Skocz do zawartości
Nerwica.com

claustrophobic

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez claustrophobic

  1. Ależ jestem wrakiem. Nie poszłam dziś na zajęcia na uczelnię, nie poszłam do pracy....bez słowa. Ciekawe kiedy mnie wyrzucą i nie będę miała za co żyć. Starzy się rozwiedli, nie mam w nich żadnego wsparcia. Matka praktycznie od pół roku siedzi w górach z kochankiem i też ma mnie głęboko w d****. Okazało się jeszcze, że ukradła 150 tys. zł. Ona nawet nie wie, że studiuję, bo by mnie zabiła. Jestem zmęczona już tym wszystkim tak strasznie. Ledwo mam siłę oddychać. Gdyby nie mój chłopak leżałabym już martwa w grobie. Gdzieś ostatnio usłyszałam, że depresja pojawia się wtedy, kiedy człowiek nie może sobie zupełnie wyobrazić swojej przyszłości, bo ma taki chaos w życiu. W sumie się z tym zgadzam. Mniej wymiotuję, mniej jem. Ale wiecie, że nie zmienia to nic w sposobie w jaki postrzegam samą siebie. Czuję się taka wyprana z uczuć, że mam wrażenie, że właśnie spisałam tutaj przepis na jajecznicę, a nie skrót z ostatnich wydarzeń, który powinien chyba wywołać jakikolwiek przejaw emocji. Przepraszam za ten denny wywód. :C
  2. Co ja robię ze swoim życiem? Nie daję już rady. Moje gardło to jeden wielki stan zapalny. I mimo wszystko....to mnie nie powstrzymuje.... jestem g*****.
  3. No właśnie. Razem z jedzeniem wyzbywam się wszelkich uczuć, już niczym się nie przejmuję. Choć przez sekundę. A wbrew pozorom to tak wiele.
  4. Nie mogę z tym skończyć, jestem przeraźliwie gruba. Kiedy patrzę w lustro, to mam ochotę je rozbić. Nie przeżyłabym gdybym przytyła.
  5. Znowu..... :C Nie mam pieniędzy na lekarza. Musiałam wyprowadzić się z domu i utrzymuję się sama. Zresztą nie byłabym w stanie powiedzieć o tym lekarzowi. To moja tajemnica, moje życie, boję się zmian. -- 01 wrz 2013, 15:01 -- I znowu ten magiczny moment, kiedy najlepsza przyjaciółka mówi mi, że zrobiłam coś źle, a ja tylko byłam w końcu sobą.
  6. 5 napad bulimiczny dzisiejszego dnia. Czy ktoś mnie może już w końcu dobić?
  7. Duszę się tam. Nie daję rady. Biorę leki, które strasznie mnie uspokajają i zasypiam na każdym kroku. Moja szefowa już jest trochę zirytowana. A z drugiej strony wiem, że z tą pracą wygrałam na loterii i mi szkoda. Kryzys mam codziennie. Naprawdę nie chcę żyć.
  8. Destrukcja mojego życia - ciąg dalszy. Mam pracę, którą zaraz rzucę. Wyprowadzam się z domu i nie wiem za co będę żyć. Nie widziałam matki od 2 miesięcy, bo wyjechała na 'wakacje'. Wymiotuję na każdym kroku. Prawie nie śpię. I naprawdę rozważam podjęcie kolejnej próby zakończenia tego wszystkiego.
  9. Mam olbrzymią ochotę zakończyć, jak najszybciej, tą jedną wielką farsę jaką jest moje życie. Wszyscy mnie odpychają. WSZYSCY. Nawet lekarz (znowu -.-) w ogóle mnie nie słucha i olewa.
  10. Dostałam kolejny zestaw leków antydepresyjnych, brałam je przez cały tydzień i oczywiście znowu przestałam. Przynajmniej jest trochę lepiej z napadami bulimicznymi. Oczywiście przeszłam w drugą skrajność i wszystkie spodnie są na mnie za duże.
  11. Za 2 dni skończy mi się hydroksyzyna. I zaczynam masakrycznie panikować. Nie mam skąd wziąć recepty. Mam obsesję, że jeśli nie prześpię nocy, to przytyję. Nie wiem na czym się to opiera, ale ta paranoja doprowadziła mnie do uzależnienia od środków uspakajających. Dodatkowo nie zdałam egzaminu wstępnego na studia. Moje życie, jak to ma w zwyczaju, rozpada się na kawałki.
  12. Musiałam dziś zrobić zdjęcie dowodowe i oczywiście żeby się nie ośmieszyć publicznie u fotografa, poprosiłam o to tatę, który się na tym zna. Tak bardzo nienawidzę zdjęć. Zrobił mi jedno, podał aparat żebym zobaczyła, a ja go odepchnęłam i powiedziałam, że jest obrzydliwe i robimy inne. I za każdym razem było tylko coraz gorzej. W końcu się popłakałam. Jestem obrzydliwie przeraźliwie brzydka. Powinnam mieć zakaz wychodzenia z domu. Nie rozumiem dlaczego przy narodzinach ktoś nie zabił takiego potwora jak ja. Jeszcze moje grube ramiona. Grube wszystko. CHCĘ UMRZEĆ. I nawet nie będę się dziś próbowała powstrzymywać przez użyciem żyletki. Nie dam rady.
  13. Tak, wiem, miałam już przejścia. Kiedyś praktycznie przespałam cały tydzień. Z przerwami na pójście do toalety. Ale to jedyny sposób żeby się wyrwać z tego bagna. Przestać myśleć o jedzeniu. Ale ostatnio włączyły mi się spowrotem koszmary, więc nieciekawie. W ogóle ostatnio coraz mniej ciekawie się robi.
  14. Do lekarza pójdę, ale po leki nasenne, bo ostatnio znikają coraz szybciej.
  15. Coraz częściej zaczynam myśleć o narkotykach. Od tego się chudnie....i po czasie umiera. Mam wrażenie, że jest to dla mnie idealne połączenie.
  16. Wiecie, tak bardzo uwielbiam kiedy kochanek matki dzwoni do niej do domu. Wrr...mam dziś tak strasznie zły dzień. Nie mam nawet apetytu, jeszcze nic nie jadłam.
  17. Ta choroba jest upokarzająca. Zabrała mi resztki mojej tożsamości.
  18. claustrophobic

    [Łódź]

    Czołem Łodzianie. Mam takie pytanie. Moja matka chce mnie wysłać do psychiatry pana Macieja Kowmana. Czy ktoś coś o nim słyszał, może nawet był u niego na wizycie? Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
  19. A ja znowu mam myśli s., bo nie mogę już wytrzymać w własnym ciele. Jestem tak przeraźliwie gruba.... Rozorałam sobie nogę żyletką, ale mi nie ulżyło. NIE WYTRZYMAM.
  20. Wróciłam właśnie z 4-dniowej wycieczki i nie było dnia żeby nie kręciło mi się ciągle w głowie, żeby nie zamazywał mi się obraz przed oczami, żeby nie bolały mnie wszystkie kości. Niedługo nie będę mogła się w ogóle ruszyć z domu. overpowered, tak strasznie ci zazdroszczę. Chciałam się wyprowadzić już dawno temu, nawet psychiatra mi mówił, że powinnam, ale zupełnie nie wiem jak miałabym się za to zabrać. Trzymam kciuki.
  21. Ja mam uczucie jakbym musiała non stop jeść, ani sekundy przerwy. Walczę ze sobą żeby nie wstać z łóżka i nie wyjeść całej lodówki. Nie pomaga nawet to, że jestem już strasznie najedzona.
  22. freya, pewnie masz rację. To jak pułapka. Niedługo, bo 2 lata. nieidealna, dokładnie. Ale czasem dostaję też sprzeczne sygnały. Wczoraj na przykład obcy ludzie, z którymi musiałam spędzić cały dzień, wręcz błagali mnie żebym coś zjadła. Najpierw cały dzień patrzyli się na mnie jak na tłustą świnię (to była sesja zdjęciowa, gdzie w towarzystwie ślicznej modelki i tak czułam się mega niekomfortowo), a później oddawali mi nawet własne posiłki. Ja patrzyłam się na nich jak na debili, bo przecież widzą, że jestem obleśna. Więc pomyślałam :Chcą mnie utuczyć jeszcze bardziej! A inaczej jest, kiedy jadę na Openera (festiwal muzyczny). Mój przyjaciel płakał widząc, że nic nie jem. Ale jak już nie chciałam go dłużej krzywdzić i czuć się winną, to dla świętego spokoju zjadałam miseczkę warzyw. Od razu zmieniało się nastawienie: no, to jesteś zdrowa, jesz normalnie! Tak jakbym przytyła 5kg na jego oczach. nienormalna21, może i racja. Nie chciałam nikogo obrazić, czy umniejszać czyjeś problemy. Chyba niezależnie od wagi człowiek zawsze będzie się spotykał z krytyką i komentarzami. I to jest okropne. creamy.gda, wystarczy, że zjesz coś przy innych, albo lekko przytyjesz i już według innych nie masz problemów.
  23. Ja chciałabym wiedzieć dlaczego zaburzenia odżywiania typu anoreksja i bulimia wzbudzają tyle kontrowersji. W sensie....nikt się tak nie 'ekscytuje' osobami otyłymi, chociaż nadwaga stała się już gigantycznym globalnym problemem, a zdrowie w tym przypadku też jest bardzo zagrożone. Mam wrażenie, że dla wielu, to bardziej naturalne, kiedy jesz syf bez opamiętania, niż zdrowe odżywianie. My oczywiście wpadłyśmy w skrajność, ale mnie to nadal wkurza. I w związku z tym, to przekonanie, że ktoś nie może nie odczuwać przyjemności z jedzenia. Dlatego uważają, że swoją 'wymyśloną' chorobą chcemy zwrócić na siebie uwagę. I tylko o to nam chodzi. Spożywanie przy innych to najgorsze uczucie. Ta analiza w głowie, ten głos, który ci mówi najokropniejsze rzeczy. Zazdroszczę osobom, które pokonały chorobę. Nie wiem jak to zrobiły i nie wróciły do 'nałogu'. Że akceptują siebie i nie dążą do spełnienia absurdalnego celu jakim jest bycie coraz chudszym.
  24. freya, ja nawet nie powiedziałam rodzicom o obsesji z odchudzaniem, bo reakcja mogłaby mnie przerosnąć. Nie chcę już chodzić do lekarzy. Przynajmniej na jakiś czas. Choć wiem, że powinnam i czasem w sumie wyrzuciłabym z siebie pewne sekrety. Po prostu...przeszłam rok temu, z ostatnim lekarzem, koszmar i czuję się niewarta pomocy. Wspominałam jej, że mam problem z jedzeniem, dokładnie w ten sposób to ujęłam w rozmowie, ale ona to miała w nosie i nie rozwijała tematu. Fakt jest taki, że ja nie jestem wychudzona. A jak założę workowate rzeczy, to już w ogóle wyglądam....nie wzięła mnie na poważnie, przez co czułam się jeszcze gorzej. Wiesz, ktoś stwierdził, że wyglądasz zdrowo, a mnie od razu głos w głowie mówi, że to obraza i jestem obrzydliwa. Ta choroba to jakaś masakra. Jak to jest, że ja wcale nie widzę żebym schudła, nawet jeśli ubrania na mnie wiszą? Dlaczego ja nadal wierzę w to, że po prostu się rozciągnęły? MamSwojePoglady, to życzę powodzenia! Mam nadzieję, że trafisz na dobrego lekarza, bo w dzisiejszych czasach niełatwo takiego znaleźć. I powrotu do zdrowia.
  25. Czuję się tak, jakbym nie mogła kierować swoim życiem. Jedzenie decyduje o wszystkim. A dziś jeszcze ktoś zarzucił mi na forum, że wmawiam sobie problemy i bez diagnozy, to sobie mogę. Jestem wkurwiona, a zarazem mam mega doła. Wiem, że to może też marny powód, ale zawsze spotykam się z niezrozumieniem. Ja mam w domu zakaz posiadania problemów, więc jak ktoś mi jeszcze wmawia, że ja sobie wmawiam.......wszyscy mnie zbywajcie. Musiałam jeszcze dzisiaj spędzić tak cholernie długi czas w towarzystwie ludzi. -.- Nduvjhbuiwdionsdlinad, przepraszam, wszystko, co piszę nie ma kompletnie żadnego sensu. Chcę umrzeć. Tu, teraz, zaraz. Przepraszam, naprawdę.
×