Wydaje mi się, że mam podobnie. Ochotę na sex 7 dni w tygodniu, a sex mam z raz na miesiąc albo ze 2 razy. Często napady ochoty na sex, próby nakręcania żony, a potem wielkie rozczarowanie bo na obiecankach się kończy. Myślę, że jestem dobrym kochankiem, wiem co dobre, potrafię zaspokoić kobietę, ale takie odrzucenie dodatkowo ciągnie w dół. Masturbacja czasami po 2 razy dziennie trochę rozładowuje napięcie ale to nie to. Z głowy potrafię rozgrzać drugą osobę do czerwoności przez maile, ale na rozgrzaniu się kończy. Realizacji brak. Jak już dochodzi do sexu z żoną to raz na 3 miesiące jest bosko a na przeważnie jest to musztra, w lewo w prawo, tak nie bo coś tam, już koniec. Po takim współżyciu dodatkowy dół. Żona sama mówi że ciągle nie ma ochoty, ale zastanawiam się czy to przypadkiem nie jest moja wina, może ja za dużo wymagam.