Skocz do zawartości
Nerwica.com

qwertz

Użytkownik
  • Postów

    86
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez qwertz

  1. No więc myślę że doszliśmy do wniosku że coś takiego jak wyuczona bezradność ma miejsce, znaleźliśmy przyczyny dlaczego tak się stało tylko CO TERAZ Z TYM ZROBIĆ, są na to jakieś ćwiczenia? jakieś książki ułatwiające nam to? Rozumiem że ASERTYWNOŚĆ jest słowem kluczem ale jest może jakaś literatura która szerzej by opisywała co i jak na temat tej 'wyuczonej bezradności' czy można ją podciągnąć np. pod zaburzenia depresyjno-lekowe jak mi się wydaje i leczyć się w tamtym kierunku?

  2. Widzę w Tobie wspaniałego człowieka ciepłego, serdecznego innymi słowy DOBREGO nie wyobrażam sobie po tym co tu piszesz że miałabyś być robotem/akorką która miałaby udawać że kogoś lubi, flirtować z nim itd. czuję że wtedy te dobro co w Tobie siedzi mogłoby wyparować i stała byś się bezdusznym człowiekiem myślącym tylko pieniądzach, za fajna jesteś żeby się w takie coś bawić :(

  3. Zarówno mnie nie ciągnęło (nie czułem potrzeby rozmów z ludźmi i współpracy z nimi), jak i bałem się wyśmiania, skrytykowania, odrzucenia

    Ale to jest sprzeczne jedno z drugim, więc tak naprawdę chciałbyś kogoś mieć tylko się boisz jak ja xD

     

    Wiesz z tym skarżeniem się to jakoś szybko załapałem że nie tędy droga, moja matka albo widziała problem w innych osobach albo we mnie nigdy np. się nie zastanowiła czemu mi dokuczają (bo chodzę ubrany jak wieśniak itd.) winni zawsze byli inni albo ja (bo inni jakoś mogą a Ty nie).

     

    Co do tego snu to nie wiem co Ci napisać.

     

    No więc chciałeś też być chociaż przez moment strażakiem czy coś w tym stylu ale gdzieś to po drodze umarło ;p

  4. No z tymi przyjaciółmi to rozumiem w sensie że nie wyobrażam sobie tak mieszkać u kogoś, albo po prostu uważam za niemożliwe że ktoś tak bezinteresownie może do drugiego człowieka wyciągnąć po prostu dłoń. Też miałem plany, marzenia żeby gdzieś uciec i nie odwracać się nigdy więcej ale z czasem to u mnie zanikło miejmy nadzieję że Tobie tak zostanie :smile:

    Szczerze to rozumiem że ktoś się pisze na prostytucję, łatwa kasa która daje jakieś tam poczucie bezpieczeństwa, możliwe że jakiś dyskomfort jak przyjdzie jakiś klient nie w naszym typie ale to pewnie powoduje zaś jakieś inne problemy i jest chyba ucieczką na chwile. Jakbym czuł że komuś mógłbym się spodobać (kobietą) to możliwe że sam bym nad tym się zastanawiał - rozwiązał by się problem mojego potężnego libido :D Nie oceniam Cię pod tym względem chociaż nie chciałbym żebyś była nieszczęśliwa trudniąc się takim czymś. Co do spania na dworcu to hmm z jednej strony nie masz nikogo nad głową kto by Ci zatruwał życie a z drugiej to jedyna rzecz jaką masz bo nie masz wtedy przyjaciół, pracy i szans na jakiekolwiek normalne życie a też tego pragniesz jak my wszyscy.

  5. Pomyśl, zastanów się czy Ty sama wytrzymasz w tym "piekle" pół roku? To straszne że nie możesz skupić się na sobie i samej sobie pomóc bo w takich warunkach to nic się nie zdziała. Każdy z nas podejmuje decyzje a potem przychodzą tego konsekwencje. Czy przeciąganie pobytu w domu rodzinnym jeszcze bardziej Tobie nie zaszkodzi? twój wybór, Twoja decyzja, ja uciekała bym czym prędzej.

     

    Łatwo tak pisać jak się jest z boku i kogoś nie dotyczy ten problem bezpośrednio. I tak wiem że ktoś może mieć bardzo podobnie ale podobnie to nigdy nie jest tak samo!! Jedni mają jakiegoś partnera, przyjaciół kogoś kto powie 'hej będzie dobrze, dasz sobie radę, możesz na mnie liczyć jakby co' i to już jest jakiś punkt zaczepienia, jakieś koło ratunkowe gdyby coś poszło nie tak jak miało pójść. Pomijam już fakt o niskiej samoocenie, niemocy i bezsilności co jest typowe jak ktoś Ci całe życie daje do zrozumienia że jesteś nikim, do niczego nie dojdziesz i nic Ci się w życiu pewnie nie uda.

  6. Ja też się boję krytyki, (już w dzieciństwie się jej bałem, ale jeszcze bardziej bałem się złości, że jak ktoś jest na mnie zły, to zrobi mi krzywdę, do dziś zostało mi poczucie zagrożenia, gdy ktoś jest wkurzony)

    Mnie w gimnazjum jeszcze matka tłukła krzycząc i wyzywając i też jak widzę kogoś wkurwio.nego to boje się podejść chyba tylko żeby po gębie nie zarobić czy coś w tym stylu, chociaż później mnie już nie bili ale i tak krzyk/złość/agresja to dla mnie coś przed czym trzeba uciekać. Chciałbym być pewnym siebie facetem a zamiast tego jestem cipą.

     

    krytykowałem ludzi w internecie. Na każde poczucie bycia atakowanym lub gdy mi się coś nie spodobało w wypowiedzi drugiej osoby, to wpadałem w złość i zaczynałem krytykować, czasem wulgarnie

    Wiesz co ja w liceum jeszcze tak robiłem z tym że te krytykowanie to nie było krytykowanie tylko wyzywanie ludzi od najgorszych tylko i wyłącznie że mieli inne zdanie niż moje i zaznaczam że nie miałem nawet racji patrząc na to teraz. Wiem głupio to było ale czasu cofnąć się nie da i miejmy nadzieje że wzięli nas za jakichś sfrustrowanych gimbusów których nie chciała żadna dziewczyna :lol:

     

    Też nie mam ani przyjaciół ani kolegów/koleżanek, nawet nigdy nie ciągnęło mnie, by mieć.

    Nie ciągnęło Cie czy raczej boisz się że się nie odnajdziesz w grupie, wyśmieją Cie czy coś w tym stylu? Ja w sumie bardzo tego pragnę ale jestem tak zakompleksiony że jakakolwiek wyciągnięta dłoń w moją stronę skończyłaby się moją ucieczką czyt. jestem za brzydki/tępy i nie chciałbym żeby ktoś się czuł niekomfortowo przebywając ze mną. Rozwiń proszę co Ty myślisz na temat przyjaźni bo jestem ciekawy czy serio Cie to wali czy boisz się tak jak ja.

     

    Mnie dokuczali w szkole, teraz na studiach już nie. Ja w szkole starałem się być spokojny, "niewidzialny" dla innych. A w domu zaś to taki maminsynek byłem, chyba że ktoś był na mnie zły, to wtedy chciałem być "niewidzialny" dla wszystkich.

    Ogólnie byłem bardzo nieufnym dzieckiem, nawet do rodziców nie miałem nigdy 100 procentowego zaufania.

    Choć tyle lat minęło to dalej odczuwam skutki podstawówki, gimnazjum i liceum najgorsze jest to że wracałem ze szkoły i w domu mi się obrywało, wychodziłem z domu pobawić się na świeżym powietrzu i tam też mi się obrywało gdziekolwiek nie byłem zawsze ludzie mieli coś do mnie, inne dzieci jakoś sobie żyły swoim życiem a mnie zawsze wyzywali/pluli/bili tylko dlatego że troszkę inaczej od nich wyglądałem no i nie miałem nigdy jakichś super ciuchów czy gadżetów więc nie miałem czym im zaimponować.

     

    Ja nigdy nie chciałem takich rzeczy robić. A gdy w wieku 7 lat pojawiło się u mnie PTSD lub coś w tym stylu, to przez kilka lat bałem się bardzo wielu rzeczy, w tym nawet niedużej wysokości. Część lęków z PTSD została do dziś.

    Po czym Ci się pojawiło to ustrojstwo? Nie chciałeś nigdy być pilotem/strażakiem/policjantem/wojskowym skakać na bungee/spadochronie/nurkować? Ja zawsze marzyłem o takim życiu na razie udało mi się kiedyś chodzić na basen to prawie jak pływanie z rekinami xD

     

    Ja mam coś takiego, że boję się gdy ktoś idzie za mną i nadepnie mi na buta oraz gdy ktoś idzie przede mną, że ja jemu nadepnę. Moja matka gdy niechcący mi nadepnęła na buta, albo ja jej, to się złościła na mnie.

    No też miałem tak i hasła typu jak łazisz łajzo, pokrako itd. ale jakoś nie widzę powodu by robić o to zamieszanie ;) Ey mark123, może my mamy wspólną matkę? xD

     

    Ja na wszystko muszę mieć znacznie więcej czasu, niż inni, nie chodzi tylko o wielokrotne sprawdzanie, czy dobrze, ale też ogólnie jestem powolną osobą od dziecka. W moim przypadku ogólna powolność może wynikać z wady wzroku i problemów neurologicznych.

    Wiesz u mnie to zależy jak np. coś gotuje sobie pierwszy raz to zajmie mi to trochę więcej czasu muszę jakoś to ogarnąć itd. ale nie żeby mi to np. wydłużyło czas o więcej niż 30 minut. Z tą łazienką to muszę dodać ze robiłem sobie przerwę żeby obiad ugotować, kolację zrobić, odkurzyć no i nie była długi czas sprzątana więc to nie było 10h szorowania bez przerwy tylko w ciągu tych 10h się uwinąłem a w międzyczasie zrobiłem obiad, odkurzyłem, zrobiłem pranie, kolację i pewnie jakieś inne bzdety ;)

  7. Ej nie mów, ze się mnie wystraszyłeś :P No ok. Szanuję to. Ale jakby co to nie ma się czego bać ;) Tylko wyglądam na taką straszną, ale jak tak dłużej ze mną pogadać, to aniołek. :lol:

    Nie obraź się ale sprawiasz wrażenie 'suki' która jedzie po drugim człowieku nie zważając na jego uczucia i potrzeby. A empatia w twoim przypadku ogranicza się do problemów bliskich twojemu sercu. Przepraszam nie chcę żebyś się czuła głupio po przeczytaniu tego ale inaczej nie umiem tego ująć i tak boję się Ciebie tak jak i innych osób które krytykują.

     

    Teraz się boję pracy, bo boję się, ze sobie nie poradzę. To, ze kiedyś pracowałam, wcale nie oznacza, że teraz mam wszystko ułatwione. Nic bardziej mylnego. :smile: Póki co nie przejmuję się tym, bo uważam, ze teraz jest czas na edukację

    Też tak myślałem ale nic się nie zmieniło dalej się boję z tym że nie miałem w wieku 19 lat takiej świadomości na temat swoich problemów jak mam teraz więc życzę Ci wszystkiego najlepszego.

     

    A nie myślałeś o podjęciu jakiejś lekkiej pracy typu nawet jakieś głupie ulotki? Tam nie da się nic spaprać.

    To do mnie to? Ja mam już jakiś pomysł na to. Wcześniej jak pracowałem to matka rzucała często hasła typu 'jak Cie tam wykorzystują', 'za takie pieniądze pracować, to nie są pieniądze' itd. nie powiem bardzo mnie to wkurzało i demotywowało. A i dodam że wstawała razem ze mną i dzięki niej od samego rana wkurwio.ny już łaziłem bo co chwile było słychać a ubierz się tak, tam jest zimno, zmokniesz itd.

     

    Wiesz... Rodziców zawsze mieć nie będziesz, powinieneś dla siebie spróbować. Choćby dlatego, ze oni podcinają Ci skrzydła.

    Dalej nie wiem czy to do mnie ;p. No tu jest największy problem spróbować albo raczej 'spróbować ponownie', moi rodzice to największy demotywator jaki znam, zamiast tej strony ze śmiesznymi obrazkami powinna być strona z kamerą live w moim domu :D. Cokolwiek nie zrobię zawsze jest źle, nawet nie mam do kogo gęby otworzyć, żadnych przyjaciół ani znajomych, nikogo kto by się uśmiechnął do mnie tak bez powodu i powiedział życzliwie cześć co tam u Ciebie. Najgorsze jest to że nie znam innego życia, moje życie to ciągła krytyka. Nigdy nie miałem dziewczyny więc nie wiem jak to jest mieć dziewczynę i nie wiem po co się starać - choć chciałbym mieć, chciałbym mieć kogo przytulić, pocałować itd.. Nigdy nie miałem 'przyjaciół' i nie wiem jak to jest więc nie widzę większego sensu w przyjaźnieniu się - choć chciałbym z kimś gdzieś wyskoczyć, pobawić się itd. Ale dla mnie to jest jedną wielką abstrakcją czymś czego nigdy nie miałem nawet namiastki dla mnie jest to coś nie osiągalnego. Chciałbym walczyć ale czuję że nie mam po co.

    W domu nigdy nie dali mi odczuć że znaczę cokolwiek, w szkole to byłem pośmiewiskiem, na studiach byłem bo byłem nikt ze mną nie utrzymywał jakichś kontaktów jedynie w jakiej sali mamy wykład albo co na kolosa ma być, w pracy tak samo byłem tylko jak coś trzeba było zrobić. Dodam że jestem brzydki a co za tym idzie zakompleksiony - gdy piszę brzydki to mam na myśli ze serio ma pewne 'wady'. Nikt mi nigdy nie dał szansy, nie dał pokazać się z tej lepszej strony - może nie dotrwał do tego momentu xD. Nie wiem głupie to sam nie wiem o czym już pisze.

     

    Ja mam w sobie pewnego wewnętrznego krytyka, który mi powtarza: "tego nie dotykaj bo zepsujesz"

    No wiesz jak byłem dzieckiem to wspinałem się na drzewa to trochę infantylne ale zajebiście to lubiłem i sprawiało mi tą ogromną frajdę, gdzie inni się bali tam ja wchodziłem nie ważne że drzewo miało z 20 metrów właziłem na sam szczyt i byłem najszczęśliwszym człowiekiem z biegiem czasu stało się tak że np. gdy złażę po schodach i idzie ktoś akurat to się nawet boję po schodach złazić żeby się czasem nie spierd.olic na tego kogoś. Ta dziecinna ciekawość i zaufanie do otaczającego mnie świata znikła, wszystko co zrobię zawsze musi się kończyć źle a najgorsze jest to że teraz to strach spróbować.

     

    Obowiązki domowe jakieś mam bardzo rzadko, ale gdy już mam to staję się perfekcjonistą, ciągle sprawdzam, czy dobrze i jeszcze poprawiam.

     

    Ostatnio pewne pomieszczenie czyściłem 10 godzin gdzie ktoś inny by się w godzinkę może półtorej ogarnął.

  8. Czym się różnimy? :smile:

    No tym że Ty coś robiąc coś uczysz się szacunku do tego typu spraw, masz wprawę, uznajesz to za coś normalnego coś co trzeba robić na co dzień. A ja mam to już zapewnione i jestem tylko i wyłącznie konsumentem - otrzymuje coś nie dając nic z siebie.

     

    A Ile masz lat?

    Więcej od Ciebie mniej od Carlosa ;p Nie chcę nawet o tym pisać bo mi głupio...

  9. Jeśli chodzi o obowiązki domowe, kiedyś sumiennie je wykonywałam. Jeszcze na dodatek jako dzieciak chodziłam do pracy z rodzicami, a musiałam jeszcze chodzić do szkoły i się uczyć. Częściej byłam w pracy niż w szkole...

     

    Jak takie coś czytam to mam zajebiste poczucie winy że ja taki nierób a Ty taka zaradna.

    Podsumowując zrobiłem coś sam - zawsze źle, zrobiłem coś bo mi kazali zawsze źle, nierobie nic źle. Rozum mi kiedyś podpowiedział 'ey słuchaj stary cokolwiek zrobisz i tak jest źle a nie robienie niczego nie wymaga wysiłku fizycznego a wynik końcowy i tak jest taki sam' i nie powiem spodobał mi się ten pomysł i tak mi zostało. Z tym że jak np. nie ma matki w domu i coś zrobię to czuje satysfakcję ze zrobienia tego, serio takie gówno jak zrobienie własnoręcznie prania powoduje banana na mojej twarzy, pozmywanie naczyń, odkurzenie dywanu też itd. gdy nie słyszę głosu krytyki wszystko staje się o wiele łatwiejsze i nawet przyjemne bo czuje się wtedy jak normalny człowiek a nie jak niepełnosprytny umysłowo któremu trzeba wiązać buty.

  10. Ja w aspekcie radzenia sobie z problemami też jestem rozpieszczony (przez matkę). Obecnie jej nadopiekuńczość, kontrola czasem jest mi na rękę, a czasem mnie wkurza, ale wtedy, gdy mnie wkurza i tak sprzeciwić się nie umiem, bo zostałem wychowany, że mnie nie wolno.

     

    Mnie także mama rozpieszczała i wyręczała we wszystkim, i można powiedzieć całe dorosłe żyie za to płacę zerową zaradnością. Ale też zawsze miałem świadomość że mogę mamę wykorzystywać żeby migać się od wszelkich obowiązków i skrzętnie z tej świadomości korzystałem. Także sam po części jestem sobie winien. Ale brak wiary we własne umiejętności, niska samoocena i brak poczucia własnej wartości, tu już u mnie cechy wrodzone i "wysiłek" ojca, jego upokarzanie mnie i wieczne krytykowanie. Wszystko to wiem, pytanie tylko "co dalej"?

     

    To jest nas kilku :? Z tym że u mnie dochodzi do wyzywania całe życie: nie umiesz, nie dasz rady i porównywanie do innych ludzi(z tym ze nie bywa u innych ludzi w domu) jak się za coś zabiorę np. odkurzanie to jeszcze mnie opierdoli nie tak, za wolno, nie dokładnie i przez kilka dni to przeżywa. Chce umyć naczynia to darcie mordy że za dużo wody, za dużo płynu, za wolno, nie tą ścierką - stoi i patrzy to jej mówię idź nie patrz się, to zaś słucham że jaki to ja jestem popierdolony że co ja sobie myślę, że nie będę w jej domu jej rozkazywał. I tak jest kurwa ze wszystkim dobrze że mam zamek w ubikacji bo by mi mówiła jak mam tyłek podcierać chociaż czasami ma takie jazdy że gapi się przez tą szybkę od drzwi w łazience co robię. I teraz mam dylemat że nie robię czegoś bo mi się nie chce czy nie robię tego bo wtedy nie słyszę tego pierdolenia i mam święty spokój.

  11. Ja tak mam i zdiagnozowaną schizofrenię,a nie nerwicę. :D

     

    -- 09 kwi 2013, 21:18 --

     

    aha..nie słyszę żadnych głosów! tylko wyobrażam sobie co powiem i co ktoś mi odpowie i tak prowadzę rozmowy z samą sobą w dwóch osobach jakby :roll:

     

    Jak masz takie bzdury pisać i straszyć ludzi to lepiej zamilcz, serio. Jeszcze ktoś Ci uwierzy i złapie jakąś chorą fazę przez Ciebie.

  12. Głupio to zabrzmi ale to chyba 'normalne' w rodzinach gdy jeden z rodziców nadużywa alkoholu. U mnie jest odwrotna sytuacja ojciec pije a matka całą złość i frustracje wylewa na mnie. Przychodzi tylko wtedy gdy pokłóci się z ojcem i mi opowiada jaki to on 'nie jest' czyli szuka sobie jakiejś osoby która by trzymała jej stronę gdy ta nie umie sobie poradzić z tą sytuacją. Gdy wszystko się uspokaja to jakoś nie jestem potrzebny ba nawet wtedy szuka oparcie w ojcu gdy mam np. inne zdanie na jakiś temat, albo nie chcę zrobić tego czego ona by sobie 'życzyła' i wtedy razem po mnie jadą i mnie wyzywają. W sumie to sam nie wiem które z nich jest gorsze, ale stawiałbym na nie pijącą matkę niż ojca alkoholika.

     

    Monar, miej na uwadze że jeśli twoi rodzice wychowywali się w jakiejś dysfunkcyjnej rodzinie i nie mieli świadomości tego że coś jest nie tak to prawdopodobnie wyuczyli w sobie jakieś cechy, zachowanie i dla nich to jest normalne, zawsze było - twierdzenie że taki ktoś ma charakter i inne bzdety. To że w nim było kiedyś więcej miłości może oznaczać rosnącą przez lata frustracje i nie zadowolenie z życia, a i pamiętaj że Ty od jakiegoś już czasu potrafisz zauważyć że coś Ci się nie podoba w ich zachowaniu, krzywdzą Cie, przez nich czujesz się źle itd. możliwe że wcześniej nie miałaś takiej świadomości na ten temat i było to dla Ciebie bardziej 'normalne'. To że czujesz strach, niepokój itd. w obecności gdy dana osoba zagraża Tobie w jakichś sposób jest typowe z tym że poza domem rodzinnym gdy ktoś Cie prześladuje, ubliża Ci sprawa kończy się na policji, sądzie i wyrokiem skazującym niestety 'dom rodzinny' zazwyczaj rządzi się troszkę innymi prawami i często nic z tym nie robimy bo co będzie jak nie będzie jedynego życia jakie znamy? Co do matki to może na terapii się zmieni i zrozumie że zasłanianie się Twoją osobą w sytuacji gdy chcesz iść w świat i być w końcu szczęśliwa nie jest w porządku bo powoduje poczucie winy.

     

    Tata może i Cię kocha na swój sposób ale to zdecydowanie nie jest zdrowa miłość.

  13. Nie dałam żadnego upustu, tylko tak myślę. Pamiętaj, że mam do tego prawo.

     

    To po co mieszałaś w to 'takiego jednego nieroba'? Chce Ci tylko zwrócić na coś uwagę, na coś na czym sam siebie 'łapie' teraz już rzadziej a mianowicie na patrzenie problemy innych ludzi przez pryzmat własnej osoby, własnych doświadczeń - czyli jak ktoś napisze że nadużywa alkoholu, traci kontakt z rzeczywistością to widzę swojego najebanego starego odpierdalającego jakieś szopki. Teraz już wiem że to nie ma sensu - szkoda na to tracić czasu, emocji, siły bo to nie moje życie i nie mój problem a ja nie jestem osobą co ma o tym jakieś większe pojęcie i jak nie mam nic ciekawego do napisania to daje na luz i patrze inny temat ;) Żeby nie było po przeczytaniu 'Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne.' pomyślałem że możesz mieć tak samo :D

    P.S. Tak wiem masz do tego prawo ale jak zaczniemy nagle włazić w tematy i pisać w nich co o tym myślimy to ludzie przestaną pisać, wyobraź sobie że takie dda rajdują temat o uzależnieniach i wyzywają osoby uzależnione, ludzie o normalnej budowie ciała wyśmiewają tych z zaburzeniami odżywiania, ci co się nie okaleczają prawią morały tym co się tną... Najzwyczajniej w świecie takie coś jest bezwartościowe i nie wnosi żadnej merytorycznej wartości a tylko i wyłącznie powoduje lęk przed oceną innych w większości anonimowych ludzi, gdzie tego lęku być nie powinno bo to tylko zniechęca ludzi do szukania 'odpowiedzi' na ich 'pytania'.

  14. carlosbueno, masz świadomość tego że większość ludzi boi się nowej pracy i się tam stresuje na początku? Masz świadomość tego że jeśli wcześniej się czegoś nie robiło to potrzeba czasu żeby nabrać wprawy żeby robić to automatycznie i się nie stresować?

    Wiesz nie chcę się wymądrzać ale nie da się zauważyć że jesteś typem 'filozofa' który na każdy temat się wypowie na każdy temat ma jakąś teorie itd. Rozumiem że bardzo dużo czasu poświęcasz na czytanie w internecie różnych news'ów, artykułów itd. prawdopodobnie jakbyś się odciął od internetu i tego typu informacji to twoje lęki by się nasiliły bo nie miałbyś czym zająć myśli - w moim przypadku tak było i dlatego ograniczyłem dostarczanie do mojego mózgu na dobrą sprawę nie potrzebnych informacji na temat zdarzeń na które i tak nie mam wpływu. Uświadomiłem sobie wtedy też jedną rzecz że jak odłączę internet, pousuwam z dysku wszystkie filmy czyli nie będę miał gdzie uciec od problemów dnia codziennego to mnie nie ma. Po prostu nie istnieję - i wiesz co bardzo mi się ten stan rzeczy nie podoba, nie podoba mi się takie życie, ba to nie życie to marna egzystencja w której tylko oddycham, czasem coś zjem, umyje się i nic poza tym. Uwierz mi chłopie też mi jest ciężko, też się boję, też się trzęsę, też mam milion myśli na sekundę ale to nie jest najgorsze, a wiesz co jest? To że jeśli nic nie zmienię to tak będzie wyglądała cała reszta mojego życia, mógłbym napisać że tak bardzo nie podoba mi się moje stare życie że małymi kroczkami zaczynam o siebie walczyć, zaczynam dostrzegać to czego wcześniej nie dostrzegałem możliwości na lepszą przyszłość choć nie jest łatwo bo jestem sam ze swoimi problemami ale jednocześnie jest to kolejna rzecz nad którą mam możliwość popracować. :smile:

     

    Jest różnica między 'jestem leniem' a 'boje się że sobie nie poradzę' pamiętaj o tym i zrozum że każdy się boi może w mniejszym stopniu, a nie robiąc zupełnie nic aby to zmienić będzie tylko gorzej.

     

    P.S. Zauważyłem że z niektórymi użytkownikami się znasz osobiście więc potrafisz nawiązać jakąś relację społeczną więc to jest duży plus na twoją korzyść, zacznij doceniać te jakby się mogło wydawać nie istotne cechy które posiadasz a nie skupiaj się tylko na negatywnych stronach swojej osoby - brzmi śmiesznie nie? Więc ja sobie powtarzam jak mantrę 'będzie dobrze, jestem normalnym człowiekiem takim jak inni ludzie' i inne tego typu afirmacje wiem ze dla większości ludzi to infantylne ale mam na to wyjebane :D ważne że działa nikt nie chce we mnie uwierzyć to sam zacząłem w siebie wierzyć i tak czasami jadąc autobusem przez 40 minut gadam w myślach jedno i to samo samopoczucie mi się poprawia po takim zabiegu i zamiast myśleć jaki to ja beznadziejny wychodzę neutralny bądź zadowolony i staram się to robić za każdym razem jak mam negatywne myśli jedno gówno które powoduje że jestem przygnębiony zastępuje czymś innym co tego nie powoduje:)

  15. carlosbueno, A czyż to nie Ty pisałeś w jakimś temacie (dawno dawno temu) że boisz się zarejestrować w urzędzie pracy bo jacyś znajomi tam jeszcze będą i się głupio będziesz czuł, bo nic w życiu nie osiągnąłeś a masz już XX lat? Że boisz się oceniania przez osoby tam pracujące? Może mi się coś pomyliło ale wydaje mi się że bardzo boisz się oceniania przez innych ludzi, uzależniłeś się od opinii innych ludzi i do tego dochodzi wybieranie która opinia jest prawdziwa w twoim przypadku zawsze ta negatywna a jeśli ktoś powie coś dobrego o Tobie to pewnie ''tylko tak pisze/mówi'.

     

    Ja wiem, że trudno jest iść do pracy jak się nie ma motywacji, jak się ma wszystko, więc po co to zmieniać, jak się nie wierzy w swoje umiejętności, ale chociaż niech taka osoba podejmie się jakichś prób ku usamodzielnieniu. Dorosła osoba, to odpowiedzialna osoba. A nie żerująca na innych.

    Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne.

    Nie ma to jak patrzenie na drugiego człowieka przez pryzmat osoby która została skrzywdzona przez kogoś a jedyną wspólną cechą jest to iż nie mają pracy. Brak Ci dystansu do tego wszystkiego, zamiast podsunąć jakieś konkretne rozwiązanie dałaś upust emocjom tylko nie tej osobie do której coś masz ;)

     

    carlosbueno możesz zrobić sobie listę jak największą rzeczy, zachowań których w sobie nienawidzisz i do tego listę co będzie za 5 lat jak nic nie zrobisz że swoim życiem i niestety ale na początek będziesz musiał się przełamać i iść do pracy w chwilach gdy będzie Ci trudno weźmiesz jedną listę i na nią popatrzysz a później drugą listę i sam sobie odpowiesz wtedy na pytanie czy dalej chcesz takiego życia. Możesz też poprosić o skierowanie na psychoterapię z tym że to też wiąże się z jakimiś obowiązkami więc co byś nie zrobił i tak będziesz musiał poświęcić czas na 'zmienianie się'.

  16. nie mam pracy, perspektyw, samotność i wyobcowanie mnie przytłacza. Sama się w to wpakowałam. nie mam oparcia w rodzinie.

    nova88, no to jest nas dwoje z tym że we mnie jest jeszcze jakiś płomyk nadziei, jeśli nie masz z kim porozmawiać to możesz napisać do mnie, albo założyć jakiś temat lub wypowiedzieć się już w istniejącym ;)

  17. Skupiacie się tylko i wyłącznie na tym czy goście zachowywali niekulturalnie czy normalnie, tam na końcu autor się pyta jak się zachowywać w sytuacjach podobnych jak ta gdy mu się coś nie podoba i czuje się urażony. Trudno napisać cokolwiek gdy się tam nie było, nie widziało gestykulacji tych osób ani nie słyszało tonu w jakim wypowiadane były te słowa ale jak to niektórzy użytkownicy zawsze wiedzą lepiej xD. Zazwyczaj zwraca się uwagę 'nie życzę sobie żeby Pan/Pani do mnie zwracał się w taki sposób', 'może trochę kulturalnie, nie jesteśmy kolegami', 'proszę mną nie pomiatać we własnym domu', 'Nie podoba mi się Pańskie zachowanie' itd. Pamiętaj kolego że oni Ci nie robią łaski Ty(Wy) jesteś zleceniodawcą, Ty(Wy) im płacicie więc MASZ PRAWO ŻĄDAĆ ŻEBY CIĘ TRAKTOWANO Z SZACUNKIEM. W sklepach często na zapleczach wiszą kartki w stylu 'pamiętaj nasz klient nasz Pan' więc czemu miałoby być inaczej w tym przypadku? Zawsze też można poprosić kierownika, zadzwonić do przełożonego i mu powiedzieć że zachowywali się jakby byli u siebie w domu - oni też przed kimś odpowiadają - dostaną reprymendę czy inną zjebę i się może czegoś nauczą, to nie lata 90' ani PRL gdzie babsko w osiedlowym sklepie pomiata ludźmi bo ma zły dzień/bo może/bo tak każdego obowiązuje kultura i szacunek do drugiego człowieka zwłaszcza jeśli pracuje wśród ludzi - jak nie potrafi tego zaakceptować to najwyraźniej nie jest praca dla niego. Gorąco polecam zapoznanie się z literaturą dotyczącą asertywności - w dużym skrócie nauki mówienia nie. No chyba że podoba Ci się wizja że tak jak w przypadku jak ten że jacyś obcy ludzie będą Ci we własnym domu mówić żebyś siedział w kiblu bo oni sobie muszą coś tam zrobić. :D

  18. Nigdzie nie napisałem że 2000zł to tanio chciałem pokazać tylko różnice w cenie i z czego ona wynika.

     

    Ja mówię tylko to, co widzę chodząc do UP i przeglądając ogłoszenia.

    No patrząc na te ogłoszenia to można dojść do wniosku że bycie inwalidą/posiadanie grupy inwalidzkiej to wymóg w dzisiejszych czasach :D . Co do ogłoszeń to warto samemu chodzić/dzwonić i się dopytywać bo pracodawcy często mają tendencje to wklepywania wszystkiego w wymaganiach/mile widziane a dla człowieka z niskim poczuciem własnej wartości to jak kołek w serce czyt. do niczego się nie nadaje, nigdzie mnie nie chcą.

     

    Napisałeś że mieszkasz sam czyli z dala od toksycznej rodziny więc potraktuj to jako coś pozytywnego w swoim życiu :D

  19. Co urząd pracy to troszkę inne zasady przyznawania staży, szkoleń itd. u mnie jest tak że osoby przebywające jakiś tam okres czasu bez pracy mają pierwszeństwo do odbywaniu stażu, kursów.

     

    Tzn są jeżeli znajdę pracodawcę który to po odbyciu kursu mnie zatrudni-czyli śmiech na sali.

    Też tak myślałem ale zapytałem się u źródła czyli w pokoju gdzie się składa wnioski o takie sprawy i się okazało że to gówno prawda, każdy może złożyć taki wniosek najwyżej Ci odmówią, prawdą natomiast jest że osoby które załatwią sobie zaświadczenie od pracodawcy że ich zatrudni po odbyciu takiego kursu są kierowani w pierwszej kolejności na takie kursy/szkolenia.

     

    Problem w tym że kursy są wysoko płatne, trudno dostępne, i po kursie bez dośw i tak nie ma nic

    Nie wszystkie są 'wysoko płatne' taki kurs na wózek widłowy z wymianą butli gazowej to koszt 300-400 zł. Cena kursu zazwyczaj waha się od ilości godzin szkoleniowych jakie muszą zostać odbyte kurs spawacza dla przykładu kosztuje już 2000 zł.

     

    na produkcję mam za niskie kwalifikacje

    Wątpię w to o ile nie jest to jakieś wyspecjalizowane stanowisko nie da się mieć za niskich kwalifikacji, zazwyczaj szukają osoby która będzie mało gadała dużo robiła i nie narzekała.

     

    Napisałbym że Ci współczuję ale gówno to da, tak na dobrą sprawę większość osób znajdujących się na tym forum boryka się z jakimiś problemami więc puki co życzę ci wytrwałości :D

  20. Szukam książek które 'mówią' w jaki sposób się kłócić/rozmawiać z ojcem alkoholikiem/matką nadopiekuńczą despotyczną współuzależnioną jako że nie znalazłem tytuły żadnej takiej książki w odpowiednim dziale dotyczącym literatury psychologicznej(a przeczytałem całe 24 strony w poszukiwaniu tego) Poza tym w jakimś temacie widziałem 'jak powinna wyglądać kłótnia' - zero uogólniania, porównywania do innych itd. domyślam się że nikt nie patrząc w sufit na to nagle nie wpadł tylko gdzieś wcześniej o tym przeczytał :D

×