Skocz do zawartości
Nerwica.com

merveg

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia merveg

  1. Może trochę po nie w czasie, ale nie możesz pozwolić na to, by ktokolwiek mówił Ci że bez ciebie świat byłby lepszy... Piszesz o wizycie u psychologa - dlaczego nie możesz iść tam z rodzicami ? Spróbuj powiedzieć rodzicom co Cię trapi, wytłumaczyć im wszystko... Myślę, że zrozumieją jeśli porozmawiasz z nimi na spokojnie. Też jestem zdania, że za Twoje niepowodzenia z przedmiotami ścisłymi odpowiada lęk przed nimi... przed szkołą... Na korepetycjach czujesz się pewny, więc idzie Ci dobrze... w szkole za bardzo się denerwujesz i na efekty nie trzeba długo czekać... Wg mnie to kolejny powód, by odwiedzić psychologa... choćbyś bardzo się starał, sam możesz nie dać rady... a terapeuta może Ci pomóc... Dlaczego nie spróbować...? -- 18 mar 2013, 20:37 -- Poza tym semestr już się skończył... jak poszło... zdałeś ? Jeśli chcesz mogę Ci pomóc... zawsze byłam dobra z chemii i fizyki ;-)
  2. Tak, właśnie o niego chodzi... Nie stało się nic... przy pożegnaniu umawialiśmy się na telefon w kwestii ustalenia kolejnego terminu... dzwoniłam, ale nie odbierał, nie odpisywał na smsy... dziś wiem, że jest zajęty... ma pilną pracę i nie chce umawiać się na spotkania, które nie będą systematyczne... dopiero za kilka miesięcy wznowimy kontakt... Przykro mi tylko, że mnie o tym nie powiadomił... musiałam zadzwonić z innego nr by odebrał telefon... -- 18 mar 2013, 20:10 -- Mnie też się nie udało... różnica polega na tym, że ja żadnej nie planowałam... Poza tym... jeśli już coś planujesz... to może właściwsza byłaby terapia, niż samobójstwo... ? Wiem, że kiepski ze mnie doradca, przecież sama próbowałam, ale mimo wszystko są ludzie, którzy potrafią Tobie (Nam) pomóc... Tylko trzeba w to wierzyć... nawet jeśli to trudne, bo setki razy próbowałeś...
  3. Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka...
  4. Merveg,to nie jest dobre i to Cię ciągnie w dół. Masz kogoś bliskiego spoza rodziny, masz jakąś możliwość aby zamieszkać sama? Pomijając fakt, że wujek stosuje przemoc a to jest przestępstwem.. No właśnie rzecz w tym, że nie mam nikogo z poza rodziny, do kogo mogłabym się przeprowadzić... Mam 600 zł renty, co ledwie wystarcza na opłacenie studiów... a gdzie życie i opłata za wynajem czekogolwiek... Dlatego żyję w tym chorym układzie, ponieważ nie widzę innej drogi... Co do terapeutki... zawsze miałam problem by zaufać ludziom... Mój poprzedni terapeuta wiedział o tym i pokonaliśmy bariery... On wiedział jak do mnie dotrzeć... Ta Pani, nawet się nie starała... I o to mam żal... karlolinka piszesz o przemocy - raz się naprawdę zbuntowałam, wezwałam nawet policję... Efekt... przed komisarzami rodzina udawała "świętych" a ja płacząca i roztrzęsiona w oczach policjantów, wyszłam na niezrównoważoną emocjonalnie... Kazali mi pokazać rany... tylko że mój wuj jest ochroniarzem i wie, jak bić tak by nie było śladu... Poza tym przemoc psychiczna nie pozostawia fizycznych ran... Poza tym mówienie im prosto w oczy nie pomaga... Próbowałam setki razy... Oni uważają się za kochającą rodzinę i każą mi się cieszyć, że mam "dach nad głową i gdzie spać"... Ta droga, to ślepa uliczka...
  5. Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...
  6. Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...
  7. Psychiatra wie, że leki nie działają... niedawno wyszłam z kolejnego szpitala... Wszystkie te leki to eksperymenty... a nóż któryś zadziała... Co do pomocy - wiesz, nie chodzi o leczenie objawów lęku czy depresji, bo są one wtórne do tego co się dzieje i nimi zajmuje się psychiatra... Terapeutka miała zająć się leczeniem przyczyny, tymczasem wybiera drogę na skróty i kieruje mnie do kogoś, kto leczy objawy... I nie o miesiąc tutaj chodzi, a o to, że jest to kolejna osoba, która odmawia mi pomocy, choć tak naprawdę to ona powinna się mną zająć... Przecież nie po to czekałam 2 miesiące na wizytę, by na drugim spotkaniu usłyszeć, że sorry, ale ja Pani nie chcę... Mieszkam z babcią i wujem (bratem mojego ojca) który jest aspołeczny i jeszcze gorszy niż mój ojciec... Dopóki żył mój dziadek, to jeszcze mnie bronił, ale rok temu zmarł i od tamtej pory jest jeszcze gorzej... Może rzadziej mnie bije, ale znęca się nade mną psychicznie...
  8. Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!
  9. Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!
  10. Piszę do Was, ponieważ nie ma nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić... Jestem dzieckiem przemocy, całe dzieciństwo rodzice bili mnie i katowali... Nie pytali czy zawiniłam... Obrywałam, gdy mieli zły dzień... Choć nie mieszkam już z rodzicami, w moim życiu nic się nie zmieniło... Od kilku lat leczę się z powodu zaburzeń lękowych... depresji... Nie mam chęci do życia, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Mam ochotę schować się przed całym światem, przed ludźmi, którzy i tak potrafią tylko krzywdzić... Mam za sobą 3 nieudane próby samobójcze... okaleczanie... czasem nie potrafię się powstrzymać... Ból jest zbyt silny... Chodzę do psychiatry... biorę leki, które nie pomagają... Chodziłam na terapię, ale pół roku temu mój kontakt z psychologiem się urwał... Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y, e-maile... Nie wiem co się dzieje... Przecież nic nie zrobiłam... Trafiłam do innego, ale usłyszałam że prowadzi tylko poradnictwo psychologiczne, a mnie potrzebna jest psychoterapia psychoanalityczna... Czekałam 2 miesiące na wizytę u kolejnej terapeutki pracującej w tym nurcie, która dziś na 2 spotkaniu powiedziała, że nie czuje się kompetentna by mnie leczyć... że powinnam trafić do kogoś, kto leczy napady lęku... jej koleżanki... I znów najbliższa wizyta za miesiąc... Nikt mnie nie chce... nie mam przyjaciół, nie mam terapeuty, nie mam nikogo... Przecież techniki redukcji lęku nie rozwiążą moich problemów... Znów mam ochotę zrobić sobie krzywdę... Nie chcę tak żyć, nie chcę w ogóle żyć... Czy już nikt mi nie pomoże ?!
×