Skocz do zawartości
Nerwica.com

sylwoszka

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sylwoszka

  1. sylwoszka

    Witam

    Witam wszystkich na tym forum...jestem tu chyba jakis 3 dzien i w okropnym dolku...znalazlam tutaj forum jesli chodzi o toksyczne zwiazki,jednak widze ze chybaten temat sie skonczyl...a moze nie ma tutaj takich osob ktore zyly w 'toksycznym zwiazku'i udalo im sie wyjsc z tego piekla:((
  2. sylwoszka

    Witam

    Witam wszystkich na tym forum...jestem tu chyba jakis 3 dzien i w okropnym dolku...znalazlam tutaj forum jesli chodzi o toksyczne zwiazki,jednak widze ze chybaten temat sie skonczyl...a moze nie ma tutaj takich osob ktore zyly w 'toksycznym zwiazku'i udalo im sie wyjsc z tego piekla:((
  3. abraxas-masz racje jak wielu innych osob,nawet moja psychoterapeutka mi to mowila. Tak ciagle wracam bo jestem naiwna i wierze ciagle mu ze sie zmieni ze to ostatni raz eh...dzis poszlam z synem do kosciola bo mial poswiecenie swiec do komuni (maluszka zostawilam z nim...)gdy wracalam chcialam sobie cos kupic do jedzenia na obiad bo On oczywiscie kupil sobie tylko 3 golabki...i kolezanka mi zaproponowala obiad u jej mamy,zgodzilam sie. Jednak przeszlam kolo bloku i zaczal mi telefon dzwonic to byl on odebralam i mowie slucham On:za ile bedziesz?Ja:a co? On:a jajco kur....ty sobie spacerujesz a dziecko ma kolki i trzeba go nosic...i sie rozlaczyl...Powiedzialam kolezance ze ide po maluszka bo mi go szkoda...nie chcial mi dac dziecka,wiec powiedzialam byles z nim godzine i sobie rady nie dajesz ja tak nosze 5 godzin wieczorami i nie narzekam...powyzywal cos tam itd. Co do pojscia gdzies hm...rodzice pija...a ja nie chce by moje dzieci patrzyly na to co ja doswiadczylam za dziecka,mam brata ma jeden pokoik tyle ze za daleko do szkol dzieci itd a syn ma komunie i szkoda go przepisywac 2 miesiace przed nia...
  4. abraxas-masz racje jak wielu innych osob,nawet moja psychoterapeutka mi to mowila. Tak ciagle wracam bo jestem naiwna i wierze ciagle mu ze sie zmieni ze to ostatni raz eh...dzis poszlam z synem do kosciola bo mial poswiecenie swiec do komuni (maluszka zostawilam z nim...)gdy wracalam chcialam sobie cos kupic do jedzenia na obiad bo On oczywiscie kupil sobie tylko 3 golabki...i kolezanka mi zaproponowala obiad u jej mamy,zgodzilam sie. Jednak przeszlam kolo bloku i zaczal mi telefon dzwonic to byl on odebralam i mowie slucham On:za ile bedziesz?Ja:a co? On:a jajco kur....ty sobie spacerujesz a dziecko ma kolki i trzeba go nosic...i sie rozlaczyl...Powiedzialam kolezance ze ide po maluszka bo mi go szkoda...nie chcial mi dac dziecka,wiec powiedzialam byles z nim godzine i sobie rady nie dajesz ja tak nosze 5 godzin wieczorami i nie narzekam...powyzywal cos tam itd. Co do pojscia gdzies hm...rodzice pija...a ja nie chce by moje dzieci patrzyly na to co ja doswiadczylam za dziecka,mam brata ma jeden pokoik tyle ze za daleko do szkol dzieci itd a syn ma komunie i szkoda go przepisywac 2 miesiace przed nia...
  5. CF76 probowalam...jednak bez skutku niby sie zgodzil umowil nas a jak przyszedl termin to pojechal sam wczesniej sie klocac,stwierdzil ze nie potrzebuje niczyjej pomocy ,nikt go nie rozumie itd...wyszukuje pschiatrow w necie i jezdzi do nich w jednym celu by mu wypisywano recepty na kolejne psychotropy za odplata oczywiscie...duzo rzeczy nie opisalam bo nie mialam na tyle czasu wczoraj bo malutki plakal...chodzi tez o to ze on ma psa...ja tez,lecz z nim to jest tak ze dba o tego psa bardziej niz o syna jak byl w brzuszku i teraz co bardzo boli:(mianowicie wolal psa glaskac jak dotknac dziecko ktore kopie,psa piescil zamiast mnie,jak go prosilam by mnie przytulil zamiast psa to uslyszalam ze jego pies przychodzi i sie do niego tuli i ja mam tak samo zrobic.Powiedzialam mu ze ja nie jestem psem.Wiele razy robil mi na zlosc pieszczac psa na moich oczach zamiast mnie wtedy wychodzilam do lazienki plakac piesek jeknie piszczy to ten zaraz na rownych nogach az placze,jesli mi cos jest to z laska pyta...jestem po 3 cesarce i wiadomo ze ciezej dochodze do siebie,wykrzyczal mi ze zmienial mi opatrunki,pomagal myc czy ubierac buty.Maly ma kolki i trzeba go nosic w godzinach od 16-17 do 20-21 nie wezmie malego czesto lapie sie za glowe jak maly placze.On nie ma znajomych z bratem siostra ne rozmawia o mamie swojej nie chce slyszec bo agresja sie wlancza nigdzie nie chodzimy itd on tylko z pieskiem. Ostatnio przed tym jak mnie wyrzucil z dzieciatkiem i moimi synami bylo to dokladne w walentynki jak robil obiad zawolal moje dzieci zjadly on zjadl a zamiast mi dac porcje ktora zostala dal psu...to bylo takie upokarzajace. Z nim nawet wlasna corka nie chce miec kontaktu. Czesto bylo tak ze bedac w ciazy wyganial mnie z lozka i musialam brac od dzieci materace z pietrowego lozka i spac z nimi na ziemi.Wiele razy mi wykrzykiwal to ze spie z synami.Do nich stosunek ma okropny ciagle krzyczy unosi glos moje dzieci siedza w pokoju jak myszy pod miotla wychodza tylko zjesc i zalatwic sie.Jak sie bawia czy smieja mu to juz przeszkadza a ja wiecej nie pozowolena takie traktowanie ich i jak tylko zwracam mu uwage to ten agresator...piwka..psychotrop i wywala nas..
  6. CF76 probowalam...jednak bez skutku niby sie zgodzil umowil nas a jak przyszedl termin to pojechal sam wczesniej sie klocac,stwierdzil ze nie potrzebuje niczyjej pomocy ,nikt go nie rozumie itd...wyszukuje pschiatrow w necie i jezdzi do nich w jednym celu by mu wypisywano recepty na kolejne psychotropy za odplata oczywiscie...duzo rzeczy nie opisalam bo nie mialam na tyle czasu wczoraj bo malutki plakal...chodzi tez o to ze on ma psa...ja tez,lecz z nim to jest tak ze dba o tego psa bardziej niz o syna jak byl w brzuszku i teraz co bardzo boli:(mianowicie wolal psa glaskac jak dotknac dziecko ktore kopie,psa piescil zamiast mnie,jak go prosilam by mnie przytulil zamiast psa to uslyszalam ze jego pies przychodzi i sie do niego tuli i ja mam tak samo zrobic.Powiedzialam mu ze ja nie jestem psem.Wiele razy robil mi na zlosc pieszczac psa na moich oczach zamiast mnie wtedy wychodzilam do lazienki plakac piesek jeknie piszczy to ten zaraz na rownych nogach az placze,jesli mi cos jest to z laska pyta...jestem po 3 cesarce i wiadomo ze ciezej dochodze do siebie,wykrzyczal mi ze zmienial mi opatrunki,pomagal myc czy ubierac buty.Maly ma kolki i trzeba go nosic w godzinach od 16-17 do 20-21 nie wezmie malego czesto lapie sie za glowe jak maly placze.On nie ma znajomych z bratem siostra ne rozmawia o mamie swojej nie chce slyszec bo agresja sie wlancza nigdzie nie chodzimy itd on tylko z pieskiem. Ostatnio przed tym jak mnie wyrzucil z dzieciatkiem i moimi synami bylo to dokladne w walentynki jak robil obiad zawolal moje dzieci zjadly on zjadl a zamiast mi dac porcje ktora zostala dal psu...to bylo takie upokarzajace. Z nim nawet wlasna corka nie chce miec kontaktu. Czesto bylo tak ze bedac w ciazy wyganial mnie z lozka i musialam brac od dzieci materace z pietrowego lozka i spac z nimi na ziemi.Wiele razy mi wykrzykiwal to ze spie z synami.Do nich stosunek ma okropny ciagle krzyczy unosi glos moje dzieci siedza w pokoju jak myszy pod miotla wychodza tylko zjesc i zalatwic sie.Jak sie bawia czy smieja mu to juz przeszkadza a ja wiecej nie pozowolena takie traktowanie ich i jak tylko zwracam mu uwage to ten agresator...piwka..psychotrop i wywala nas..
  7. Witam serdecznie wszystkich...jestem tu nowa poniewaz szukam pomocy co robic i jak postepowac dalej:( jednak nie wiem czy to forum jest dalej aktywne jak kiedys (bo od stycznia cisza nastala)...No wiec zaczne moze od poczatku w skrocie-po rozwodzie bylam jakis czas sama z dwoma synami...nastepnie poznalam mezczyzne na portalu randkowym...byl mily sympatyczny,nie naciskal na spotkania itd...po pewnym czasie sie zgodzilam na kawe i tak sie spotkalismy. Wydal sie jeszcze milszy i romatyczny niz myslalam po tym jak pisal i z kazdym dniem sie o mnie staral...jednak juz po 2 miesiacach pokazal swoje pierwsze i prawdziwe oblicze zostawiajac mnie sama w nocy na ulicy a sam odjechal taksowka do domu...na drugi dzien przyjechal z kwiatami przepraszal-przyjelam....bylo fajnie na jakies 2 tygodnie. Przyjechala moja przyjaciolka z niemiec z ktora bylam umowiona na dyskoteke zanim go poznalam i mu powiedzialam o tym ze juz jest i chce wyjsc..jemu sie to nie spodobalo i powiedzial ze idzie ze mna zgodzilam sie a nawet cieszylam jednak zaznaczyl ze na 2 godziny....bylo mi troche nie na reke ale przystalam na to i poszlismy. Na miejscu bylo wszystko w porzadku dokpoki za duzo nie wypil i on idzie do domu ja mam isc z nim i tak mialo byc 2 godz a bylismy 3 godz,a tak chcialam jeszcze troche zostac....jednak poszlam z nim do domu. Po drodze powiedzialam mu ze jest mi przykro ze ja tak wystawilam do wiatru ten sie wsciekl i mnie wywalil z domu...o 2 w nocy.poszlam do domu sama ciemno...nie odzywalam sie dwa dni,po czym sie zjawil u mnie prosil o rozmowe i przepraszal-wybaczylam.po rzwodzie jak to bywa byl podzial majatku i bylam w trakcie sprzedazy mieszkania by splacic bylego meza...tak swietlana przyszlosc mi przedstawil ze bylam w siodmym niebie. jednak po dalszym spotykaniu doszlo do tego ze u niego w domu musialam wynosic zaraz wypita szklanke do kuchni ukladac buty jak on chce bo mialam awanture zaraz...nie moglam sie spotykac ze znajomymi do kolezanek wyjsc itd...mialam awantury o to ze chce sie z nim kochac...wykrzyczal mi wypity ze on mnie nie kocha i nie chce sexu...postanowilam odejsc od niego...milczal tydzien jednak zaczal pisac przepraszac udawal ze chce mi pomoc bo wiadomo matce z dwojka dzieci bez pracy bylo ciezko...chcial sie spotkac pogadac odmawialam ale po tygodniu dalam sie namowic na spotkanie po mojej pracy spolecznej. Podjechal pod szkole i zaczal przepraszac ze o mnie kocha itd powiedzialam mu zeby znalazl taka kobiete ktora bedzie zyla pod jego dyktando bo ja nie zamierzam...przepraszal blagal ze to zmieni ze nie chce innej no i uleglam ponownie...byl spokoj na krotko znowu...o dzieci moje poszlo ze zostawily papierek po chipsach na biurku.Nastepnego dnia jechalam po wyniki z krwi bo mialam problemy z zelazem odebralam i wsiadajac do auta przeczytalam wynik ze jest 75 co mnie zaskoczylo poniewaz miesiac wczesniej bylo tylko 25,a na to On ze to musze byc w ciazy! ja mowie nie zartuj nawet sobie. A fakt faktem czekalam na miesiaczke i do glowy by mi nie przyszla ciaza teraz,gdy zdalam sobie sprawe ze ten facet to psychopata jakis...mialam kupione tampony i podpaski bo mialam dostac na nastepny dzien miesiaczke. Jednak on taki jakis uradowany pojechal do apteki po test ciazowy ja mowie i po co jak mnie brzuch boli na... a on ze napewno jestem w ciazy skoro tak zelazo skoczylo. Bylam w szoku i nerwowa ale zrobilam ten test po czym wyszedl niegatywnie....jednak po powrocie do lazienki i zobaczywszy test pojawila sie slabiutenka kreska druga....przezylam szok,wyszlam i mu mowie o tym ten polecial po 3 inne testy ktore potwierdzily to:( no i stalo sie pomyslalam ahhh moze teraz sie zmieni jak zostanie ojcem...tralo to znowu chwilke a poszlo o ginekologa...ze on nie zyczy sobie bym chcodzila do faceta-powiedzialam nie bedziesz mi mowil co ja moge co nie i mnie zwyzywal wrocilam do siebie tydzien milczal...po czym zapukal do drzwi i spytal jak tam moje dziecko? ja mu na to a co Cie ono teraz interesuje?zaczal krzyczec ze znajdzie lekarza u ktorego bylam i sie sam dowie..po tygodniu dostalam bukiet kwiatow z liscikiem ze kocha ze przeprasza ze jest glupcem itd.doszlo do sprzedazy mieszkania mojego zaproponowal bymz nim zamieszkala i dziecmi bo i tak mi zostawalo z podzialu nic prawie a napewno nie mialam na mieszkanie...zamieskzalismy u niego i wtedy zaczal sie totalny koszmar w moim zyciu.Odkrylam ze bierze tabletki psychotropowe po czym zapija 2 piwami-odpowiedzial bo on spac nie moze,uwierzylam...po zamieszkaniu u niego kupilam dzieciom komputer ciuchy itd lozko nowe itd troche poszalalam bo myslalam ze to bedzie ten facet juz tym bardziej ze jestem w ciazy. Jednak szybko sie okazalo ze to psychopata naprawde,co 4 dni ma ataki gdzie do dzisiaj slysze spierd...z mojego mieszkania. Wiele razy wyrzucal mnie z dziecmi i z brzuchem grozil w sms itd.Nie umie rozmawiac tylko agresja wyzwiska i yrzucanie z domu.Ciagle cos wynajmowalam albo do brata wyprowadzalam sie i za kazdym razem wracalam bo skruche pokazywal a ja sie ludzilam...pojechalismy do mojej siostry do niemiec na wczasy,ktore trwaly az 4 dni z czego jeden dzien gadalismy.Mianowicie bylismy na obiedzie w restauracji i przypaletala sie do mnie osa,ktorej sie balam i zaczelam odganiac ja i uciekac on sie wsciekl krzyczal ze zachowuje sie jak debilka itd zostawil mnie tam.poszlam z placzem do domu siostry z reklamowka ciezka bo ja zostawil szlam i plakalam poniewaz ciaze mialam zagrozona a reklamowka byla naprawde ciezka:(on mnie sledzil wolal nie zatrzymalam sie,weszlam do domu i poszlam na balkon n tam wpadl zaczal krzyczec i mnie ponizac jak sie zachowuje...powiedzialam ze nawet znajomy powiedzial ze zamiast samemu bys odgonil ose to mnie jeszcze wyzywasz on sie wsciekl i zlapal mnie za wlosy i targal chwile...eh duzo tego pisania zabral moje ciuchy i kazal z nim wracac do polski po czym cala droge cisza na koniec uslyszalam przepraszam.Po tygodniu nie chcac go sluchac i nalozylam sluchawki na uszy wyrwal mi je z uszu dziobki wyrwal i rzucil nimi we mnie wylaczyl prad itd tak jest na okraglo.3 lutego tego roku przyszedl na swiat nasz synus i tak nas wywalil po 2,5 tygodnia zdomu po czym znowu blagal o powrot....wrocilam juz chyba z 20raz...wiem jestem glupia i naiwna,ale juz nie mam sily na nic:(
  8. Witam serdecznie wszystkich...jestem tu nowa poniewaz szukam pomocy co robic i jak postepowac dalej:( jednak nie wiem czy to forum jest dalej aktywne jak kiedys (bo od stycznia cisza nastala)...No wiec zaczne moze od poczatku w skrocie-po rozwodzie bylam jakis czas sama z dwoma synami...nastepnie poznalam mezczyzne na portalu randkowym...byl mily sympatyczny,nie naciskal na spotkania itd...po pewnym czasie sie zgodzilam na kawe i tak sie spotkalismy. Wydal sie jeszcze milszy i romatyczny niz myslalam po tym jak pisal i z kazdym dniem sie o mnie staral...jednak juz po 2 miesiacach pokazal swoje pierwsze i prawdziwe oblicze zostawiajac mnie sama w nocy na ulicy a sam odjechal taksowka do domu...na drugi dzien przyjechal z kwiatami przepraszal-przyjelam....bylo fajnie na jakies 2 tygodnie. Przyjechala moja przyjaciolka z niemiec z ktora bylam umowiona na dyskoteke zanim go poznalam i mu powiedzialam o tym ze juz jest i chce wyjsc..jemu sie to nie spodobalo i powiedzial ze idzie ze mna zgodzilam sie a nawet cieszylam jednak zaznaczyl ze na 2 godziny....bylo mi troche nie na reke ale przystalam na to i poszlismy. Na miejscu bylo wszystko w porzadku dokpoki za duzo nie wypil i on idzie do domu ja mam isc z nim i tak mialo byc 2 godz a bylismy 3 godz,a tak chcialam jeszcze troche zostac....jednak poszlam z nim do domu. Po drodze powiedzialam mu ze jest mi przykro ze ja tak wystawilam do wiatru ten sie wsciekl i mnie wywalil z domu...o 2 w nocy.poszlam do domu sama ciemno...nie odzywalam sie dwa dni,po czym sie zjawil u mnie prosil o rozmowe i przepraszal-wybaczylam.po rzwodzie jak to bywa byl podzial majatku i bylam w trakcie sprzedazy mieszkania by splacic bylego meza...tak swietlana przyszlosc mi przedstawil ze bylam w siodmym niebie. jednak po dalszym spotykaniu doszlo do tego ze u niego w domu musialam wynosic zaraz wypita szklanke do kuchni ukladac buty jak on chce bo mialam awanture zaraz...nie moglam sie spotykac ze znajomymi do kolezanek wyjsc itd...mialam awantury o to ze chce sie z nim kochac...wykrzyczal mi wypity ze on mnie nie kocha i nie chce sexu...postanowilam odejsc od niego...milczal tydzien jednak zaczal pisac przepraszac udawal ze chce mi pomoc bo wiadomo matce z dwojka dzieci bez pracy bylo ciezko...chcial sie spotkac pogadac odmawialam ale po tygodniu dalam sie namowic na spotkanie po mojej pracy spolecznej. Podjechal pod szkole i zaczal przepraszac ze o mnie kocha itd powiedzialam mu zeby znalazl taka kobiete ktora bedzie zyla pod jego dyktando bo ja nie zamierzam...przepraszal blagal ze to zmieni ze nie chce innej no i uleglam ponownie...byl spokoj na krotko znowu...o dzieci moje poszlo ze zostawily papierek po chipsach na biurku.Nastepnego dnia jechalam po wyniki z krwi bo mialam problemy z zelazem odebralam i wsiadajac do auta przeczytalam wynik ze jest 75 co mnie zaskoczylo poniewaz miesiac wczesniej bylo tylko 25,a na to On ze to musze byc w ciazy! ja mowie nie zartuj nawet sobie. A fakt faktem czekalam na miesiaczke i do glowy by mi nie przyszla ciaza teraz,gdy zdalam sobie sprawe ze ten facet to psychopata jakis...mialam kupione tampony i podpaski bo mialam dostac na nastepny dzien miesiaczke. Jednak on taki jakis uradowany pojechal do apteki po test ciazowy ja mowie i po co jak mnie brzuch boli na... a on ze napewno jestem w ciazy skoro tak zelazo skoczylo. Bylam w szoku i nerwowa ale zrobilam ten test po czym wyszedl niegatywnie....jednak po powrocie do lazienki i zobaczywszy test pojawila sie slabiutenka kreska druga....przezylam szok,wyszlam i mu mowie o tym ten polecial po 3 inne testy ktore potwierdzily to:( no i stalo sie pomyslalam ahhh moze teraz sie zmieni jak zostanie ojcem...tralo to znowu chwilke a poszlo o ginekologa...ze on nie zyczy sobie bym chcodzila do faceta-powiedzialam nie bedziesz mi mowil co ja moge co nie i mnie zwyzywal wrocilam do siebie tydzien milczal...po czym zapukal do drzwi i spytal jak tam moje dziecko? ja mu na to a co Cie ono teraz interesuje?zaczal krzyczec ze znajdzie lekarza u ktorego bylam i sie sam dowie..po tygodniu dostalam bukiet kwiatow z liscikiem ze kocha ze przeprasza ze jest glupcem itd.doszlo do sprzedazy mieszkania mojego zaproponowal bymz nim zamieszkala i dziecmi bo i tak mi zostawalo z podzialu nic prawie a napewno nie mialam na mieszkanie...zamieskzalismy u niego i wtedy zaczal sie totalny koszmar w moim zyciu.Odkrylam ze bierze tabletki psychotropowe po czym zapija 2 piwami-odpowiedzial bo on spac nie moze,uwierzylam...po zamieszkaniu u niego kupilam dzieciom komputer ciuchy itd lozko nowe itd troche poszalalam bo myslalam ze to bedzie ten facet juz tym bardziej ze jestem w ciazy. Jednak szybko sie okazalo ze to psychopata naprawde,co 4 dni ma ataki gdzie do dzisiaj slysze spierd...z mojego mieszkania. Wiele razy wyrzucal mnie z dziecmi i z brzuchem grozil w sms itd.Nie umie rozmawiac tylko agresja wyzwiska i yrzucanie z domu.Ciagle cos wynajmowalam albo do brata wyprowadzalam sie i za kazdym razem wracalam bo skruche pokazywal a ja sie ludzilam...pojechalismy do mojej siostry do niemiec na wczasy,ktore trwaly az 4 dni z czego jeden dzien gadalismy.Mianowicie bylismy na obiedzie w restauracji i przypaletala sie do mnie osa,ktorej sie balam i zaczelam odganiac ja i uciekac on sie wsciekl krzyczal ze zachowuje sie jak debilka itd zostawil mnie tam.poszlam z placzem do domu siostry z reklamowka ciezka bo ja zostawil szlam i plakalam poniewaz ciaze mialam zagrozona a reklamowka byla naprawde ciezka:(on mnie sledzil wolal nie zatrzymalam sie,weszlam do domu i poszlam na balkon n tam wpadl zaczal krzyczec i mnie ponizac jak sie zachowuje...powiedzialam ze nawet znajomy powiedzial ze zamiast samemu bys odgonil ose to mnie jeszcze wyzywasz on sie wsciekl i zlapal mnie za wlosy i targal chwile...eh duzo tego pisania zabral moje ciuchy i kazal z nim wracac do polski po czym cala droge cisza na koniec uslyszalam przepraszam.Po tygodniu nie chcac go sluchac i nalozylam sluchawki na uszy wyrwal mi je z uszu dziobki wyrwal i rzucil nimi we mnie wylaczyl prad itd tak jest na okraglo.3 lutego tego roku przyszedl na swiat nasz synus i tak nas wywalil po 2,5 tygodnia zdomu po czym znowu blagal o powrot....wrocilam juz chyba z 20raz...wiem jestem glupia i naiwna,ale juz nie mam sily na nic:(
×