Ja poszłam do lekarza pierwszego kontaktu dzisiaj i od razu wypisał mi skierowanie do psychologa z moimi lękami.
Mam nadzieję, że pomoże....
A co do tematyki postu:
Ataki łapią mnie wszędzie niestety. Ostatnio, kilka dni temu, siedziałam sobie w pracy (mam bardzo luźną pracę na recepcji) i czytałam sobie książkę, w tle muzyka Złote Przeboje itd....i nagle- łomot w uszach (ciśnienie), zaczynam cała drżeć, pocić się, w ustach mi schnie, nie potrafię logicznie pomyśleć, czuję jakby wciągała mnie "ciemnia" (jak ja to nazywam), wydaje mi się, że kark mi paraliżuje- sięgam do mojej torebki po leki- propranolol na zwolnienie akcji serca oraz przeciwlękowe....i dzwonię do mamy bądź do siostry- do kogokolwiek. Muszę rozmawiać z kimś, jednocześnie ruszając kończynami- np jeśli siedzę na stołku to muszę ruszać nogami, żeby myśli odgonić. Napiję się wody....
Martwię się tym, że moje ataki paniki same nie mijają- ja wpadam w schizę, która- nawet po zażyciu małych dawek leków (ale wciąż!) trzyma mnie do kilku godzin, a już nie mówię, że do końca dnia popadam w depresję i nie potrafię spokojnie zasnąć- zrywy nocne itd, nawet następnego dnia po ataku, budzę się z lękiem (ale nie atakiem) i moje serce zapierdziela jak szalone.....