Skocz do zawartości
Nerwica.com

kreonionomu

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kreonionomu

  1. Witam, chciałem się wyżalić, wypłakać, wyjęczeć. A więc tak, mam 24 lata, od paru lat mam marne samopoczucie, zaczęło sie od tego że nie miałem dziewczyny, jestem nieśmiały, nie lubię imprez, tudzież nigdzie nie wychodzę, nie mam znajomych, przyjaciół, cały czas sam, poszedłem wtedy na studia, jakoś myślałem że życie ruszy coś sie zmieni, ale czas leciał i nic sie nie wydarzyło, co by sprawiło żebym sie uśmiechnął, zacząłem mieć myśli samobójcze, napisałem do dwóch kolegów z liceum i im powiedziałem jak sie czuje i co sie dzieje ze mną, wyciągnęli do mnie rękę, miałem z kim pogadać, jeden z nich wraz ze swoją dziewczyną namówili mnie do psychologa, poszedłem, chodziłem na terapie ok pół roku, dostałem też leki, które brałem przez ok pół roku, nic nie pomagało jednak, wciąż czułem sie okropnie, samotnie, cały czas zdołowany, jakoś Ci moi koledzy sie po pewnym czasie odsunęli, jeden z nich w ogóle przestał sie odzywać, nie odbierał telefonu, nie odpisywał, prawdopodobnie miał mnie dość, kto sie chce zadawać z takim nieudacznikiem, cały czas smutny, drugi również miał coraz mniej czasu, oczywiście to rozumiałem, ma swoje życie, ale jak sie z nim spotykałem to czułem że sie ze mną spotyka bo musi, nie wiem, na pewno zawaliłem te znajomości przez moje samopoczucie, choć im mówiłem że doceniam ich, że są, mimo ich wsparcia wciąż czułem sie źle, może też mi nie wierzyli gdyż jak mówiłem że doceniam ich to nie miałem raczej uśmiechu na twarzy, wszystko sprowadzało sie do tego że nie miałem dziewczyny, 20 lat i nigdy nie być z dziewczyną mnie okropnie rozrywało psychicznie, tak bardzo chciałem być zakochany, szczęśliwy, wszyscy w okół to mają czego ja nie mogę mieć, chciałem poczuć coś, czas leciał, nic sie w moim życiu nie zmieniło, teraz mam 24 lata, zleciało jak nic, a ja dalej sam, nie mam sie do kogo odezwać, wszyscy są zajęci, nie mają czasu, mają swoje życie, do czegoś doszli, ja nie mam nic, kolega który zaprowadził mnie do psychologa wziął ślub, nie poszedłem bo bym chyba nie wytrzymał tam, choć bardzo chciałem iść, ale nie dałbym rady patrzeć na szczęście innych, podczas gdy ja nie mogę mieć nic, po prostu zazdrość, jakoś już nie utrzymuje z nim kontaktu, choć pisałem ale już nie odpisuje, i tak cały czas smutek, rozpacz, samotność, był moment kiedy czułem że może coś sie w życiu zmieni, była pewna dziewczyna, spotykałem się z nią czasem, jakiś wyjazd do kina, na piwo, spacer, na łyżwy, jakoś myślałem że ona też coś czuje do mnie... oczywiście nie, jestem tylko kolegą, i tak dalej zszedłem twardo na ziemie, jestem do niczego, nic mi sie nie udaje, nic dobrego mnie nie spotka, od ok 2 lat nie chce mi sie nic, kiedyś sie chociaż czymś interesowałem, sportem, filmami, lubiłem pojeździć na rowerze, pograć w tennisa ziemnego, teraz siedzę przed komputerem non stop, nie mam na nic ochoty, nic mi sie nie chce, jestem cały czas zmęczony, choć nie mam czym, od października poszedłem na magisterkę do wrocławia, liczyłem że może życie tu sie odmieni, lecz co rok sie kończy, i w moim życiu dalej wielka pustka, nigdy nic mi sie nie udaje, nigdy sie nie zakocham, nie będę szczęśliwy, nikt ze mną nie będzie szczęśliwy, wszystko tak szybko minęło, nigdy nie będę zakochanym nastolatkiem, nie pojadę z dziewczyną na wycieczkę rowerową, nie urwiemy sie ze szkoły żeby spędzić razem czas, nie mam żadnych wspomnieć, tylko smutek, mam 24 lata, ktoś powie że jestem młody i miłość jeszcze przyjdzie, ale ja jestem już stary, jestem prawiczkiem, nigdy sie nie całowałem nawet z dziewczyną ,czemu nie mogłem przeżyć jakichś miłych chwil w moim życiu? czemu jest tak do dupy cały czas? czemu inni mogą a ja nie? i choć nie mam już myśli samobójczych, cały czas żałuje że żyje i nie chce tak naprawdę żyć, choć nic sobie nie zrobię, bo jestem tchórzem, chciałbym żeby to wszystko sie skończyło, ciężko jest być cały czas samemu, całe życie przede mną ale całe samemu, przepraszam że takie długie, jak wspomniałem chciałem się wyżalić
×