Witam, ja od 10 lat przeżywam to wszystko, o czym tu piszecie i jeszcze masę dodatkowych odczuć. Mogę powiedzieć, że najważniejsze to się nie bać - bo strach paraliżuje, jedna głupia myśl potrafi podnieść ciśnienie, zacisnąć mięśnie karku, zmusić serce do szalonego rytmu i w efekcie wywołać niedokrwienia pewnych okolic czy odwrotnie.
Zawsze przy jakimś napadzie lękowym pamiętałam i powtarzałam sobie, że takie rzeczy mijają, trzeba tylko cierpliwie przeczekać i nie panikować - to działa, jeśli się w to wierzy. Polecam też kilka wizyt u dobrego psychologa (pamiętajcie, nie chodźcie do takiego, którego od razu nie polubicie, bo trzeba mu ufać, żeby terapia dała jakieś efekty) - to nie boli, wstyd też żaden, a potrafi zdziałać cuda, a przynajmniej pewne rzeczy pomoże sobie uświadomić.
Jeśli chodzi o nogi - takie słabości mogą mieć różne przyczyny, czasem prozaiczne, a nie od razu najgorsze z możliwych:). Warto zrobić badania, owszem - po to, żeby sie uspokoić - skrzywienia czy zwyrodnienia kręgosłupa dają takie odczucia raczej u ludzi starszych, ale warto to także sprawdzić. Cukier też warto zrobić, można też spróbować w momencie słabości zjeść coś słodkiego, bo nagły spadek cukru daje podobne odczucia. Cholesterol, morfologię, OB i mocz warto sobie robić w ogóle od czasu do czasu - nawet jak się nie ma żadnych słabości, więc nie zaszkodzą:) Ciśnienie też trzeba sobie raz na pół roku kontrolować.
Co do konkretnych preparatów - mnie akurat dobrze działał na słabość nóg potas - najlepiej ten uwalniający się powoli (Kalipoz chyba się to nazywało) - tylko trzeba uważać, żeby nie przesadzić z dawkowaniem. Ważny jest też magnez i wszystko co dotlenia - witamina C, masaże nóg, - zawsze od dołu do serca, rajstopki masujące i poprawiające krążenie, wygodne buty, unikanie wysokich obcasów, itp. Polecam też przy trwających parę dni napadach (nie takich chwilowych) preparaty typu sól ringera (można ją kupić w aptece już rozpuszczoną do podawania dożylnego w butelce przezroczystej - przechowywać w lodówce nie dłużej niż 24 godziny - i popijać sobie przez cały dzień - są też inne preparaty uzupełniające sole mineralne, można je kupić w aptece bez recepty do rozpuszczania w wodzie - mnie to pomagało.
Jeśli chodzi o nerwicę, która jest prawdopodobną przyczyną tych wszystkich dziwnych słabości itp. to same leki niczego nie załatwiają. Najlepiej zmienić tryb życia, zacząć coś robić inaczej niż do tej pory, inaczej się odżywiać, zmienić sposób myślenia - i NA SIŁĘ starać się myśleć o czymś innym, gdy do głowy przychodzi jakiś negatywny scenariusz - w ogóle każda zmiana jest dobra. Czasem wystarczy gdzieś wyjechać, żeby się polepszyło. Leki psychotropowe lub inne poprawiające nastrój jeśli już to działają z reguły długofalowo, tzn. trzeba poczekać na efekty, a nie zmieniać od razu, ale nie wszystkie działają na każdego tak samo, więc też trzeba poeksperymentować - czasem wystarczy głupi deprim czy pramolan, żeby ustąpiły różne dziwne objawy, przez które podejrzewaliśmy u nas jakąś straszną chorobę. Ktoś tu pisał, że jak się wykrzyczał, to mu się poprawiło - odreagowywanie też działa - wystarczy sobie powrzeszczeć na jakimś odludziu:)
Polecam też homeopatię - tylko nie taką apteczną czy zapisywaną przez internistę, ale konkretny lek dobrany do konkretnej osoby u specjalisty homeopaty. Też w to nie wierzyłam, ale skoro nawet na mojego psa zadziałało (po pogryzieniu przez innego psa miał stany przedpadaczkowe), to widać to nie tylko sugestia, jak sądzą niektórzy. No i nie trzeba się sobie przyglądać zanadto i analizować - najlepiej zająć się czymś, co pochłonie, odwróci uwagę, sprawi przyjemność.
Ja się jeszcze nie pozbyłam nerwicy i pewnie się nie pozbędę całkiem, słabości nóg mnie czasem też dopadają, ale przynajmniej się tego nie boję i wiem co robić w takiej sytuacji. Wszystkim życzę zdrówka przede wszystkim i pozytywnego myślenia:)