Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sylwia_91

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sylwia_91

  1. Cześć Chłopaku! Przeczytałam w skrócie przyznam się Twój wpis i powiem Ci, że wiele Nas łączy. Nie wiem czy opłaca się tutaj pisać moje problemy, które mogą być błahostką.. Ale może zobaczysz coś pozytywnego w sobie. A więc tak. Mam na imię Sylwia, mam rocznikowo 22 lata. Od lat zmagam się z otyłością, z zezem, z niedoczynnością tarczycy. Nie uczyłam się nigdy tak jak Ty, nie dane mi było ze względu na fakt, że lenistwo, a po drugie trudno "wchodziła" mi nauka. W podstawówce była pomiataczem w klasie, ludzie mnie nie lubili ze względu na to, że byłam gruba, nie miałam takich ciuszków jak reszta klasy. Ludzie mnie przezywali od "grubasów" itp. itd. Byłam cichą myszką, żeby mnie ludzie polubili zawsze się na wszystko zgadzałam, dawałam im wszystko od tych sławnych długopisów "gel pen" po nie wiadomo, co.. Kupowałam sobie ich akceptacje, no ale proszę Cię wszyscy wiemy, że najgorsza droga do uzyskania żałosnej fałszywej przyjaźni.. W szkole paranoja, w domu zero wsparcia, teksty jesteś gruba, nic nie zdołasz w późniejszym życiu, po 18. roku życia wypierdalaj z domu, bo nie będą mnie wiecznie utrzymywali... w gimnazjum chodziłam do klasy integracyjnej, niby fajnie, ale to samo, tu chociaż ludzie udawali i byli mili, próbowali przynajmniej.. wiadomo za plecami wszystko jasne, że obgadywali. 3 lata gimn, poszłam w końcu do LO, Ale zanim już rozpoczęłam naukę, batalia o to, gdzie mam iść do szkoły średniej, alternatywa zawodówka, ale ja złożyłam papiery w LO.. oczywiście w domu wojna o to, bo co ja zrobię po skończeniu jak wiadomo, że jak szkołę bym skończyła to matury nie zdam i 3 lata na marne. W końcu wielkimi krokami doszłam do klasy maturalnej i co w końcu maturę zdałam!. Chciałam iść na studia, ale na dzienne nie dostałam się i pojawiły się objawy chyba depresji. Codziennie strach, płacz, że już koniec. Co ja pocznę. oczywiście wsparcia ze strony mamy zero. Tylko awantura, że nie dostałam się na studia i co teraz? Ani pracy. Dzięki mojej zamężnej starszej o 3 lata siostrze znalazłam studium policealne, które skończyłam z dyplomem technika, mam pracę jaką mam, jestem kasjerką i rozpoczęłam kolejny kierunek studiu, na których jestem w połowie już. Co do mojej pracy nie mam wsparcia w mojej matce. Wypomina mi wszystko, że mało zarabiam, nie na całym etacie, że nie mam chłopaka, bo jestem gruba i bezczelna i chamska, bo często jej zwracam uwagę, na to jak postępuje. Jest strasznie niesprawiedliwa. ale na to mogłabym napisać kolejny temat. Powiem Ci tak, mam ataki obżarstwa, użalam sie do każdego jak wyglądam jaka jestem, że nie mam chłopaka. Zakochana jestem platonicznie od 8 lat w dziennikarzu z tv, ale najgorsze jest to, że się masturbuje.. i się wstydzę tego. Nie mam komu tego powiedzieć, ale kiedyś wpadnę i się dowiedzą ludzie i dopiero stracę wszystko. NAPISAŁAM TO WSZYSTKO BYŚ ZOBACZYŁ, ŻE JESZCZE MOŻESZ SOBIE POMÓC. Musisz skonsultować się z psychologiem, wiem, że każdy tak pisze, bo tak najłatwiej, dlatego, że mówią Ci to wszystko, co mają prawie wszystko na talerzu. Jesteś młodym człowiekiem, życie przed Tobą. Skończysz szkołę zobaczysz. Znajdziesz pracę i znajdziesz receptę na swoje dalsze lepsze życie. Więcej optymizmu. 3mam kciuki..
  2. Cześć Chłopaku! Przeczytałam w skrócie przyznam się Twój wpis i powiem Ci, że wiele Nas łączy. Nie wiem czy opłaca się tutaj pisać moje problemy, które mogą być błahostką.. Ale może zobaczysz coś pozytywnego w sobie. A więc tak. Mam na imię Sylwia, mam rocznikowo 22 lata. Od lat zmagam się z otyłością, z zezem, z niedoczynnością tarczycy. Nie uczyłam się nigdy tak jak Ty, nie dane mi było ze względu na fakt, że lenistwo, a po drugie trudno "wchodziła" mi nauka. W podstawówce była pomiataczem w klasie, ludzie mnie nie lubili ze względu na to, że byłam gruba, nie miałam takich ciuszków jak reszta klasy. Ludzie mnie przezywali od "grubasów" itp. itd. Byłam cichą myszką, żeby mnie ludzie polubili zawsze się na wszystko zgadzałam, dawałam im wszystko od tych sławnych długopisów "gel pen" po nie wiadomo, co.. Kupowałam sobie ich akceptacje, no ale proszę Cię wszyscy wiemy, że najgorsza droga do uzyskania żałosnej fałszywej przyjaźni.. W szkole paranoja, w domu zero wsparcia, teksty jesteś gruba, nic nie zdołasz w późniejszym życiu, po 18. roku życia wypierdalaj z domu, bo nie będą mnie wiecznie utrzymywali... w gimnazjum chodziłam do klasy integracyjnej, niby fajnie, ale to samo, tu chociaż ludzie udawali i byli mili, próbowali przynajmniej.. wiadomo za plecami wszystko jasne, że obgadywali. 3 lata gimn, poszłam w końcu do LO, Ale zanim już rozpoczęłam naukę, batalia o to, gdzie mam iść do szkoły średniej, alternatywa zawodówka, ale ja złożyłam papiery w LO.. oczywiście w domu wojna o to, bo co ja zrobię po skończeniu jak wiadomo, że jak szkołę bym skończyła to matury nie zdam i 3 lata na marne. W końcu wielkimi krokami doszłam do klasy maturalnej i co w końcu maturę zdałam!. Chciałam iść na studia, ale na dzienne nie dostałam się i pojawiły się objawy chyba depresji. Codziennie strach, płacz, że już koniec. Co ja pocznę. oczywiście wsparcia ze strony mamy zero. Tylko awantura, że nie dostałam się na studia i co teraz? Ani pracy. Dzięki mojej zamężnej starszej o 3 lata siostrze znalazłam studium policealne, które skończyłam z dyplomem technika, mam pracę jaką mam, jestem kasjerką i rozpoczęłam kolejny kierunek studiu, na których jestem w połowie już. Co do mojej pracy nie mam wsparcia w mojej matce. Wypomina mi wszystko, że mało zarabiam, nie na całym etacie, że nie mam chłopaka, bo jestem gruba i bezczelna i chamska, bo często jej zwracam uwagę, na to jak postępuje. Jest strasznie niesprawiedliwa. ale na to mogłabym napisać kolejny temat. Powiem Ci tak, mam ataki obżarstwa, użalam sie do każdego jak wyglądam jaka jestem, że nie mam chłopaka. Zakochana jestem platonicznie od 8 lat w dziennikarzu z tv, ale najgorsze jest to, że się masturbuje.. i się wstydzę tego. Nie mam komu tego powiedzieć, ale kiedyś wpadnę i się dowiedzą ludzie i dopiero stracę wszystko. NAPISAŁAM TO WSZYSTKO BYŚ ZOBACZYŁ, ŻE JESZCZE MOŻESZ SOBIE POMÓC. Musisz skonsultować się z psychologiem, wiem, że każdy tak pisze, bo tak najłatwiej, dlatego, że mówią Ci to wszystko, co mają prawie wszystko na talerzu. Jesteś młodym człowiekiem, życie przed Tobą. Skończysz szkołę zobaczysz. Znajdziesz pracę i znajdziesz receptę na swoje dalsze lepsze życie. Więcej optymizmu. 3mam kciuki..
  3. Sylwia_91

    Witam

    Jestem tu nowa, powiem w sumie, że nie wiem czego szukam, ale cóż.. Mój ból. Jestem mistrzynią użalania się nad sobą.. Wszyscy mi to wypominają, ale co mam zrobić. Od dzieciństwa człowiek słyszał: "grubaś, grubaś ty jest, nie nadajesz się do niczego" to sobie to wpoił i teraz taki jest. Aaaa może się powiem coś o sobie. Mam na imię Sylwia, mam 21 lat. Robię studium policealne - kierunek BHP, mam już pochwalę się technika biurowego. Pracuję jako kasjerka w hipermarkecie. Jestem osobą niby grubą, niby nawet nie grubą, zależy kto, co powie o mnie. Nie widzę w sobie nic pozytywnego. Użalam się do ludzi, że jestem do niczego, a żeby oni zaprzeczyli i powiedzieli, że nie choć tak naprawdę sama nie uważam, że jestem do d*** i chcę żeby powiedzieli, że jestem super, bo sama nie chce się przyznać do tego. Jak już mówiłam wcześniej jestem mistrzynią w zawodach, pt. "użalanie się nad sobą". Wokół wydaje mi się, że ludzie mnie obgadują, bo w końcu jestem najważniejsza na tym świecie i nie mają innych tematów. Ludzie słuchajcie zarejestrowałam się tu z impulsu choć sama nie wiem, czy nie podlegam w tym momencie ostrej krytyce i reprymendzie, że piszę o sobie specjalnie źle, bo podświadomie, wiem, że nie jestem do d***, a oczekuje od Was tego, że mi powiecie, że faktycznie nie jestem do D***. To jest cała moja głupia historia, która nie ma końca, ani nawet początku. Zapewne cierpię na jakąś nerwicę kwalifikującą się już do zamknięcia mnie zakładzie dla osób chorych psychicznie. Wielu ludzi nie rozumie o co mi chodzi naprawdę, sama nie wiem.. Psycholog nawet polegnie, może psychiatra da radę, albo Wy... Ktoś daje radę i szuka pozytywów? Może świat nie jest zły, a źli są tylko ludzie.
  4. Sylwia_91

    Witam

    Jestem tu nowa, powiem w sumie, że nie wiem czego szukam, ale cóż.. Mój ból. Jestem mistrzynią użalania się nad sobą.. Wszyscy mi to wypominają, ale co mam zrobić. Od dzieciństwa człowiek słyszał: "grubaś, grubaś ty jest, nie nadajesz się do niczego" to sobie to wpoił i teraz taki jest. Aaaa może się powiem coś o sobie. Mam na imię Sylwia, mam 21 lat. Robię studium policealne - kierunek BHP, mam już pochwalę się technika biurowego. Pracuję jako kasjerka w hipermarkecie. Jestem osobą niby grubą, niby nawet nie grubą, zależy kto, co powie o mnie. Nie widzę w sobie nic pozytywnego. Użalam się do ludzi, że jestem do niczego, a żeby oni zaprzeczyli i powiedzieli, że nie choć tak naprawdę sama nie uważam, że jestem do d*** i chcę żeby powiedzieli, że jestem super, bo sama nie chce się przyznać do tego. Jak już mówiłam wcześniej jestem mistrzynią w zawodach, pt. "użalanie się nad sobą". Wokół wydaje mi się, że ludzie mnie obgadują, bo w końcu jestem najważniejsza na tym świecie i nie mają innych tematów. Ludzie słuchajcie zarejestrowałam się tu z impulsu choć sama nie wiem, czy nie podlegam w tym momencie ostrej krytyce i reprymendzie, że piszę o sobie specjalnie źle, bo podświadomie, wiem, że nie jestem do d***, a oczekuje od Was tego, że mi powiecie, że faktycznie nie jestem do D***. To jest cała moja głupia historia, która nie ma końca, ani nawet początku. Zapewne cierpię na jakąś nerwicę kwalifikującą się już do zamknięcia mnie zakładzie dla osób chorych psychicznie. Wielu ludzi nie rozumie o co mi chodzi naprawdę, sama nie wiem.. Psycholog nawet polegnie, może psychiatra da radę, albo Wy... Ktoś daje radę i szuka pozytywów? Może świat nie jest zły, a źli są tylko ludzie.
  5. Sylwia_91

    Witam

    Jestem tu nowa, powiem w sumie, że nie wiem czego szukam, ale cóż.. Mój ból. Jestem mistrzynią użalania się nad sobą.. Wszyscy mi to wypominają, ale co mam zrobić. Od dzieciństwa człowiek słyszał: "grubaś, grubaś ty jest, nie nadajesz się do niczego" to sobie to wpoił i teraz taki jest. Aaaa może się powiem coś o sobie. Mam na imię Sylwia, mam 21 lat. Robię studium policealne - kierunek BHP, mam już pochwalę się technika biurowego. Pracuję jako kasjerka w hipermarkecie. Jestem osobą niby grubą, niby nawet nie grubą, zależy kto, co powie o mnie. Nie widzę w sobie nic pozytywnego. Użalam się do ludzi, że jestem do niczego, a żeby oni zaprzeczyli i powiedzieli, że nie choć tak naprawdę sama nie uważam, że jestem do d*** i chcę żeby powiedzieli, że jestem super, bo sama nie chce się przyznać do tego. Jak już mówiłam wcześniej jestem mistrzynią w zawodach, pt. "użalanie się nad sobą". Wokół wydaje mi się, że ludzie mnie obgadują, bo w końcu jestem najważniejsza na tym świecie i nie mają innych tematów. Ludzie słuchajcie zarejestrowałam się tu z impulsu choć sama nie wiem, czy nie podlegam w tym momencie ostrej krytyce i reprymendzie, że piszę o sobie specjalnie źle, bo podświadomie, wiem, że nie jestem do d***, a oczekuje od Was tego, że mi powiecie, że faktycznie nie jestem do D***. To jest cała moja głupia historia, która nie ma końca, ani nawet początku. Zapewne cierpię na jakąś nerwicę kwalifikującą się już do zamknięcia mnie zakładzie dla osób chorych psychicznie. Wielu ludzi nie rozumie o co mi chodzi naprawdę, sama nie wiem.. Psycholog nawet polegnie, może psychiatra da radę, albo Wy... Ktoś daje radę i szuka pozytywów? Może świat nie jest zły, a źli są tylko ludzie.
×