Ja mam dosyć ?ostatnich szans?. Wyobraź sobie: jesteś z nim 5 lat, bywało świetnie, bywało słabo ? wszyscy wiecie, jak to jest. A któregoś dnia, tak, tak, domyśl się. Czyżby założył za twoimi plecami interes? Tak jakby. Któregoś razu po prostu mu nie stanął. A Ty uśmiechałaś się, głaskałaś go i mówiłaś ?cii?, ?cii?, ?tak bardzo cię kocham, to zupełnie nie ma znaczenia?. Historia powtarza się. Twoje uśmiechy są coraz bardziej uwiędłe, Twoje nastroje również. Aż któregoś pięknego dnia znajdujesz w kieszeni jego walniętych do kosza na pranie zapomniane opakowanie maxigry. Pytasz: ?Co to jest??. ?Lekarstwo? odpowiada jakby to była aspiryna. I dowiadujesz się. W Twoim łóżku nie wstydził się smutno dyndającego ptaka. Ale na czyjś tapczanik wskakiwał w pełnej gotowości. Oszczędzał się? Zamiast ?ostatniej szansy? najchętniej zobaczyłabym jego ostatnie chwile.