Skocz do zawartości
Nerwica.com

psychodelic_dream

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez psychodelic_dream

  1. Witajcie! Trafiłam na to forum przez przypadek, ale temat mnie zainteresował więc postanowiłam napisać... Moja mama także choruje na schizofrenię. Mam 27 lat, mama dostała diagnozę będąc po 40-tce, gdy ja miałam 13 lat. Po Waszych historiach widzę, że mamy podobne doświadczenia. Przemoc fizyczna i różne zaniedbania... Jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobiłam po wyprowadzce z domu było pójście na terapię, od razu na początku moich pierwszych studiów - chciałam przepracować właśnie te trudne wspomnienia związane z mamą. Uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu, terapia bardzo dużo mi dała. Czytam, że wiele z Was cierpi na zaburzenia nerwicowe (w końcu jest to forum dla osób z takimi trudnościami), ja na szczęście takowych problemów nie mam i uważam, że to odpowiednio wcześnie podjęta terapia uchroniła mnie przed późniejszymi problemami. Trzymam za Was wszystkich kciuki, żeby udało się Wam poradzić z tą traumą z dzieciństwa i ogólnie, aby Wam się dobrze w życiu układało :) Nas, dzieci schizofreników, jest dużo. Mamy prawo do szczęścia i normalności w naszym dorosłym życiu. Tym, którzy boją się zachorowania polecam poczytanie o zjawisku rezyliencji (resilence). To, że wychowaliśmy się w takiej, a nie innej rodzinie, mamy takie, a nie inne geny nie oznacza, że od razu sami będziemy chorzy! Mamy duży wpływ na nasze życie, uwierzcie mi! :) Piszę tak optymistycznie, bo zrobiło mi się przykro czytając o tym, jak wiele z Was do dziś odczuwa negatywne konsekwencje dzieciństwa. Ja uważam, że na tym etapie mojego życia moje doświadczenia z domu nie tylko nie są mi kulą u nogi, ale wręcz dużo mi dają (tak mi się w życiu ułożyło, że moje wspomnienia z domu wiele dają mi w mojej obecnej pracy - nie wnikając w szczegóły...). Oczywiście, wiadomo, że wolałabym mieć zdrową mamę, ale skoro tego nie zmienię to postanowiłam to zaakceptować i patrzeć na to jako na trudne, ale bardzo cenne, doświadczenie w moim życiu. Generalnie uważam, że jestem szczęśliwa w życiu mimo choroby mamy. Z mamą po latach udało mi się nawiązać optymalny kontakt -i ja się zmieniłam i ona (wcześniej ten nasz kontakt był bardzo nikły, teraz jest lepiej). Ona regularnie bierze leki, jest o wiele spokojniejsza niż kiedyś, nawet jeśli ma pogorszenie, ja z kolei - bardziej ją rozumiem, jej chorobę, to, że właśnie przez chorobę traktowała mnie tak a nie inaczej - nie obwiniam jej już o to, co mi niegdyś zrobiła. Dobra, kończę te farmazony, nie chcę żebyście poczuli się pouczani - po prostu chciałam się podzielić moim spojrzeniem na chorobę mamy, chciałam napisać, że to nie musi nas niszczyć - to od nas zależy, co my z tym trudnym doświadczeniem z dzieciństwa zrobimy.
×