Skocz do zawartości
Nerwica.com

Izulka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Izulka

  1. Witam U mnie pierwszy atak nerwicy rozpoczął się jakieś 3 lata temu.1 atak wyglądał mniej więcej tak..: miałam przedstawić na studiach prezentację, oceniała ją niezbyt przychylnie nastawiona do mnie nauczycielka co podwyższyło tylko u mnie poziom stresu. Podczas prezentacji byłam tak spięta, że nagle zapomniałam co mam powiedzieć. Serce zaczęło mi walić jak szalone, spocone ręce, panika nie do wytrzymania. Nagle poczułam, że robi mi sie slabo, szum w uszach, w głowie uczucie jakby miała z natłoku myśli zaraz eksplodować.Osunęlam sie na lawke (mialam szczescie, ze za mna stala)ale ne zemdlalam. Po tym wydarzeniu mialam ponad rok przerwy w atakach. Fakt faktem ,ze stalam sie cicha i unikalam od tamtej pory wypowiedzi ustnych jak ognia w obawie,ze albo zapomne co mam powiedziec(tak jak na tej prezentacji) albo walne jakies glupstwo. Bylo to bardzo frustrujace(zreszta caly czas jest)bo nawet gdy znalam odpowiedz na pytania na uczelni to musialam je zachowac dla siebie przez co obnizali mi stopnie (choc bylam bardzo pilna uczennica). Kolejne ataki, i to w nasilonej formie pojawily sie na 3 roku (pisanie pracy licencjackiej,egzaminy koncowe, egzaminy na studia magisterskie).Ataki zaczęly sie powtarzać z ogromna czestotliwoscia-nawet po kilika razy dziennie.Musialam wielokrotnie kucac z obawy przed omdleniem, tracilam rownowage, przestalam prowadzic samochod...bylam tak zalamana,ze myslalam nawet o przerwaniu pisania pracy i studiow. Jakims cudem(wspierajac sie srodkami uspokajajacymi)udalo mi sie obronic prace i dostac sie na wymarzone studia.Wydawacby sie moglo,ze po zdaniu egzaminow, wraz z wakacjami ataki powinny ustapic...u mnie bylo jeszcze gorzej....zaczelam sie bac panicznie tych omdlen, balam sie sama wychodzic z domu, nagle zaczelam sie bac wysokosci a przede wszystkim jazdy metrem-gdzie dostawalam irracjonalnych napadow paniki. By o tym zapomniec staralam sie myslec o czymkolwiek, robic cokolwiek, zaczynalam sie nerwowo wiercic by to przezwyciezyc....niestety ten lek i tak wygrywal. Omdlewalam nawet kiedy ktos sie na mnie intensywnie patrzyl-zbyt duza uwaga posiwecana mej osobie i mozliwosc bycia oceniana rowniez wyzwalala ogromna panike. Zalamana cala sytuacja udalalm sie do psychiatry i psychologa.Biore teraz leki-xetanor(tańszy odpowiednik seroxatu) i od pazdziernika czeka mnie terapia.Po leku polepszylo mi sie-juz dawno nie mialam omdlen i nie boje sie juz metra...staram sie o tym nie myslec...mam nadzieje,ze to zwalcze...musze to zwalczyc...Czy ktos miał podobne objawy do moich??jak sobie z nimi radzicie???? Pozdrawiam
×