Dzięki wizytom uświadomiłam sobie, że nie jestem niczemu winna. To są bardziej zwykłe rozmowy, ale bez nich nie zaczęłabym pracy nad sobą, zamartwiałabym się dalej i nie dostałabym leków, które są na receptę. Dzięki lekom, które biorę choroba ustępuje. Nie ma sensu próbować czegoś na własną rękę. Żeby uwolnić się od choroby trzeba współpracy z kimś kto zna się na tym i da nam wskazówki. Jeśli się wstydzisz, to spróbuj w innym mieście. Ja tak zrobiłam, nie chciałam u siebie szukać, bałam się, że ktoś mnie zobaczy. Mój tato znalazł mi psychiatrę dziecięcego (osiemnastki jeszcze nie mam) w najbliższym większym mieście. Strasznie się bałam przed pierwszą wizytą. Całą rozmowę przepłakałam, unikałam wzroku, patrzyłam w podłogę, ale już na następnej wizycie zauważyłam poprawę, mogłam normalnie rozmawiać i zachować kontakt wzrokowy. Musisz się przełamać. To nie jest wcale straszne. Nikt tam Tobie krzywdy nie zrobi. Wiem, że to słowo "psychiatra" kojarzy się z jakimiś psychopatami, których trzeba ubezwłasnowolnić. To są głupie stereotypy.