Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mr.nobody

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mr.nobody

  1. Wybacz, że wtrące może nie w temacie... Jeśli coś pokręciłem to sorki... Masz więc jakieś marzenia, cele, coś czego jeszcze się trzymasz i co być może jeszcze Ciebie trzyma. Samotność to coś co momentami zwłaszcza cieżko wytrzymać, ale na krótką metę można z nią żyć... Prawdopodobnie nie zmienisz już swojego charakteru, ale możesz zacząć pracować nad sobą - podnieść swoją samoocenę i kiedy zaczniesz już czuć się pewnie, w jakiś sposób zaakceptujesz to jaki jesteś to i z samotnością sobie poradzisz (oczywiście jeśli chodzi o kontakty z dziewczynami) ... Nad tym "jakich facetów lubią kobiety" nie warto się rozwodzić bo gustów jest prawdopodobnie tyle samo co kobiet... W którymś poście piszesz, że uczęszczasz na siłownie (pal licho od kiedy) co znaczy, że cośkolwiek robisz... Za "indywidualizm" mas zu mnie spory "+" bo przeżyłeś i przeżywasz swoje, a pomimo presji otoczenia wciąż jesteś sobą, (nawet z depresją) a że pewnie chciałbyś być kimś innym to "kto by nie chciał". Na dodatek mimo niesprzyjających warunków nie rezygnujesz z marzeń (chcesz być aktorem, tak?) pojechałeś na ten zakichany występ, a przecież łatwiej było by zrezygnować... Rada: Daj sobie czas na wszystko samotnośc wypełnij pracą. Na swój sposób jesteś wyjątkowy, i jakoś nierealne wydaje mi się, żeby żadna "laska" prędzej czy poźniej tego nie zauważyła, a jak akurat nie zauważyła "tutaj" to przecież chyba reszty życia nie spędzisz w tym miasteczku. Wszystko nie zmieni się jednej nocy, daj sobie odrobine czasu i żyj. Pozdrowienia. Jeszcze raz sory jeśli coś pokręciłem... Mogłem coś pominąć...
  2. Mr.nobody

    Codzienność/Nicość

    Jeśli chodzi o rodzinę to znam to dokładnie... Nieraz było tak, że ojciec po pijaku rzucał *urwami na wszystkie stony bo np. nie pasowało mu, że ręcznik suszy się na grzejniku, albo ktoś zapomniał zgasić światła w łazience... Niektóre awantury pamiętam jeszcze z dzieciństwa, on pewnie już nie... Nieraz mam ochote mu przyłożyć, ale pewnie zaraz po tym mógłbym zacząć szukać sobie nowego domu. Zawsze lubił podkreślać, że "to wszystko" jest jego a my... Szczerze mówiąc jedyne co mu zawdzięczam to wstręt do jakiegokolwiek alkocholu, ale to tylko sprawia, że jestem mniej towarzyski niż inni... Z czasem to nieco złagodiało i ograniczyło się do samych wyzwisk no i chyba poprostu przestało mnie, aż tak obchodzić, przyzwyczaiłem się... To chyba normalne skoro przez tyle lat miałem to na porządku dziennym... Podziwiam jedynie moją mamę, że wytrzymuje, aż tyle (znacznie więcej odemnie)... Siostra pewnego dnia się wyprowadziła do obecnego męża, ale nie jestem do końa pewien czy żyje jej się lepiej... Moje pojęcie przyjaźni jest chyba troche wyidealizowane, ale gdyby to był przyjaciel z prawdziwego zdarzenia to takiego ciężko się pozbyć, a skoro nie to nie zawracałbym sobie tym głowy... Wszystko poburzone czyli plac jest wolny i można zaczynać z nowym być może lepszym projektem na życie... A w obecnych czasach można obejść się bez mostów...
  3. Hej... Jeśli pozwolisz... Myślę, że powinnaś zebrać w sobie garstkę siły i przeprowadzić z nim bardzo poważną, spokojną i co najważniejsze długą rozmowę, nie ustępuj gdyby próbował przerwać. Piszesz, że z natury masz twardy charakter - użyj go i postaw tym razem na swoim... A jeśli nie wiesz co powiedzieć, poprostu to samo co napisałaś tutaj. W końcu też masz uczucia, a skoro rzeczywiście się kochacie to napewno on nie chciałby Cię dłużej ranić... Jak to nie zda egzaminu to masz pełne prawo poddać się emocjom, czasami trzeba palnąc kogoś mocno w łeb, żeby zrozumiał, że robi... źle... (nie dosłownie) Albo próbuje Cię zdominować, albo poprostu kocha Cię do tego stopnia, że chce żebyś była doskonała... A, że robi to twoim kosztem... Nikt nie jest i nie będzie doskonały... Pozdrowienia.
×