Witam,
nie wiem co mnie skłoniło, aby tutaj napisać co mnie boli, być może to, że nie chcę się tym z nikim podzielić w normalny sposób.
Mam 30 lat, jestem dosyć przystojnym facetem, który ma problemy z kobietami, a raczej z ich brakiem w swoim życiu.
Ta sytuacja powoduje już drugi poważny problem w mojej pracy, do rzeczy.
Tak jak pisałem mam problemy z kobietami, wszystkie widzą we mnie "SUPER" kolegę, niestety nie kandydata na partnera.
Na moje nieszczęście upatrzyłem sobie dziewczynę z pracy no i jak to u mnie bywa po pewnym czasie dostałem kosza.
W konsekwencji urządziłem mojej kandydatce na partnerkę piekło. Tzn przez dwa lata odzywałem się do niej tylko służbowo,
nie chciałem tego, bolało strasznie, ale nie umiałem się przemóc. Po rozmowie z kierownikiem,
aby jej i sobie oszczędzić tej niewygodnej sytuacji zmieniłem pokój a tym samym czynności służbowe na gorsze, to wszystko trwa 2 lata.
Chciałbym normalnie z nią rozmawiać, ale nie potrafię.
Powiedzcie mi czy to tylko głupia męska urażona duma, czy może jestem w jakiś sposób niedojrzały emocjonalnie.