Skocz do zawartości
Nerwica.com

enigmaty

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez enigmaty

  1. Witam was bardzo serdecznie. Mam 18 lat i chciałam wam opowiedzieć coś o sobie i mojej chorobie. Czytając Wasze posty, łzy cisną mi się same do oczu, bo znajduje tu wiele podobnych przeżyć do moich własnych. Pierwszy atak miałam ponad rok temu, takie objawy jak drżenie rok, szybkie bicie serca, zawroty głowy, pocenie się, suchość w ustach, chęć ucieczki. Działo się to przede wszystkim w szkole. Obecność całej klasy i nauczyciela potęgowała we mnie poczucie, że nie mogę wyjść z lekcji, bo wszyscy na mnie patrzą, a ja muszę tam siedzieć. Za każdym razem, jak drzwi klasy się zamykały, pojawiało się uczucie lęku i w zaawansowanym stadium mojej choroby trwało praktycznie bez przerwy. Nie byłam w stanie myśleć, integrować się z kolegami, koleżankami, a co dopiero uczyć się. Później dopiero zaczęło się w kościele, a na końcu już wszelkie kontakty z ludźmi sprawiały mi trudność. Bezpiecznie czułam się już tylko przy garstce osób z moich bliskich. Wykończona atakami, nieustającym lękiem, nabawiłam się kompulsji. Wydawało mi się też, że ze strachu tak bardzo się pocę, aż przestałam przyjmować jakiekolwiek płyny z rana i podczas szkoły, przez co zaczynały już mnie boleć nerki, a później bałam się po prostu pić. I wtedy dopiero trafiłam do terapeuty z prawdziwego zdarzenia i zaczęłam często chodzić (prywatnie, bo nie mam zaufania do państwowych). Dzisiaj mogę powiedzieć, że wracam do zdrowia, ale przeszłam przez bardzo trudną drogę. Z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc czuję się coraz lepiej. I naprawdę, można wyjść z tej choroby, tylko nie można sobie odpuszczać. Trzeba konfrontować się z przedmiotami lęku, stawiać w trudnych sytuacjach. Wiem, że lęk nas obezwładnia, ale nie można pozwolić mu zawładnąć swoim życiem. Im dłużej się nie leczymy, tym bardziej on nas dominuje.
×