Cześć. Mam 17 lat, od zeszłego roku zmagam się się z depresją (przez ok 2 miesiące z pomocą psychologa). Chociaż niechęć do życia miałam odkąd tylko pamiętam, niestety zakończyło się to nieudaną próbą samobójczą. Po niej, moja mama, która wcześniej nie widziała niczego dlatego, że umiejętnie wszystko przed nią ukrywałam, wysłała mnie do psychologa, bo ode mnie nic nie udało się jej wyciągnąć, do dziś nie wie co było powodem. Pani psycholog z poradni jednak była beznadziejna i w ogóle mi nie pomogła. Po 2 miesiącach mojej zerowej poprawy w stosunku rozmowy z innymi ludźmi, zaakceptowaniem siebie i jakiejś motywacji do robienia czegoś fajnego, zakończyła naszą współpracę. Nigdy wiele nie rozmawiałam z rodzicami, może miałam jakąś małą traumę z dzieciństwa, wiecznych ich kłótni i picia taty. Codziennie się modliłam, żeby przestali, żeby tata przestał pić, bo jest taki fajny jak jest trzeźwy. Potem zwątpiłam w Boga. Teraz czasami mam wielką ochotę podejść do mamy i jej powiedzieć o tym, że nienawidzę siebie, swojego życia, że nic nie chcę mi się robić i mam coraz gorsze oceny w szkole. Ale nie wiem jak.. Nie potrafię. Gdy już do niej podejdę i się przytulę to brakuje mi słów i odwagi. Może nie chcę rozmawiać o swoich emocjach bo od razu zaczynam płakać. Bardzo dużo płacze, bardzo. Z przykrością stwierdzam, że pasuje mi mój stan bezsilności, boje się, że to się zmieni i że mogłabym więcej rozmawiać z mamą. O jakiejś głębszej rozmowie z moim tatą nawet nie myślę. Boje się być szczęśliwa bo uważam, że zaraz zdarzy się coś złego i będę bardziej nieszczęśliwa niż wcześniej. Co do rozmowy z przyjaciółmi, bo takie są często rady. Mój najlepszy przyjaciel zostawił mnie dlatego, że mam depresję, miał dość moich problemów, wolał jak udawałam, że jestem szczęśliwa, co robię jak tylko wyjdę z domu. Przyjaciółka, nie pomaga mi i zaraz zmienia temat na problemy ze swoim chłopakiem. Co mogę zrobić, żeby się zmienić ? Żeby przestać się bać ?