Skocz do zawartości
Nerwica.com

agress

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia agress

  1. Witam. Jestem nowy na forum i chciałem napisać coś od siebie. Mam 21 lat, mieszkam w Krakowie. Mam przyjaciół, chodzę na imprezy, czasem nawet dobrze się bawię (tylko i wyłącznie jak dużo wypiję), ale kiedy nadchodzi następny dzień to czar pryska. Cały czas mnie nachodzą myśli o śmierci - co jest po niej, czy jest Bóg, jaki jest sens egzystencji itp. I im więcej o tym myslę tym bardziej się boję. Uświadamiam sobie bowiem, że po śmierci nie ma niczego, czarna dziura, więc wszystko to co robie tutaj na Ziemii nie ma żadnego znaczenia. Moja matka się o mnie martwi - widzę to. Staram się ukrywać swoją depresję(?), znajomi w ogóle nic nie wiedzą (no Ci "bliżsi" może podejrzewają, że coś jest nie tak) - rodzina też nie. Nie sypiam nocami - siędzę przy komputerze albo leżę w łóżku i rozmyślam. Nienawidzę chodzić po miejscach gdzie jest dużo ludzi - typu hipermarkety, Rynek za dnia itp. Strasznie się wtedy męczę, boli mnie głowa i wydaję mi się, że Ci wszyscy ludzie się na mnie patrzą. Może to dziwne, ale mam ochotę (chociaż już coraz mniejszą) widywać się ze znajomymi. Może dlatego, że te spotkania przeważnie wiążą się z wypiciem jakiegoś alkoholu. Po nim mi się polepsza humor, problemy gdzieś ulatują a wszystko wydaje się być piękniejsze. Wiem, że alkohol uzależnia i jego picie tylko pogłębia depresję, ale jednak czasem trzeba się znieczulić, bo inaczej czuję, że bym eksplodował. I następnego dnia wszystko od nowa - myśli mnie coraz bardziej przytłaczają. Czasem chce mi się płakać - wtedy moje wewnętrzne ja mówi: "człowieku jesteś dorosłym facetem, nie przystoi beczeć i jeszcze z takiego głupiego powodu. Lepiej wziąłbyś się do jakiejś sensownej roboty". Może to odgłos rozsądku, częsci mnie która chce się wydostać? W każdym razie to jest dla mnie za trudne. Po kilku lepszych dniach, kiedy wydaje mi się, że najgorsze mam za sobą - przychodzi następny dzień - gorszy od wszystkich pozostałych i muszę wszystko przerabiać od początku. Co do relacji z dziewczynami - nigdy nie miałem problemów z komunikowaniem się z nimi, wprawdzie wiem, że raczej nie jestem dla nich atrakcyjny fizycznie (rzadko kiedy na mnie zerkają na ulicy), ale ogólnie nie powiem, żeby mnie jakoś bardzo omijały. Jestem z natury otwartym czlowiekiem. Ale cichym i spokojnym (co akurat uważam za wadę). Frustracja rodzi agresję. Dla spokojnego gościa jest to pewien problem - musi się bowiem gdzieś nadmiaru tej agresji pozbyć. Dobrym na to miejscem jest siłownia i stadion. Jednak ostatnio nawet mecze przestają mnie interesować... W sumie to już nic mnie nie interesuje. Sezon letni - tyle zakochanych par, piękne ciała, samochody, szczęśliwi ludzie.. Codziennie zadaję sobie pytanie "Czemu ja nie jestem szczęsliwy?". Czemu codziennie myślę o sobie jak o osobie przegranej. Czemu nic mi się nie chcę mimo, że jestem młody i zdrowy jak ryba? No i czemu cały czas zastanawiam się co się ze mną stanie jak ze sobą skończę.. Pozdrawiam, a dziewczynom przesyłam buziaki
×