Skocz do zawartości
Nerwica.com

MaxNerv

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MaxNerv

  1. moczymordka - dzięki za konkretną radę. Spróbuję ją zastosować. Odpowiadając na Twoje pytanie: nie przypominam sobie sytuacji, która mogłaby mieć związek z hałasem i wzbudzać we mnie taki szczególny lęk. Myślę, że to wynika raczej z nadwrażliwości na hałas. Od jutra zaczynam jeździć pociągami i już mam stres z tym związany, że będę narażony na hałas. Naprawdę to jest śmieszne, żeby tak reagować. Już jestem zły na siebie, że tak wydziwiam. Teraz sobie mówię, że to głupota, ale gdybyście mnie widzieli w takiej sytuacji - jestem po prostu bezbronny, nie umiem opanować lęku Acha, teraz dodam jeszcze coś, przypomniałem sobie. Równie źle reaguję na sygnały, np. karetki pogotowia, straży pożarnej itp. gdy przejeżdżają obok mnie, choć nie jest to aż tak silny lęk. Po prostu czuję, jak mnie ten dźwięk przeszywa, nie potrafię się skoncentrować, mam natłok myśli...
  2. Czasem nawet lubię posłuchać głośno muzyki w słuchawkach, ale rzadko się to zdarza i jest jeden warunek: muzyka musi mi się podobać. Piosenka, której nie lubię, a muszę jej głośno słuchać szczególnie mnie drażni. Najbardziej się boję tego, że niedługo znów czekają mnie częste podróże pociągami. Hałas przejeżdżającego pociągu kilka metrów ode mnie jest przerażający. Jak mam sobie wytłumaczyć, że nie stanowi on dla mnie zagrożenia? Taka nadwrażliwość pojawiła się u mnie jakiś rok temu, nie wiem skąd. Nie zdarzyło się nic, co mogłoby to spowodować... Oczy można łatwo zamknąć i nie patrzeć, a uszy... no właśnie.
  3. Po raz pierwszy piszę w tym temacie, a powodem jest oczywiście nerwica. Gdyby nie ona to pewnie bym się tu dziś nie pojawił Za oknem piękna pogoda, a ja wstałem z bólem głowy. Ponieważ rzadko mi się to zdarza, a ból był wyjątkowo uciążliwy, od razu zaczęły się myśli, że pewnie mam guza mózgu lub wylew i wkrótce umrę. I tak zaczęło się nakręcanie. Tym razem atak lęku trzymał mnie aż do godziny dwunastej. Całe przedpołudnie wyłączone z życia. Dobrze, że jeszcze mam wolne, bo inaczej mógłbym coś zawalić. Paradoksalnie im więcej mam wolnego czasu, tym jestem bardziej podatny na nerwicę - wszystko przez nadmiar czasu na zbędne rozmyślanie. Tym samym bardziej zmęczy mnie czas wolny, niż gdybym był czymś zajęty... Miłego dnia wszystkim!
  4. Pozwoliłem sobie założyć ten temat, bo nie znalazłem podobnego. Opiszę tutaj jeden z moich podstawowych lęków, może ktoś będzie potrafił udzielić mi jakichś wskazówek i pomóc mi go pokonać. Jak w tytule: mam straszny lęk przed hałasem. Nie chodzę na żadne dyskoteki, ani głośne imprezy, bo po prostu źle się czuję, jestem przytłoczony, nie potrafię myśleć, gdy głośno gra muzyka lub ludzie głośno krzyczą, czyli ogólnie gdy jest hałas. Staram się wtedy jak najszybciej wyjść z takiego miejsca, byle dalej od hałasu. Próbuję sobie tłumaczyć, że przecież hałas nie stanowi dla mnie zagrożenia, ale jednak nie potrafię pozbyć się lęku w takiej sytuacji. Jestem jakby nadwrażliwy na hałas. Ale jeszcze nie to jest najgorsze. Często podróżuję pociągiem. Na naszym dworcu peron jest dość wąski, z jego jednej i drugiej strony często śmigają pociągi. Już kilka razy zdarzyło się, że za moimi plecami przemknął, np. pociąg towarowy na pełnej szybkości. To co się ze mną wtedy działo to wielka masakra. Zwłaszcza gdy zostałem nagle zaskoczony pojawieniem się pociągu, który robił tak straszny hałas zaledwie kilka metrów ode mnie. Mogę to opisać jako wyrzut adrenaliny, drżenie rąk i nóg, atak lęku, uczucie, że zaraz zemdleję. To jest straszne, ale przecież nie mogę zatykać uszu na peronie pełnym ludzi, bo to będzie co najmniej głupio wyglądać. A niestety jestem zmuszony do korzystania z PKP. Co robić w takiej sytuacji? Jak się chronić przed tym destrukcyjnym wpływem hałasu?
  5. Faktycznie, coś w tym jest. Też kiedyś o tym myślałem. Trzeba mieć w sobie pewną wrażliwość. Jeśli do tego dojdą odpowiednie predyspozycje to mam wrażenie, że ciężko uniknąć nerwicy czy depresji. Wiele rzeczy, które tu napisaliście się zgadza. Sam jestem perfekcjonistą. Na przykład nie wyobrażam sobie, żebym mógł np. z lenistwa nie sprawdzić tej odpowiedzi pod względem ortografii. Owszem, czasem zdarzy się błąd, ale nigdy świadomie. Tak samo nie wyobrażam sobie, żebym na uczelni (a wcześniej w szkole) mógł cokolwiek olewać, a w konsekwencji źle się uczyć. Zawsze mówię sobie, że człowiek wśród królestwa zwierząt (bo w systematyce należymy do niego) osiągnął bardzo wysoki stopień inteligencji, ale często płaci za to wysoką cenę. Ponieważ mamy tzw. uczucia wyższe często stają się one przyczyną cierpienia psychicznego. Zwierzęta mają pod tym względem lepiej. Co prawda, np. psy mają pewną inteligencję, ale i tak głównie kierują się instynktem przetrwania. Zauważcie, że w systematyce im bliżej człowieka jest dane zwierzę, tym bardziej obdarzone jest zaawansowanym układem nerwowym, jednocześnie może lepiej radzić sobie w środowisku, ale też narażony jest na niebezpieczeństwa z tym związane. "W naturze nie ma nic za darmo".
  6. MaxNerv

    Witam forumowiczów!

    Dzięki za powitania :) Zdaję sobie sprawę, że nie powinienem przerywać leczenia. Jednak niestety mój lekarz psychiatra wyjechał, prawdopodobnie za granicę. Nie mogłem się z nim skontaktować i uznałem, że skoro objawy minęły to po co mam się faszerować lekami. Nie mam na razie ochoty spowiadać się komuś innemu, zwłaszcza, że tamten lekarz był zaufany i mogłem u niego liczyć na darmowe wizyty, a przyjmował mnie prywatnie. Wcześniej miałem nieprzyjemne przygody z pewną panią psycholog i teraz jestem wyjątkowo ostrożny. Gdyby mnie sytuacja nie zmusiła nie poszedłbym nawet do tego psychiatry, ale okazało się, że był to dobry krok. Nigdy nie chodziłem na terapię (oprócz tych nieszczęsnych wizyt u pani pseudopsycholog), nie lubię mówić o tym co mi dolega, a tym bardziej w gronie kilku osób. Wiem, że to pomaga, ale nie mam zaufania do ludzi, nie chcę, żeby ktoś wiedział o mojej słabości. Niektórzy potrafią to wykorzystać w podłych celach.
  7. MaxNerv

    Witam forumowiczów!

    Witam wszystkich nerwicowców. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego klubu, bo nieskromnie powiem, że się jak najbardziej nadaję Najpierw kilka słów o sobie. Mam obecnie 22 lata, jestem studentem. Od około 3 lat zmagam się z nerwicą lękową. Co mnie skłoniło do napisania na forum? Choć nigdy nie miałem zamiaru dzielić się z moimi przypadłościami na forum publicznym to jednak postanowiłem to zrobić. Około pół roku temu ostawiłem leki antylękowe, ponieważ myślałem, że wszystko już jest OK. Myliłem się. Od około tygodnia sytuacja się powtarza, te same objawy, wieczne zdenerwowanie, nieuzasadniony lęk, osłabienie. Pewnie znacie to, nieprawdaż? Dziś już nie mam ochoty pisać całej mojej historii, jest nudna Napiszę tylko, że najbardziej wkurza mnie to jaki jestem bezsilny wobec tej przypadłości. Wkurza mnie, że jestem taki słaby psychicznie, że nie potrafię sobie poradzić. Lęki się mnożą, z niepokojem patrzę w przyszłość. Ba! Nawet boję się o niej myśleć, bo skoro teraz jest nie najlepiej, to co będzie później?
×