Skocz do zawartości
Nerwica.com

farer

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez farer

  1. farer

    Moje problemy

    Poczytalem o tym DDA troche, no ale sam nie wiem... Nie chcialbym sobie przypisywac jakiegos zespolu, na ktory byc moze nie cierpie.
  2. farer

    Moje problemy

    Przewertowalem kilka watkow i z tego co zauwazylem to ludzie maja powazniejsze problemy, ale chcialbym napisac tutaj swoj temat, byc moze błachy. DOwiedziec sie co o tym myslicie. Jest godzina 16, a ja jak codzien jeszcze w lozku. Nie chce mi sie wstawac bo co mialbym robic? Pierwsze co to klade laptopa na lozko i przegladam cos w necie, pozornie cos robie bo w rzeczywistosci trace (a raczej zabijam) czas. Klade sie spac ok. 3-4 w nocy, wtedy dopiero odczuwam zmeczenie bywa, ze nie moge zasnac cala noc, a niekiedy musze wstac na 8 bo mam jazde (robie prawko). Tak wyglada moj dzien: spanie do pozna, komp, tv, komp i pojscie spac bardzo pozno. Jak widac prowadze bardzo niezdrowy tryb zycia, do tego nie jem prawie wcale, przesypiam pore sniadania, obiadu, cos tam tylko na zab wieczorem wrzuce, aby nie zdechnac. Jestem dosc chudym czlowiekiem, z tego tytulu mam kompleksy, ale nie robie nic z tym, sam nie wiem czemu. Taki jednak jestem nie robie nic, aby sie zmienic. Jestem niesmialy - nie jestem towarzystki, wsrod nowych ludzi niemal sie nie odzywam, ciezko jest mi nawiazywac znajomosci, totez nie mam nikogo (nie tylko w sensie zwiazku). Zobojetnialem na wszytko, ludzie sa mi kompletnie obojetni, nie interesuje mnie moja przyszlosc, czuje ze skoncze jako jakis menel. Nie mam sil studiowac, jedne studia rzucilem, teraz mam 7 poprawek na wrzesien na innych studiach, nie chce mi sie uczyc, nie wiem nawet czy chcialbym je zalcizyc. Nie podobaja mi sie moje studia, ktore nie ukrywam raczej sa wyborem matki, a nie moim. Nie mam motywacji do studiowania. Nie mozna na mnie polegac, jestem klamliwy, falszywy, niesamodzielny. Kompletne przeciwienstwo siebie z dziecinstwa. Wtedy bylem szczesliwym dzieckiem - otwartym, wygadanym, dobrze sie uczylem, mialem znajomych, przyjaciol, mozna bylo na mnie polegac (opiekowalem sie mlodsza siostra), nie klamalem bo potem mialem straszne wyzuty sumienia, nie opuszczalem lekcji, bylem wrazliwy. Wszystko zmienilo sie od liceum, ale taki proces zmian zaczal sie juz w gimnazjum. Tam stracilem starych znajomych i przyjaciol, ktorzy zaczeli imprezowac, pic, jarac, liczylo sie dla nich tylko to i dziewczyny. Ja poznalem innych zastepczych znajomych, ale byly to bardzo kruche znajomosci. W liceum zostalem juz calkiem sam jezeli chodzi o kumpli. Nie spotykalem sie z nikim po szkole wiec cale moje dnie do komp, tv. Z kazdym rokiem moja srednia w szkole spadala, a ilosc godzin opuszczonych rosla zastraszajaco szybko. Na studiach rowniez opuszczam mase zajec. Tam - z uwagli na to iz nie jestem juz pod kontrola matki - przepijam ok 300 miesiecznie. Alkohol sprawil, ze mam problemy ze zdrowiem, nabawilem sie uciazliwej kontuzji nogi, jestem po dwoch operacjach, czeka mnie trzecia - nie moge biegac, uprawiac sportow, kiedys bardzo lubilem grac w pilke nozna, chodzilem na siatkowke, uprawialem karate. Zastanawiam czemu taki jestem, czemu nie daje sobie szanas na szczesliwe zycie, czemu nie mam pasji, zainteresowan. Moze powodem tego jest nadopiekunczosc matki, jestem synkiem mamusi, moze to ze ojciec pil, faworyzowal moja siostre (ktorej nie nawidze, zreszta za matka tez nie przepadam - liczy sie dla niej tylko to abym sie uczyl, zadne rozmowy 'od serca' nie pomagaly, nie przemawialy do niej), byl niezaradny, przyklad, zalozyl piekarnie - byl z zawodu piekarzem - oczywiscie to nie moglo sie udac bo nie mial kompeltnie pojecia o zarzadzaniu, czy marketingu. Pomogalem mu w tym wszystkim, wstawalem o 4 rano i z nim do roboty, rozwozic po sklepach towar. Pewnego dnia dostal wylewu, musialem sam z matka zajac sie 'firma' przez okolo 2 miesiace do jej upadku, ale mialem wprawe bo ojcu zdarzalo sie nachlac i miec wszystko w dupie. Po wylewie do smierci byl warzywem, co trwalo pol roku. Mialem wtedy 14 lat. Pozniejszego zycia jakbym nie pamietal, bo jak juz wspomnialem bylo bezbarwne. Do tego wszystkiego mam mysli samobojcze, budzac sie przeklinam kazdy dzien, po glowie ciagle kraza mi mysli jak to zrobic, jak skonczyc z soba. Do psychologa nie pojde, niedlugo nie bede mial mozliwosci bo trzeba wracac do miasta, w ktorym studiuje na poprawki, poza tym kiedys bylem i pani psycholog wbila we mnie kompletnie. Do lekarza tez nie pojde, bo wszystko wpisuja w karte, a pozniej sa problemy z najmniejszymi duperelami (np. bylem z powodu bardzo malego apetytu, doktor zlecila mi badania i rpzepisala jakies tabsy - oczywiscie nie pomoglo, a ja potem musialem sie gesto tlumaczyc innemu lekarzowi, gdy chcialem zaswiadczenie lekarskie na studia). Nie wiem, co ze mna sie dzieje, jestem jak male, zagubione dziecko, czego sie wstydze, a juz od dawna jestem pelnoletni, niecierpie siebie Co ja mam zrobic?
×