
arturkrakow
Użytkownik-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez arturkrakow
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Eh ciężko sobie z tym radzić, miałem ciężki sierpień ciągłe napięcie, pełna głowa zawroty... ale jakoś funkcjonowałem. Wziąłem urlop, dużo sportu, zawroty minęły, wróciłem do pracy 3 tygodnie był spokój, to teraz znów mam duszności... męczące wkurzające duszności, jakbym miał ściśnięte drogi oddechowe, miałem już tak z 2 lata temu, ale było w sumie gorzej... jak nie jedno to drugie, już mam tego dość. -
Rano zaczęło się słabo, zawroty głowy, boli mnie kark, napięte mięśnie jak plandeka na żuku... Ale wkurzyłem się, wiem że to moje chore urojenia, poszedłem na rower zrobiłem 23km szybkim tempem i czuję się jak nowo narodzony. Nie poddam się! Pozdrawiam.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
dusznomi, wiesz to jest właśnie najgorsze, ale już wstaję rano i czuję że kreci mi się w głowi,e idę do pracy cały czas mam to uczucie, które się pogłębia a później jest tylko gorzej, siedzę rozpędzam się, spinam, aż mnie wszystko boli i już męczę się do końca dnia, dopiero po powrocie do domu jest trochę lepiej i tak od miesiąca... ciekawe kiedy się to skończy. Zamiast zwiedzać świat, poznać w końcu kogoś, to wiecznie jest coś nie tak i już nie wiem co o tym myśleć. Jest mi strasznie głupio z tego powodu i smutno zarazem. Mam spoko pracę, w sumie wszystko powinno być w porządku, nie mam stresów, ale demony są... wiele bym dał żeby być dawnym sobą. -
Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY
arturkrakow odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
Hej Oskar, U mnie zaczęło się troszkę inaczej, ale niektóre objawy mamy podobne. Złe samopoczucie jak wychodzę z domu, w pracy obecnie to nawet nie chcę mi się o tym pisać, w sklepach kręci mi się w głowię, czuję że zaraz padnę, robię się otępiały, nogi jak z waty, niesamowicie spięty. Kiedyś chodziłem na mecze, ostatnio jak byłem to spociłem się jak mops i czekałem aż to się wszystko skończy, chciałem przetrwać. Miewałem jeszcze straszne duszności, że nie mogłem złapać powietrza, ale ten objaw znikł całkiem, zostały tylko te co opisałem wyżej... Przez ostatnie 1,5 roku było super, nie idealnie ale naprawdę czułem że narodziłem się na nowo, ale demony wracają. Pomaga mi siłownia, do niedawna rower, teraz już nie daję rady jeździć, od ponad miesiąca mam się bardzo kiepsko, ale jakoś pracuję i jakoś żyję i wracam do wspomnień... kiedy będę taki jak kiedyś, ale obecnie nadziei brak. Zamknąłem się na świat, na znajomych którzy już zapomnieli że istnieje, praca - dom praca - dom, jakoś przetrwać i wrócić do domu... Pozdrawiam Cię trzymaj się i nie daj się :) -
koma nie jesteś sama kiedyś dużo podróżowałem, miałem pracę która też tego wymagała, niestety teraz szkoda gadać, nigdzie nie byłem od 5 lat i chyba się to nie zmieni.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Mnie trzyma od miesiąca z lepszymi dniami... albo po powrocie do domu, albo weekendy... Non stop spięty, pełna głowa, uczucie zawrotów głowy, dziś po pracy jestem już tym strasznie zmęczony... kurde a było tak dobrze 1,5 roku zero, teraz nawet na rowerze nie jeżdżę do pracy bo nie daję rady... koniec -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Kupmitrumne ja też sobie ćwiczę w domu mam hantle, gryf, ale myślę że kettelbells to ciekawe i nie wiem czy nie spróbuje i miło że mnie ktoś rozumie. Co do wygadania to zawracał głowę swojej mamie, aż mi głupio dorosły facet, który dawniej był w stanie wie więcej... Pozdrawiam Cię. zubryk masz pełną rację. Staram się nie zamykać, do jazdy na rowerze wróciłem po 4-5 letniej przerwie od kwietnia jeździłem bardzo dużo nawet do pracy, Tyńca na wysokich obrotach tak jak lubię, bo czułem się świetnie jak całe ostatnie 1,5 roku czy coś koło tego. 3 tygodnie temu dojechało mnie w pracy i od tego momentu po za domem jest masakra, w pracy męczarnia, aż chcę się płakać czasami, dziś na rowerze też, kurde jak to dziwnie ciężko opisać jadę przez błonia a tutaj czuję jakby mi świat wirował, głowa się wypełniała i jakby bolała, nogi jak z waty itp itd, dziwne na maxa uczucie, wróciłem do domu i wszystko wraca do normy, ale wysiłek fizyczny działa na mnie pozytywnie. Nad Wisłą też jeździłem jak było ze mną dobrze:) a wszystko miało swój start 5 lat temu tak nagle znikąd. Pozdrawiam! Przepraszam że tak pomarudziłem :) -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Ja dziś wybrałem się na rower, ale dałem radę tylko 10km i zaczęło się wkręcanie i musiałem zawrócić, kurcze miałem rok spokoju myślałem że to już nigdy nie wróci... W domu czuję się całkiem dobrze, jak wychodzę do pracy i już w niej jestem czuję się napięty, pełna głowa, drętwieją mi ręce, czuję jakbym miał umrzeć, uczucie zawrotów, po 8 godzinach czuję się jakbym robił w kamieniołomie, dopiero po powrocie udaje mi się wyciszyć, eh szkoda gadać. 29lat na karku i odmawiam sobie wszystkiego przez to coś. Miłego dnia! -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
arturkrakow odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
No cóż też wam przybiję piątkę, u mnie są duże przerwy, a później nawroty... potrafię zasuwać na rowerze jak szalony oddycham normalnie... a następnego dnia szkoda gadać, a w głowie kocioł jakbym dostał bejsbolem... ciężko określić to uczucie... kto to ma ten wie... mam nadzieje że będzie chłodniej i poćwiczę dobrze to robi na moje dolegliwości... Pozdrawiam -
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
arturkrakow odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Witam Wszystkich, To mój pierwszy post na forum, z góry przepraszam za pewien nieład, który może się pojawiać w trakcie pisania... ale zacznijmy od początku. Mam 29l, mieszkam w Krakowie, pracuję i powiedzmy że jakoś żyję. Około 5 lat temu pojawił się ON, ja go nazywam, mój demon. Pewne życiowe wydarzenia dużo stresu, kumulowanie tego w sobie, aż pewnego słonecznego dnia w pracy doszło do wybuchu pierwszy atak. Pamiętam jakby to było wczoraj, straszne kołatanie serca, duszności, myślałem że to koniec. Udało się przetrwać, choć niesamowicie mnie to zmęczyło psychicznie i fizycznie. Szybko zrobiłem badania, lekko podwyższone TSH, samopoczucie tragedia. Trafiłem na szczęście na świetną Panią Doktor, dostałem jakieś tabletki, po kilku dniach było już OK. Niestety tylko teoretycznie, każde kolejne badania wychodziły mi świetnie, ekg, krew, mocz, sprawy tarczycowe w normie, ale ja nie czułem się dobrze... uczucie ciężkiej głowy, uderzenia gorąca, duszności, zawroty głowy, nadmierne pobudzenie, strach przed omdleniem, mnóstwo objawów, o których wielu z Was tutaj piszę. Co jakiś czas powtarzałem badania, ale zawsze było wszystko ok. Przestałem spotykać się ze znajomymi, wyszukiwałem sobie preteksty, żeby być tylko w domu, tutaj przeważnie jest najlepiej. Przez to zostałem prawie sam jak palec, tylko praca, dom praca dom. Dwa lata temu powróciłem do ćwiczeń fizycznych, w tym roku do jazdy na rowerze(4 lata przerwy przez mojego demona), choć każde wyjście na rower jest dla mnie mocno stresujące, ale próbuję się przemóc. Niestety ataki wracają, miałem prawie rok spokoju, a ostatnie 1,5 tygodnia koszmar. W pracy modlę się żeby jakoś przetrwać, miękkie nogi, ciężka głowa, mokre dłonie, nie mogę się skupić, jestem pobudzony, nie mogę usiedzieć, jak wychodzę jestem skrajnie zmęczony, regularne ćwiczenia fizyczne trochę pomagają. Mam całkiem dobrą pracę, w sumie teraz spokojne życie, ale spędzam je głównie w domu, choć staram się jeździć na rowerze. Budzę się rano i się zaczyna, wewnętrzny stres. Wyjście na piwo ze znajomymi to stres, duszności, zawroty głowy, miałem okazję wyjechać na super wycieczkę na tydzień za granicę zrezygnowałem, bo się bałem, akurat miałem gorszy okres... Szczerze nie wiem jak to będzie dalej, miesiące dobre, ze złymi się przeplatają, nie wyobrażam sobie tak żyć, kiedyś byłem zupełnie inny, pracowałem na wyjazdach, byłem ogólnie bardzo aktywny towarzysko, zawodowo, zawsze czułem się świetnie, obecnie czuje się jak związany, niszczy mnie to od środka. Chciałbym żyć normalnie, móc wyjść na mecz, iść jechać na wakacje, poznać fajną kobietę , ale to wraca i wraca. Nigdy nie brałem żadnych lekarstw. Przepraszam za styl w jakim to napisałem, za dużo myśli na raz i skrótów. Chętnie z kimś popiszę, porozmawiam. Cieszę się, że w końcu to napisałem. Trochę mi ulżyło, choć mi głupio, co ze mnie za facet :-/ Pozdrawiam, zostanę tu na dłużej.