrażliwą. Nie boję się zatłoczonych miejsc itp., nie mam żadnych objawów agorafobii. Boję się wrednych, niemiłych, niewyrozumiałych, chamskich ludzi.

     

    Moje współpracownice może nie były niemiłe, ale chyba niespecjalnie mnie lubiły (nie wiem, czemu) i nie miałam z nimi bliższych kontaktów.

     

    Sama jestem osobą z natury może zbyt życzliwą, zbyt wyrozumiałą i ugodową (czego wcale nie uważam za cnoty w dzisiejszej rzeczywistości) i chyba nie radzę sobie z tempem dzisiejszego świata.

     

    Pod tym też się podpisuję, chociaż czasem mam już dosyć bycia miłą.

     

    I tak młoda, inteligentna dziewczyna, wyląduje przez nerwicę na zmywaku... ;) Taka maluje się powoli przede mną przyszłość.

     

    Teraz nie mam pracy. Nie wiem, co chcę robić. Mam wrażenie, że niczego nie umiem, do niczego się nie nadaję i podejrzewam, że wyląduję na kasie w supermarkecie :/

  4.  

    Chusteczka,

     

    Lekarz to znaczy psychiatra? Czy bierzesz jakies leki na chad? Jak dlugo jestes pod opieka tego lekarza?

    Moze najnormalniej caly czas Cie obserwuje aby nie podjac pochopnej diagnozy.

    Co mozna wiec zrobic?

    Isc do innego lekarza. W miedzy czasie sprobowac sobie radzic z wahaniami nastroju za pomoca metod

    np. opisanych:

     

    Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe. Podręcznik Pacjenta

    Ramirez Basco Monica

     

    Dodam, ze analogiczna, ciekawa i obszerniejsza jest tez jej ksiazka dla terapeutow. Jako psycholog na pewno ja docenisz

    i zrozumiesz zalozenia terapii.

     

    Zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Terapia poznawczo-behawioralna

    Ramirez Basco Monica, Rush John A

     

     

    Psychiatra. Leczę się u niego od 9 lat. Jakiś rok temu powiedział, że to za wcześnie, żeby stwierdzić... Biorę paroksetynę i lamotryginę, czyli zestaw jakby na CHAD... Zaczęłam się leczyć ze względu na nerwicę natręctw, potem doszła depresja, a potem te masakryczne wahania nastroju, motywacji, postaw, podejścia do życia, wyboru "drogi życiowej". Teraz się miotam we wszystkich sferach życia i nie wiem, co dalej :/

    Dzięki za podsunięcie tych książek. Postaram się je zdobyć.

  5. Od 3 dni czuję się jakbym była prawie zdrowa... Zaczęłam szukać pracy, mam wrażenie, jakbym miała "jaśniejszą głowę", patrzę optymistycznie w przyszłość, czuję się silniejsza... No, może nie tryskam energią, ale jest dużo lepiej. Dopiero co chodziłam jak zombi, mama pytała, czy jestem na jakichś dragach, czułam "ból" z powodu samego istnienia, a teraz jakby spadł ze mnie jakiś wielki kamień....... WTF??? Swoją drogą, potrafię mieć takie przeskoki w ciągu jednego dnia... Czy ktoś mi może powiedzieć, czy ja mam CHAD??? Bo mój lekarz wymiguje się od odpowiedzi... :/ Psycholog stawia na zaburzenia osobowości... Nie powiedział, jakie konkretnie. Sama skończyłam psychologię, a nie potrafię jednoznacznie określić co mi jest :? Chyba kilka rzeczy po trochu...

  6. Ja od 9 lat szprycuję się tym gównem...... Boję się pomyśleć, jakie nieodwracalne szkody wyrządziły w moim organizmie te prochy....Brałam głównie SSRI:

    sertralinę

    fluoksetynę

    fluwoksaminę

     

    Miałam też przygodę z wenlafaksyną (SNRI) i klomipraminą (TLPD). Ta ostatnia działała najlepiej na natręctwa, które kiedyś mnie mocno męczyły, ale miałam po niej zaburzenia pracy serca, zatrzymanie moczu i najprawdopodobniej zespól serotoninowy :? W szpitalu mnie tak urządzili mocno zwiększając dawkę w krótkim czasie.

    Brałam też kwas walproinowy (stabilizator)

     

    Teraz jestem na paroxetynie (SSRI) i lamotryginie (stabilizator)

     

    Mam problemy z pamięcią. Niby w ulotkach tych wszystkich leków było napisane, że nie mają wpływu na sprawność psychomotoryczną, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć...Z libido u mnie jest różnie - nie wiem, na ile to wynika z psychiki, a na ile z leków. Miałam okresy, kiedy nie mogłam przeżyć tygodnia bez seksu i takie, kiedy seks mógłby dla mnie nie istnieć. Do tego często słaba reaktywność seksualna ciała, że się tak wyrażę - suchość pochwy, słabe doznania. Jeszcze, żeby te leki jakoś dobrze działały, a tu dupa :/ I tak mam wahania nastroju, epizody depresji itd. Odstawiłabym je, ale boję się, że wrócą mi natręctwa, a to by już była masakra :(

     

    -- 01 wrz 2013, 03:25 --

     

    A, zapomniałam dodać - cieszę się, że nie jestem facetem... Przynajmniej nie mam problemów z erekcją, wytryskiem itd. Współczuję Wam mocno i trzymam kciuki, żeby udało się Wam pokonać trudności :)

     

    -- 01 wrz 2013, 03:42 --

     

    Jeszcze coś. W ulotkach leków psychotropowych jest napisane, że mogą powodować zaburzenia seksualne, więc trudno by się było do kogokolwiek przyczepić. W końcu ostrzegają, tak? :roll:

  7. Poważnie. Kiedyś nie byłam taka szczupła i piękna ;) Nie byłam też jakaś super gruba, ale grubsza. Przez całą podstawówkę rówieśnicy wyzywali mnie od parów i salcesonów :? M.in.z tego wzięły się moje problemy z jedzeniem.

     

    -- 01 wrz 2013, 01:51 --

     

    Tak na marginesie, złamałam się.... :? Wpierniczyłam jakieś 1.5 tys. kcal w różnych słodyczach. Ale nie jest tak źle - nie zjadłam wszystkiego. Głównie dlatego, że mnie zemdliło. Zostało na jutro... :?

  8. Od 24 h nie jadłam słodyczy i chodzę po ścianach......... Z tej perspektywy patrząc, to dobrze, że jestem przeziębiona - nie wychodzę z domu - nie chodzę do sklepów. Ale muszę przyznać, że o 1 w nocy zastanawiałam się, czy nie wyjść do nocnego po coś słodkiego... A właściwie po DUŻO czegoś słodkiego... Oczywiście od rana też ciągle myślę, żeby pójść do sklepu.....Niedługo znów będę gruba i brzydka.........:(((((((I ciągle chora:/

  9.  

    Jestem zbyt wrażliwy i wyidealizowany i umoralniony. Ideologicznie taki ze mnie hipis, staram się szerzyć miłość, nie nienawidzić, żyć ze światem (i sobą) w zgodzie. Staram się zawsze szukać drogi kompromisu, widzieć wyższy cel, bardzo rzadko daje się ponieść egotystycznym pobudkom.

     

     

    Przez co ciężko dogadać się z większością ludzi, bo wszystkie te ścierwa nie potrafią oddzielić się od swojego ego i porozmawiać bez nadmiernych emocji.

     

    Nie boje się zagadac do kobiet, większośc z nich uważam za podludzi, jestem szowinistą, choć wolałbym nie być, no, ale co one wyprawiają to przechodzi ludzkie pojęcie, wszystkie takie same, działają wedle utartych myslowych schematów, wszystkie chcą tego samego i wszystkie można tak samo urobić. Swoją własną partnerke życiową uważam za głupią pindę, chociaż ją kocham i wiem, że lepszej i innej nie znajde, i jak tu z tym żyć?

     

     

    Mam wrażenie, że wiem już wszystko.

     

    próbuje zmienić ten świat na lepsze swoją naturą Buddy,

     

    Zdaje sobie sprawę, że jestem jakimś wyjątkiem, co jeszcze bardziej oddziela mnie od reszty ludzi.

     

    I tak wiem, że jestem takim samym gównem jak wszyscy, a nie żadnym wyjątkiem.

     

    Czy tylko ja widzę tu masę sprzeczności??? Starasz się szerzyć miłość i nie nienawidzić, a z drugiej strony uważasz ludzi za ścierwa, kobiety za podludzi, swoją partnerkę za głupią pindę... No hipis i Budda w jednej osobie...

  10. Nie chciałabym, żeby cały sens mojego życia opierał się na drugiej osobie, chciałabym, żeby związek wzbogacał moje życie i tak samo, ja chciałabym móc wzbogacić czyjeś. Nie chciałabym już nigdy być emocjonalnie uwieszona na drugim człowieku. Chciałabym, żeby moje życie stało się bardziej pełne i bez związku.

     

    O to, to! Tylko, że łatwiej powiedzieć, niż zrobić :(

  11. Postanowiłam, że jutro kupię nowy zeszyt. Ładny i z dużą ilością kartek. W nim będę próbowała siebie zaakceptować, polubić tak jak tylko będę potrafiła. Będę tam pisała z czego jestem dumna, co udało mi się dzisiaj zrobić, choćby dla siebie, co dobrego było w przeżytym dniu itd. Ten zeszyt ma być zupełnie inny niż wszystkie.

     

    Bardzo dobry pomysł :)

  12. Aktualna Lista

     

    Środek Polski

    1.Monika-Jestem ze Śląska i wezmę kogoś

    2.Candy

    3.God's Top 10 (najlepiej jeszcze we wrześniu )

    4. Virgo

    5. Mushroom

    6. buka

    7. izzie

    8. socorro - wstępnie, jak będę miała grafik, wtedy napiszę na 100%

    9. leaslie - wstępnie się dopisuję, jednak czy rzeczywiście będę mogła przyjechać okaże się jak dostane grafik z pracy na październik

    10. Harry Haller - wstępnie

    11. deader

    12.1234qwerty

    13. jetodik

    14. New-Tenuis - wstępnie

    15. Vilgefortz

    16. Chusteczka -wstępnie

  13. nie bez wpływu na moją decyzję była ofiarowana skrzynka piwa , 1 l wódki , 3 śniadania ,2 kolacje i 1 obiad

    Że niby to ja mam Ci zapewnić? :shock: To ja się jeszcze zastanowię ;) Tak serio, to mogę Ci odstąpić trochę mojego Vermuta i zrobić kanapki :smile: W ogóle, to wielkie dzięki :D

    Od razu mówię wszem i wobec, że nie mam nic do Monka.2000. Po prostu czułabym się głupio będąc w pokoju z obcym facetem. Poza tym, mam nadzieję, że koleżanki z domku nie będą zawiedzione z powodu tej zamiany :smile:

  14. Widzę, że szykuję się spin off Mody na Sukces, bo wszyscy chcą się odpierdolić jak na uroczystości pogrzebowe. :P Pchli targ też będzie można otworzyć. :pirate:

     

    Też to zaobserwowałam i zaczęłam się stresować... Chyba będę musiała zabrać jakieś kiecki i szpilki, żeby nie wyglądać przy innych jak obdartus ;) No dobra, szpilki do lasu sobie odpuszczę :mrgreen:

  15. Chusteczka znam ten ból, jak domownicy kupują mnóstwo jedzenia. Nie dasz rady porozmawiać z nimi, żeby nie robili zapasów, przestali kupować słodycze albo nie dawali Ci ich. Taka umowa z resztą mieszkania?

    Obecnie mieszkam sama. Byłam w domu u rodziców, a tata zawsze ma duże zapasy czekolady. Od dawna zjada tabliczkę dziennie. Ma 69 lat i nie jest gruby :shock: Ale robi brzuszki :mrgreen: U siebie raczej nie mam zapasów, bo wszystko zjadam od razu :roll:

     

    Poza tym jedz wieczorem, ale coś zdrowego. Kup sobie torbę marchewek i zjedz całą. Albo twarożek. Jedz dużo, tylko zdrowiej ;)

    Taaaa....Tylko, że jak mi się chce czekolady, to marchewką się nie oszukam... :? Zjem torbę marchewki, serek, a potem i tak skończy się na czekoladzie :why:

     

    A jeśli wiesz to wszystko, ale nie możesz się powstrzymać, zmień strategię. Jeśli stale wyznaczasz sobie zapotrzebowanie kaloryczne, a potem i tak jesz za dużo, to znaczy, że taktyka jest marna. Zmień ją, zrób inny plan, pomóż sobie filmikami motywacyjnymi, ćwicz więcej, powiedz wszystkim wokół, że się odchudzasz albo nie mów nikomu. Sprawdź co działa. Ah, jeszcze jedno. Nie powinnaś być głodna cały czas, nie stosujesz głodówek?

     

    Moim głównym problemem jest uzależnienie od słodyczy:/ Męczę się z tym od jakichś 11 lat. Przez wiele lat tyłam i chudłam, objadałam się i odchudzałam na zmianę. Nie były to jakieś ogromne różnice (do 13 kg), nigdy też nie ważyłam bardzo dużo. Najwięcej 62 kg.Jakieś 1.5 roku temu ważyłam 58 kg.,zaczęłam chudnąć, spodobało mi się i wzięłam się za siebie. Zdrowa dieta, ćwiczenia. Schudłam 10 kg. Nawet za dużo, bo zaczęłam wyglądać jak kościotrup. Ważyłam 48kg przy wzroście 164cm. Przez ok. 8 m-cy udawało mi się jeść zdrowo, trzymałam stałą wagę ok.50 kg, a potem zaczęłam pękać. Do tego 28 stycznia moja mama miała wylew. Wtedy znów zaczęłam wżerać słodycze, bo miałam dużo stresu i dobrą wymówkę :? Przestałam ćwiczyć i nie mogę się zmobilizować, żeby do tego wrócić :( Przytyłam 4 kg. Niedużo, ale ostatnio jadę po bandzie i jak tak dalej pójdzie, to szybko waga wróci :-| Poza tym, już tyle razy tyłam i chudłam, że moje ciało nie jest szczególnie jędrne i każdy kilogram to ohydna galareta. Jestem zła na siebie, bo byłam bliska swojej wymarzonej sylwetki, brakowało mi tylko rzeźby, a teraz zaprzepaszczam to, co osiągnęłam.Już nie mówiąc o tym, że jedzenie, oprócz normalnych rzeczy, dodatkowego 1-1.5 tys. kcal dziennie w postaci czekolady, lodów i ciastek nie jest najzdrowsze. Podejrzewam, że mogę mieć zagrzybiony organizm i m.in. stąd moje problemy. Po zlocie chyba zapiszę się na jakiś aerobic, czy coś, bo inaczej będzie krucho. Niektórym może się wydawać, że wmawiam sobie problemy, bo przecież jestem szczupła, ale niestety trudno mi jeść jak zdrowy człowiek.

    W dzieciństwie byłam trochę pulchna, przez 6 lat rówieśnicy wyzywali mnie od parów i salcesonów i stąd wzięły się moje problemy z jedzeniem :(

×