Skocz do zawartości
Nerwica.com

vreckingirl

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia vreckingirl

  1. Mnie takie posty jak Twój, mih, nie napawają optymizmem :) W skrócie odpowiem: czymś różnimy się od zwierząt - możemy się realizować, uczyć się, doznawać wyrafinowanych przyjemności, odczuwać różne emocje, satysfakcję itp, moim zdaniem warto z tego skorzystać. Jeśli komuś czekanie na swój pogrzeb sprawia przyjemność, to rozumiem... Gorzej jednak jest (moim zdaniem) gdy taka postawa życiowa prowadzi do poczucia nieszczęścia. Wydawało mi się, że większość z nas tutaj, szczególnie gdy ze wzmożoną częstotliwością pisze na forum, to wtedy poszukuje jakiejś pomocy, co dla mnie oznacza poszukiwanie szczęścia :)
  2. Hmm ja to się staram nie dopuszczać tak bezpośrednich stwierdzeń do siebie jak to, co napisałeś na końcu :) Ale tak jak pisałam, dużo o tym wszystkim myślę i jakoś dziwnie mi z tą myślą, że w końcu i tak kiedyś umrę i nic z tego nie będzie... Ale z drugiej strony zaczęłam też rozmyślać (słysząc co strasznego dzieje się ostatnio na świecie), że to okropne, że ludzie odbierają komuś życie itp, dużo by pisać o moich myślach, ale w skrócie: staram się myśleć, że to życie to faktycznie dar i trzeba o nie dbać i być wdzięcznym. Nie jest to łatwe zważając na to, dlaczego jesteśmy na tym forum i co przeżywamy każdego dnia, ale pomaga :)
  3. Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi :) Luloo już wie, jak bardzo wsparł mnie jej post :) Poza tym zaczęłam trochę czytać w necie o tych rzeczach, próbuję z całych sił akceptować to, że po prostu istnieją pytania bez odpowiedzi i nic już z tym nie można zrobić. Staram się nie zastanawiać za dużo. Tzn. że staram się skupiać na czynnościach, które mam do wykonania itp. Mimo to, czasem, szczególnie gdy jestem sama lub nie mam co robić w danej chwili (lub robię coś nie wymagającego skupienia) to jednak te myśli przychodzą, myśl "co będzie jak umrę?" momentalnie powoduje lęk, nawet patrzenie w niebo po chwili mnie przeraża :) Ale zawsze wtedy próbuję przypomnieć sobie Wasze słowa z forum, szczególnie zapadło mi w pamięć "Życie jest do życia, a nie rozumienia." - takie proste i prawdziwe. Poza tym to, że nie jestem sama i to że piszecie iż te myśli przechodzą też działa na mnie pozytywnie. Te rozważania nie przynoszą mi nic dobrego, więc nie powinnam próbować pewnych spraw zrozumieć. Tylu ludzi żyje na świecie, robią wspaniałe rzeczy, rozwijają się, tworzą i jakoś akceptują te niezrozumiałe aspekty naszego życia. Ciekawi mnie mindfulness, dasz jakieś wskazówki? Od czego zacząć, co przeczytać? Pozdrawiam Was :)
  4. O tym jak to możliwe, że świat jest nieskończony... że na świecie jest tylu ludzi, że istnieję, że umrę, co później, gdzie jest sens życia w całej tej dziwnej perspektywie, czemu to wszystko jest taką tajemnicą? Czasem te myśli mnie tak przytłaczają, że dostaję paniki, czuję się jakby zamknięta, bardzo się wtedy boję...
  5. Ktoś zagląda w ten wątek? :) Męczą mnie te myśli strasznie od jakiegoś czasu. A od ponad tygodnia siedzę sama i to jeszcze w stresie (mam sesję) i już świruję Jakoś cały świat mi się wydaje taki dziwny i niezrozumiały. Zastanawiam się co to znaczy że istnieję i czy to w ogóle jest prawda? Staram się sobie mówić, że przecież myślę i odczuwam więc cokolwiek by się nie działo to powinnam starać się być szczęśliwa. (nawet jakbym sobie cały świat wymyśliła )
×