Męczy mnie wielkie uczucie osamotnienia. Szukam swojego jakiegoś miejsca w świecie, w internecie, gdziekolwiek, gdzieś, gdzie będę mogła powiedzieć, że tu jest mi dobrze, że tu zawsze jest ktoś kto mi pomoże, ale jeszcze nie znalazłam tego miejsca. Od ponad roku tylko zajmuję się pomocą innym, swoje problemy odrzucam na dalszy plan, wmawiam sobie, że nie mam żadnych problemów. Zakładam jedną ze swoich licznych masek i jestem gotowa do pomocy innym. Zawsze i o każdej porze. A później kiedy ja potrzebuję czyjegoś wsparcia, okazuje się, że nie ma nikogo, kto chciałby ze mną porozmawiać. Powoli się wypalam. Myślałam, że ten etap mam już za sobą, że teraz będzie tylko lepiej, ale jednak nie. Po prostu znowu uwierzyłam w jedną ze swoich masek.