Skocz do zawartości
Nerwica.com

wannabeadored

Użytkownik
  • Postów

    50
  • Dołączył

Treść opublikowana przez wannabeadored

  1. nube, właśnie nie! czytałaś? jakie wrażenia? ja oprócz poezji tylko "szklany kosz" czytałam sylvii. wow, moooocna rzecz. w sumie to dziwię się, że jeszcze żyję biorąc pod uwagę to czego słucham, co czytam itd.
  2. Wczoraj, na konsultacjach, dr Curyło był dla mnie bardzo miły, cierpliwy i serdeczny (wtf ), zapisał na listę oczekujących na miejsce na oddziale (3-4 miesiące czekania), a ja mam tylko ochotę "nadrobić" przez te kilka miesięcy -jeszcze schudnąć póki "mogę" itd, być bardziej chora, bardziej zasłużyć na to miejsce na oddziale :/
  3. nube, w takim razie polecam gorąco! Jest strasznie dołująca, ale przepiękna w formie (minimalizm w najlepszej postaci!) i treści. "Samotność..." też miałam kiedyś przeczytać, bardzo zaintrygował mnie tytuł Teraz zabieram się za... "Pięćdziesiąt twarzy Greya" (nie ma to jak subtelna zmiana estetyki ;p) haha, trochę wstyd, ale chciałam się ustosunkować jakoś do tej, jakby nie patrzeć, mega-hiper-popularnej książki
  4. "Droga" - Cormac McCarthy. Postapokaliptyczna nicość, depresja, pustka i beznadzieja. Kocham życie, k... http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48264/droga
  5. to i ja dołączę do klubu... od wakacji przybyło mi tylko (aż?) 3 kilo, ale w moich oczach to... coś nie do zniesienia, nie do zaakceptowania
  6. sprzed 6 lat, ale na bank każdy zna. Piękne! [videoyoutube=eYO1-gGWJyo][/videoyoutube]
  7. [videoyoutube=L95iKBiZUEs][/videoyoutube]
  8. Muszę! :) A co do Curyło.. słyszałam to i owo i jestem przygotowana na danie z siebie 200 % bo.... cholera, nie ogarniam jedzenia ostatnio.. było już prawie dobrze i... przez leki zaczęłam jeść coraz więcej, wplątałam się w nową dla siebie sytuację bliskich spotkań z kiblem i teraz prawie nic nie jem żeby nie musieć przez to wszystko znowu przechodzić miałyście tak? co robić? oczywiście dodatkowo z nikim poza forum i terapią o tym nie pogadam, mam ochotę wszystko z siebie w przenośni i dosłowni wyrzucić :/
  9. No właśnie ja tylko dlatego brałam, że dobrze (chyba aż za dobrze ) mi się po nim spało, nie budziłam się itd. co było miłą odmianą, ale kwestia jedzenia.. makabra. Bałam się, że coś w końcu sobie zrobię, tak mnie to wszystko wykańczało. Teraz biorę Chlorprothixen Zentiva i jest lepiej, zasypiam bez problemu, ale znowu nic nie jem haha. No cóż..
  10. Jak dla mnie Deprexolet okazał się tragedią. Z deszczu pod rynnę - z anoreksji restrykcyjnej zaczęłam mieć niepohamowane napady głodu, co kończyło się klęczeniem nad kiblem Non stop byłam głodna, zasnąć nie mogłam, a jak już mi się udało to nie można mnie było rano dobudzić.
  11. Ja po Citabaxie 20 czułam się świetnie, dopóki nie wpędził mnie w epizod manii ale do tamtego momentu nie miałam prawie żadnych skutków ubocznych. Może troszkę: mdłości i derealizacja. Nawet teraz przy odstawianiu nie czuję żadnych dolegliwości.
  12. nube właśnie poważnie myślę nad zmianą terapeutki. poczucie obowiązku i superego mnie trochę ciągną w dół, przekonując, że jak coś zaczęłam (terapia) to powinnam to skończyć, ale... no fakt faktem: chodzę tam pół roku i większość czasu tylko frustruję się, że terapeutka mnie nie rozumie. a grzebanie w przeszłości jakkolwiek dla porąbanej osobowości jest dobra, tak dla zaburzeń odżywiania i nastroju niekoniecznie, chyba. zobaczę jak "rozmowa kwalifikacyjna" na oddział mi pójdzie, może słynny dr Curyło wyrazi swoje zdanie w kwestii mojej skromnej osoby Dzięki za miłe i konkretne słowa! To pomaga :)
  13. Ja trochę też... Mam wrażenie, że dużo moich reakcji jest niezależnych ode mnie, idę po najmniejszej linii oporu i pozwalam sobie na wiele głupich zachowań jest fajnie, dopóki ktoś nie wytknie mi różnicy w zachowaniu, w porównaniu np do niedawnego epizodu depresji i.. włącza mi się mega agresor wtedy i.. znowu tracę kontrolę. Później wiadomo są wyrzuty sumienia, ale kiepsko idzie mi póki co uczenie się na błędach
  14. nube no właśnie mam wrażenie, że względnie leki pomagają, bo przynajmniej ustabilizowały mi nastrój i mam ochotę cokolwiek robić, nie myślę o samobójstwie, jestem jako tako przekonana do walki o siebie, co nie zmienia faktu, że nadal ciężko mi uwierzyć w obie diagnozy (anoreksja i chad) i biorę wszystkie niepowodzenia w leczeniu na siebie: "to wszystko jest w mojej głowie, jakbym chciała to mogłabym normalnie jeść, nie być w depresji, nie mieć ataków agresji itd." Co do terapii... sama nie wiem, na pewno sporo zmieniła w moim myśleniu, ale... to jest terapia psychodynamiczna i wszystko idzie straaassznie wolno, a zmian w zachowaniu jak nie było tak nie ma :/ Mieszkam sama i kwestie żywieniowe niestety wymykają mi się spod kontroli. Mam dół -> nie chcę jeć, mam górkę -> zapominam jeść itd. W szpitalu mnie chociaż do tego zmuszą heh To strasznie fajnie, że znalazłaś coś, co Cię naprawdę interesuje i co jest jakoś pokrewne z tym, co początkowo chciałaś robić. Psychologia jest jednak bardzo obciążająca, ale no nic.. liczę, że jeżeli będę w średnim stanie psych./fiz. to po prostu zajmę się inną dziedziną niż psychologia kliniczna.
  15. to u mnie chyba jest aktualnie podobnie powoli zjeżdżam sobie z górki, trochę się uspokoiłam i póki co mam taki dziwny stan derealizacji, taką "mgłę" ciągłego napięcia (ależ poetycko się wyraziłam ), przez którą czasami przebijają się różne bodźce i.. wybijają mnie "w górę" - pobudzają, a najczęściej drażnią i irytują.. no jest dziwnie. Ale wychodzę z założenia, że wszystko lepsze niż depresja!
  16. nube tak, kończę już studia. Leczę się stosunkowo niedługo - nieco ponad pół roku. Terapeutka mam wrażenie nie ma zdania, co do oddziału. Wspiera mnie w tym, ale swojego zdania na ten temat nigdy nie wyraziła... To lekarz mnie do tego namawia, biorąc pod uwagę właśnie moje zainteresowania i studia i ogólnie dość beznadziejną pozycję w jakiej się aktualnie znajduję. Więc... pójdę na konsultacje i zobaczymy co będzie dalej. Szkoda, że musiałaś rzucić studia, ale wiem o co chodzi. Paradoksalnie to dzięki studiom chyba nadal żyję. Mam silne superego i wszystkie kolokwia, terminy, praktyki itd motywowały mnie do wyjścia z łóżka, a praca z pacjentami dawała i daje mega dużą satysfakcję. Może kiedyś jeszcze spróbujesz ze studiami? Chociaż pokusa samodiagnozowania i przede wszystkim złudnej samopomocy jest duża, przynajmniej u mnie :/
  17. No! wszystko się zaczyna, nic się nie kończy, bo jest zbyt nużące, idzie zbyt wolno, coś cię rozprasza... u mnie dochodzi jeszcze totalne wytrącenie z równowagi różnymi dźwiękami.. kichanie, jedzenie, mlaskanie itd. mam ochotę rzucić się wtedy do gardła wszystko jest takie głośne i... no cholernie denerwujące! Leki mnie trochę przytępiły póki co, ale nadal nie wiem co ze sobą robić przez większość dnia, żeby nie zabić ani siebie ani nikogo z otoczenia
  18. Jest dokładnie tak jak mówisz. Wiem, że teraz jest najwyższa pora na zadbanie o siebie i "ogarnięcie" wszystkiego. Oczywiście do pacjentów (a miałam już nie raz z nimi kontakt) podchodzę z dystansem i "chłodnym profesjonalizmem" haha , ale wiadomo... Zdrowa samoocena i akceptacja siebie to podstawa pracy z innymi. Na terapię chodzę, jem leki itd. Po prostu subiektywnie nie odczuwam wsparcia i przede wszystkim zrozumienia ze strony bliskich. Problemy, objawy nawarstwiają się i.. jest kiepsko.
  19. Hej Calineczka1990 , Marcin20.04 :) Oj dużo tego... Głównie alt/indie rock i elektroniczna
  20. norma_baker bardzo mi miło :) cholera, nie spodziewałam się tego, że zdobędę się na uzewnętrznianie się na forum. aktualna nadaktywność ma swoje plusy nie mogę czytać, oglądać, uczyć się, spacerować, wszystko mnie straaaasznie denerwuje i nudzi. zostaje więc chyba tylko internet
  21. wannabeadored

    I wanna be adored

    Hej, jestem 23 letnią prawie-panią-psycholog z Krakowa. Oprócz ciężkiego charakteru walczę sobie powoli z anoreksją i chadem. Kocham muzykę, literaturę, sztukę. Najlepiej strasznie pokręcone, "ryjące beret" i mocno depresyjne ciężko mi się otworzyć przed innymi, mam nadzieję, że nie porzucę tego forum tak jak prawie wszystkiego czego się w życiu dotknę
  22. wannabeadored

    Woj Świętokrzyskie??

    Ja też częściowo Kielce
  23. Hej, jestem świeżo zdiagnozowanym ChaDowcem i.. póki co trochę w to wszystko nie mogę uwierzyć, nie dociera to do mnie. Abstrahując oczywiście od tego, że mam akurat "górkę", więc niewiele rzeczy mnie obchodzi. Jadę sobie póki co dzielnie na stabilizatorach i zobaczymy co będzie dalej
  24. Hej jestem tutaj nowa, przez jakiś czas obserwowałam forum, ale postanowiłam w końcu wykrzesać coś z siebie Z anoreksją męczę się od ponad 2 lat, do tego dochodzą różne problemy osobowościowe i ChAD... a i kończę właśnie psychologię. Nie pomaga mi to wszystko bynajmniej z jedzeniem... Cały czas jest ciężko, brak wsparcia robi swoje. Miło (?) jest mieć świadomość, dzięki takim miejscom jak to, że nie jest się samym na świecie ze swoim problemem. Co do anoreksji.. jedynym wyjściem, póki co, wydaje mi się oddział :/
×