Skocz do zawartości
Nerwica.com

tucha911

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia tucha911

  1. Witam serdecznie! Dawno mnie tu nie było i w chwili obecnej jest ze mną tak źle, że przestaję już wychodzić z łóżka. Choruje na nerwicę i depresję od jakiś 10 lat. Obecnie mam wspaniałego 8-letniego syna, w lutym 2007 zmarł mój drugi syn po 10 dniach życia, a teraz jestem w ciąży i mam myśli samobójcze. Każdy w tym momencie pomyśli o co tej dziewczynie chodzi. Otóż mam natrętne myśli, które doprowadzają mnie do samodestrukcji. Największym problemem jest fakt, iż ze względu na ciążę nie wolno mi brać leków, a ja chyba przez te 5 miesięcy zwariuję. Czuję, że zmarnowałam swoje życie i nie mam już szans na jego odbudowanie i skazana jestem tylko na śmierć. Otóż moje życie nie jest wcale takie złe, tyle, że pewne natrętne myśli nachodzą mnie coraz częściej, a ja nie umiem z nimi walczyć i dostaję wtedy histerii i myślę o samobójstwie. Boję się, że w końcu naprawdę coś zrobię, a w takich chwilach, gdy nachodzą mnie myśli nie jestem w stanie nad sobą zapanować i marzę tylko o śmierci.
  2. Witam serdecznie! Dawno mnie tu nie było i w chwili obecnej jest ze mną tak źle, że przestaję już wychodzić z łóżka. Choruje na nerwicę i depresję od jakiś 10 lat. Obecnie mam wspaniałego 8-letniego syna, w lutym 2007 zmarł mój drugi syn po 10 dniach życia, a teraz jestem w ciąży i mam myśli samobójcze. Każdy w tym momencie pomyśli o co tej dziewczynie chodzi. Otóż mam natrętne myśli, które doprowadzają mnie do samodestrukcji. Największym problemem jest fakt, iż ze względu na ciążę nie wolno mi brać leków, a ja chyba przez te 5 miesięcy zwariuję. Czuję, że zmarnowałam swoje życie i nie mam już szans na jego odbudowanie i skazana jestem tylko na śmierć. Otóż moje życie nie jest wcale takie złe, tyle, że pewne natrętne myśli nachodzą mnie coraz częściej, a ja nie umiem z nimi walczyć i dostaję wtedy histerii i myślę o samobójstwie. Boję się, że w końcu naprawdę coś zrobię, a w takich chwilach, gdy nachodzą mnie myśli nie jestem w stanie nad sobą zapanować i marzę tylko o śmierci.
  3. Kochana! Mówiąc szczerze ja też kiedyś, a właściwie 2 lata temu jeszcze spałam po 12 godzin. Czułam się wiecznie zmęczona i mogłam spać na okrągło. Potem w moim życiu nastąpił przełom. Rozwód, nowy partner, nowe INNE życie. To był początek moich problemów ze snem. Zasypiałam bardzo późno męcząc oczy przy telewizorze i budziłam się bardzo wcześnie. Spałam po 3 godzinki. Czasem wcale. Nie brałam nic na sen. Czekałam, aż samo przejdzie. Ciągle myślałam tylko o nocy, gdyż bałam się jak ją przeżyję. Zaczęłam bać się wszystkiego. Nie mogłam zostawać sama w domu. Masakra. Nastepnie zaszłam w ciążę i zaczęłam sypiać lepiej (przyczyną były hormony). Jednak dobra passa nie trwała zbyt długo. Od 2 miesiąca ciąży zaczęły się komplikacje. Moja ciąża była podtrzymywana i zakończyła się rozwiązaniem w 23 tygodniu (początek 6 miesiąca). Synek żył 10 dni. To był wielki początek jeszcze większych problemów. Zero snu i brak zmęczenia. Ciągłe przesiadywanie na cmentarzu. Pragnę tu dodać, że mam starszego 7-letniego syna, którym wtedy się w ogóle nie interesowałam. W końcu w sierpniu tego roku popadłam w poważną depresję (nie wychodziłam z łóżka, ale nie spałam) i sama postanowiłam udać się do lekarza. Dostałam asertin50, który biorę rano i popołudniu, a w razie bezsenności biorę pramolan50. Muszę powiedzieć, że naprawdę jest już dobrze. Sypiam dobrze bez pramolanu po 8 godzin. Gdy dzieje się coś stresującego to przez góra dwie noce biorę tabletkę, a potem jest już oki. Myślę, że asertin tak mnie stonował i wyciszył. Zupełnie inaczej reaguję na stres i błahe rzeczy, które mnie stresowały wcześniej teraz mnie śmieszą. Lekarz powiedział, że tego typu problemów nie należy zabijać tabletkami na sen, ale znaleźć ich przyczynę i leczyć u źródła. Tobie również uda się z tym wygrać. Musisz tylko znaleźć dobrego specjalistę i uwierzyć w wygraną. Wiem, że to nie jest proste, ale warto walczyć. Ściskam Cię mocno i życzę miłych snów.
  4. Hej! W styczniu tego roku doznałam bardzo silnego stresu i przez kilka miesięcy nie mogłam spać. Tak jakby mój organizm nie potrzebował snu. Łykałam podobnie jak Ty lekkie środki. W końcu poszłam do psychiatry. Lekarz powiedział, że powinnam się wyciszyć (tylko, że nie bardzo wiedziałam jak) i nie łykać tabletek codziennie. Najpierw łykałam co drugi dzień a potem coraz rzadziej. Nastawiłam się pozytywnie do tego, choć nie ukrywam, że początki były trudne. Poza tym od 2 miesięcy biorę dość silny środek Asertin50, ale nie powoduje on senności. W tym dygodniu doznałam znów dość silnego stresu i problemy ze snem powróciły. Jednak przez kilka nocy brałam tabletki, a potem zapomniałam łyknąć i spałam bardzo dobrze, więc przestałam łykać i jest już oki. Wierzę, że Tobie również się uda. Pozdrawiam gorąco.
  5. No i dopięłam swego. Spotykamy się z Michałem w tę sobotę. Jestem szczęśliwa, przerażona i mam jeszcze miliard innych emocji. To tyle narazie. Po spotkaniu na pewno opisze wszystko ze szczegółami. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:08 pm ] Witam! Nastąpiły małe zmiany w planach! Mamuśka Michała nie chce dać go rodzicom Jacka w sobotę i w ogóle chce ograniczyć ich kontakty z Misiem gdyż i tu uwaga cytat "Michał jest niegrzeczny gdy wraca od rodziców Jacka". Teraz może wyjaśnię na czym według tej OSOBY polega niegrzeczność niespełna 5-latka. Dziecko bawi się i poprostu czasem słychać, że jest w domu. Tak kochani. Nie dziwcie się tak, bo wspominałam już wcześniej, że ta dziewczyna ma niepokolei w główce. Jej Michał normalnie przeszkadza. On ma siedzieć jak pikulik i tak jakby go wcale nie było. Normalna terrorystka. Boże jak mi żal tego malucha. Rodzice Jacka będą mieli Misia jutro u siebie i dlatego Jacek urwie się z pracy i popołudniu tam jedziemy. Nie ma na co czekać, trzeba działać. Jacek widać jest przerażony, ale widać również, że w końcu zrozumiał, dojrzał i zależy mu bardzo. Moje małe WIELKIE osobiste zwycięstwo. Odzyskałam utraconą pewność siebie, wiarę w ludzi i intuicję. Dziękuję Ci Jacek. Kocham Cię Skarbie. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:30 pm ] Miało być tak pięknie i... Wczoraj histeryzowałam pół dnia. Rodzice Jacka zniszczyli wszystko co ja budowałam tak długo. Powiedzieli matce chłopca, że chcemy w tajemnicy przed nią spotkać się z małym i ona oświadczyła, że jak Jacek chce się spotkać z synem to u niej w domu i beze mnie oczywiście, gdyż ona nie życzy sobie bym miała kontakt z jej synem. Conajmniej jakbym była potworem (i znów mnie dopadło i ryczę i cała się trzęsę). Chciałam dobrze, tak się cieszyłam, a ta moja dobroć obróciła się przeciwko mnie. Dlaczego? Co ja takiego w życiu zrobiłam, że ciągle dostaję po dupie. Jestem taka rozżalona. Pewnie teraz wpadnę w depresję! Nie mam już siły. POMOCY!!!!!!!!
  6. God's Top 10 dziekuję przede wszystkim za zainteresowanie tematem i kontynuowanie dyskusji. Przede wszystkim nawiążę do dziewczyny mojego byłego męża. Myślę, że ma ona na niego wielki wpływ. On ma 30 lat i nie chce być sam i mówiąc w skrócie "tańczy jak ona mu zagra". Ogólnie to nie interesowałoby mnie to gdyby nie chodziło o Filipka. Jednak przestałam prowadzić z nim dyskusje na ten temat. Uważam, że syn sam go oceni gdy dorośnie. Uściślając moje relacje z byłym mężem to ja postanowiłam się rozstać, gdyż żyliśmy obok siebie już dłuższy czas, aż w końcu poznałam Jacka i chciałam związać się z nim. Paweł długo nie mógł się z tym pogodzić. Nawet rok po rozstaniu mówił, że nadal mnie kocha. Mnie to strasznie bolało, bo wiedziałam, że potwornie go zraniłam, ale do miłości zmusić sie nie da. Teraz pragnę nawiązać do matki Michała (syna Jacka). Obawiam się, że niestety masz rację. Ona wykorzystywała Michała do zbliżenia się do Jacka. Gdy zrozumiała, że Jacek i tak nie będzie nigdy z nią to postanowiła zatruć mu życie tak mocno jak tylko potrafi. Zaczęła przymilać się do rodziców Jacka i całej jego rodziny i nastawiać wszystkich przeciwko niemu. Jestem pewna, że ta dziewczyna jest totalnie zachwiana emocjonalnie i zapętliła się w tym wszystkim co robi. Przez moją nadmierną wrażliwość czasem mi jej nawet żal, ale gdy próbuje po raz kolejny zatruwać nam życie nienawidzę jej coraz bardziej. Żal mi tylko tego dziecka, które potrzebuje ciepła, miłości, spokoju, stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Wiem, że nie naprawię całego świata, ale temu dziecku mogę pomóc. Co do przekupywania Michała prezentami to nie ma obawy. Rzeczy materialne każdy może dziecku dać, ale głębokie wartości i uczucia tylko nieliczni. Uważam, że stać mnie na miłość do dziecka, które nie jest ze mną związane biologicznie. Buziaki wielkie
  7. Po pierwsze strasznie się cieszę z faktu, iż tym tematem zainteresował się mężczyzna, bo szczerze mówiąc brakowało mi męskiej opinii. To co napisałeś zgadza się całkowicie. Wiesz co? Najbardziej denerwuje mnie, że zawsze najbiedniejsze są dla wszystkich kobiety. Sama jestem kobietą, matką, ale wiem z doświadczenia, że kobiety potrafią być naprawdę podłe. Nie myślą o dzieciach tylko o tym jak tu się zemścić na tatuśku. Jestem po rozwodzie. Mój były mąż od prawie roku ma dziewczynę. Od tego czasu jego kontakt z synem zaczął ulegać stopniowej degradacji. Na początku grzecznie z nim o tym rozmawiałam, bo żal mi było dziecka, które bez przerwy pyta o tatę, który nagle zaczął mieć ważniejsze sprawy. Nigdy nie powiedziałam nic złego na jego ojca, choć często tak mnie wkurzył, że musiałam gryźć się w język dla dobra syna. Starałam się dać synowi jeszcze więcej miłości i ciepła, żeby tak nie cierpiał z powodu ojca i muszę się pochwalić, że mi się udało. Teraz rzadko pyta o ojca. Czasem gdy ten przyjdzie po niego to Filip nie ma nawet ochoty z nim iść. Nigdy nie bronię im kontaktu i nie niszczę życia byłemu mężowi, bo niby po co. To jego życie i jego decyzje, to on będzie w przyszłości ponosił konsekwencje. Moje kontakty z byłym mężem ograniczają sie do syna - rozmowy o nim. Nie wnikam w jego życie osobiste, bo to już nie mój problem. Interesuje mnie tylko ta część, która związana jest z naszym synem. Wracając do tematu postu, bo trochę od niego odbiegłam, choć myślę, że nawiązanie było poniekąd słuszne. Jeśli chodzi o mamuśkę to dotychczas twierdziła, że nigdy by nie zabroniła Jackowi kontaktów z synem, a teraz gdy Jacek się do tego przymierza to ona postanowiła mu to maksymalnie utrudnić. Chora normalnie. To tyle na dziś, bo muszę odebrać Filipka ze szkoły. Wielkie buzi dla odwiedzajacych.
  8. Idziemy w dobrym kierunku :) Rozmowy o Misiu (synu Jacka) nie doprowadzają do kłótni. Nawet widzę, że Jacek zaczyna się przełamywać powoli. Rozmawiamy o tym jak mogłoby wyglądać ich pierwsze spotkanie itd. Muszę się niestety Wam do czegoś przyznać. Wstyd mi za to ale myślę, że to ważne. Gdy matka Misia zaczęła ingerować w nasze życie i starała się nas rozdzielić to przez nią znienawidziłam też ich dziecko i co najgorsze mówiłam o tym głośno. Raz byłam pozytywnie nastawiona do tego malca, a za jakiś krótki czas znów negatywnie. Myślę, że teraz Jacek boi się, że gdy on się w końcu zdecyduje i spotka z Michałem to ja znów zmienie zdanie. Powiedział mi to wprost. Rozumiem jego obawy Od ponad miesiąca biorę Asertin50 i widzę w sobie ogromne zmiany i to na lepsze. Jednak boje się, że gdybym przestała brać ten lek to znów będę miała takie wahania nastrojów, lęki itd. A może to zbieg okoliczności, bo w sumie zaczęłam nastawiać się pozytywnie już wcześniej, a leki przecież też nie działają od razu. Mam nadzieję, że leki pomogły tylko w maleńkim stopniu, a tak w ogóle to ja sama stałam się poprostu lepsza. Trzymajcie za nas kciuki żeby udało nam się osiągnąć to do czego dążymy.
  9. Atrucha sorki że tak długo milczałam ale jakoś nie miałam ostatnio chęci włączać kompa. Teraz jakoś mnie naszło i piszę. Co do Twojej ostatniej wypowiedzi to myślę, że nasze historie różnią się radykalnie gdyż Wy byliście małżeństwem, a Twój mąż był ojcem dla waszego dziecka przez 4 lata, a potem nagle go olał. Mój Jacek nigdy nie był z tą dziewczyną. Łączyła ich tylko zwykła znajomość i jeden "numerek". Z synem nigdy się nie widział. Od czasu jak zaczęłam pisać na tym forum zaczęliśmy rozmawiać o jego synu. Nie ma już kłótni. Zaczynam powoli docierać do przyczyn takiego właśnie zachowania. Myślę, że negatywne wzorce wyniósł z domu rodzinnego. Jego mama ma syna z przelotnego związku, oczywiście wychowywała go, a ojciec również ma syna, którego nigdy nie poznał. Ojciec Jacka długo nie chciał utrzymywać kontaktów z wnukiem, a od jakiegoś czasu utrzymuje, ale znikomy kontakt. Ojciec dla syna jest zazwyczaj największym autorytetem i tak też jest w przypadku Jacka. Nie potrafi on dostrzec w zachowaniu ojca radykalnych błędów i w pewnym sensie go naśladuje. Poza tym Jacek jest okropnie uparty i naprawdę często ciężko mu cokolwiek przetłumaczyć. Wczoraj Jacek dostał wezwanie do sądu w sprawie wydania zezwolenia na wydanie paszportu dla jego syna. W pierwszej chwili Jacek chciał się zgodzić, ale udało mi się go przekonać. Wydaje mi się, że Jacek w głębi serca chciałby być ojcem dla Michała, ale po pierwsze jego syn ma już 4 i pół roku, poza tym nie chce od nikogo słyszeć słów typu "w końcu zmądrzałeś" itp. Wiem że to dla niego ciężka decyzja, ale wierzę, że w końcu odważy się ją podjąć. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:20 pm ] Kochani! Dziś dopadło mnie coś okropnego. Dostałam histerii z powodu tej całej sytuacji. Jestem strasznie związana ze swoim synem i wiem że byłabym też w stanie dać miłość i ciepło dziecku mojego faceta. Dzieci to największy dar i skarb na całym świecie. Ale do niego jak grochem o ścianę. Mój Filipek pragnie rodzeństwa, a ja pragnę kolejnego dziecka, ale coraz bardziej boję się, że Jacka przerośnie to wszystko i ucieknie. Zaczynam zastanawiać się czy ja tak naprawdę go znam. Dla życia z tym niedojrzałym chłopcem zostawiłam męża i całe dotychczasowe życie, a teraz coraz częściej tego żałuję. Jakoś się w tym wszystkim pogubiłam. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:23 pm ] Od czasu gdy biorę asertin50, czyli tak od około miesiąca moje nastawienie do wielu spraw zaczęło się zmieniać. Na dzień dzisiejszy zaczynam mieć wstręt do swojego faceta. Jest on dużym nieodpowiedzialnym dzieckiem. Jest egoistyczny i bez serca. Jak można nie chcieć znać swojego dziecka. To chore. Może przesadzam, może się zbyt mocno utożsamiam się z tym dzieckiem, ale chyba nie potrafię inaczej. Byłam, jestem i zawsze będę osobą wrażliwą o bardzo wielkim sercu i niestety czasem obraca się to przeciwko mnie. Kompletnie się pogubiłam. Nie mogę się z nim rozstać, bo on mnie utrzymuje a ja nie mam pracy. Nie daję sobie z tym wszystkim rady psychicznie.
  10. Kochani! Jak już pisałam wcześniej biorę asertin50 dwie tabletki na dobę od 3 tygodni. Mam wrażenie, że moje natręctwa się nasiliły. Chodzi mi o fizyczne natręctwa typu poprawianie drzwi itd. Jednak jeśli chodzi o psychikę to chyba jest lepiej. Coraz mniej czepiam się swojego faceta, a nasze sprzeczki trwają zaledwie parę minut, a nie jak dawniej kilka dni. Niestety jednak pogoda nie sprzyja dobremu nastrojowi, więc jakoś nie mam ochoty na nic: na sprzątanie, gotowanie itd. Bardzo dużo śpię, albo wcale. Trochę to zakręcone i tak właśnie się czuję. Czuję jakąś energię w środku, która mnie rozpiera, ale coś mnie jednak blokuje przed działaniem i jestem taka jakaś rozbita.
  11. Jaśkowa chyba niestety masz rację. Mam wrażnienie że on wymazał z pamięci rozdział swojego życia w którym powstał jego syn. Do tego gdy rozmawiamy o przeszłości związanej z jego synem i z tą dziewczyną zawsze dochodzi do kłótni bo ja nie wiem dlaczego w którymś momencie rozmowy zawsze zaczynam mu wygarniać, że skoro nie chciał dziecka to trzeba było się zabezpieczyć i w ogóle wtedy na niego najeżdżam. Mam problem z panowaniem nad emocjami, szczególnie gdy mowa o tej dziewczynie, gdyż ona sprawiła mi naprawdę sporo przykrości. Z jednej strony chciałabym zaakceptować jego decyzję i żyć dalej, z drugiej natomiast nachodzą mnie takie myśli że to nie jest normalne że on nie zna swojego syna i wtedy zaczynam go dręczyć tematem. To jest jak taka natrętna myśl która wraca jak bumerang, szczególnie gdy pojedziemy do rodziców Jacka a tam stoi w ramce zdjęcie jego syna. Boże czemu żucie jest takie skomplikowane?!
  12. Mooni co się dzieje? Jak mogę Ci pomóc? Ja na szczęście nie mam ostatnio czasu na myślenie, bo mój syn zaczął pierwszą klasę i teraz wszystko kręci się wokół niego. Do tego kończymy remont w jego pokoju, więc czasu na myślenie mało. Niestety jednak moje szukanie pracy nie przynosi żadnych rezultatów więc powoli się zaczynam podłamywać. Wydatków tona a kasa się kończy. Zawsze najbardziej się załamuję gdy brakuje pieniędzy. Wtedy zaszywam się w domu, w łóżku, pod kołdrą, a syna daje do rodziców. Wiem głupia jestem ale mam problem z panowaniem nad emocjami. Nie pocieszyłam Cię wiem. Napisz co się dzieje u Ciebie. Ściskam Cię mocno.
  13. Ta dziewczyna jest już kilka lat z innym facetem. Mają razem roczne dziecko. Powiedziała mi wprost że zrobiła sobie dziecko z tym drugim żeby zapomnieć o Jacku (to raczej chore). Raz mówi że kocha Łukasza i zamierzają się pobrać, a raz że już nie są razem. Musiałam zmienić numer tel. żeby wiecznie nie dręczyła mnie esami. Wszyscy znajomi się od niej odsunęli bo mają jej już dość. Rodzice Jacka utrzymują kontakt tylko z małym bo jej też mają dość. Ona ciągle oczerniała Jacka a oni jej wierzyli. Traktowali ją jak córkę (a ona właśnie toge chciała, bo jej matka zachlała się na śmierć, a ojciec wyparł się jej po urodzeniu) Dopiero gdy Jacek związał się ze mną zaczęli powoli dostrzegać że ich syn jest zupełnie inny niż ona go przedstawiała. Przez jej wybryki w stosunku do mnie nasz związek prawie się rozpadł. Według mnie to dość dziwne jak facet który ma dziecko którego nie chce znać (przez jego matkę) wiąże się z dziewczyną która ma syna i traktuje go jak swojego. Przecież to zaprzeczenie braku odpowiedzialności. Do tego ja jestem bez dochodów (tylko alimenty na Filipa, które nie wystarczają na jego utrzymanie, więc Jacek utrzymuje również mojego syna). Jacek pracuje po 13 godzin żebyśmy mieli jak najlepiej. Gdy urodził się nasz syn-Kubuś Jacek siedział przy inkubatorze całe dnie. Płakał. Kochał, pragnął go. Teraz gdy wspominamy Kubusia nadal płacze. Jeździ na jego grobek codziennie. Pragnie mieć ze mną jeszcze dziecko jak tylko będę gotowa. Jeśli chodzi o jego rodziców to nie uważam że oni przejęli odowiedzialność. Poprostu nie mają innych wnuków. To pierwszy i jak narazie jedyny żyjacy wnuk. Poprostu dlatego właśnie mają z nim kontakt. To był ich wybór. Mam nadzieję że nikogo nie uraziłam. Nie bronię Jacka tylko staram się przedstawić fakty jak najdokładniej.
  14. Bethi Zacznę może od tego, że Jacka (mojego faceta) zostawiła dziewczyna po dwóch latach związku. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Spotykał się ze znajomymi (m.in. z matką tego dziecka). Pewnego dnia wylądowali w łóżku. Nie zabezpieczyli się. Po tym stwierdzili że to był błąd. Gdy ta dziewczyna powiedziała mu że jest w ciąży on oznajmił że zrobi co zechce ale on nie chce dziecka. Trzeba tu zaznaczyć, że ta dziewczyna usunęła 2 poprzednie ciąże i że ogólnie lubiła sex z każdym i wszędzie. Po urodzeniu się dziecka, a właściewie po rozprawie sądowej o ojcostwo, Jacek zrobił testy DNA. Okazało się, że jednak to jego dziecko. Płaci więc alimenty. Mówi że dziecka nie chce znać przez nią. Ona jest podła i obsesyjnie go kocha. Próbowała zniszczyć nasz związek, zresztą wszystkie poprzednie jego związki również. Cała rodzina Jacka utrzymuje kontakt z tym chłopcem, ja również go widziałam rok temu (podobny troszkę do taty). Poznałam tę dziewczynę niestety aż za dobrze i myślę że gdyby ona była inna to Jacek znałby swojego syna. Jednak mimo wszystko uważam że powinien ją olać i spotykać się z małym, zabierać go, być poprostu ojcem. Strasznie skomplikowana sytuacja i nie wiem już jak z nim rozmawiać, jak go przekonać. Ten temat jest tematem tabu i zawsze doprowadza do kłótni.
  15. Jego syn ma 4 i pół roku a on nigdy go nie poznał. Matka dziecka jest dziwną delikatnie mówiąc osobą ale dziecko nie jest niczemu winne i na świat się nie prosiło. Sama mam 7 letniego syna z poprzedniego małżeństwa i mój facet pokochał go jak swojego, ale swojego nawet nie chce zobaczyć. Dlaczego? Co robić? Żal mi tego dziecka.
×