Witam Cię,
dziękuję za odpowiedź. Po części zaczęłam myśleć właśnie w taki sposób o sobie - że mam prawo do słabości, gorszych dni, humorów. Że nie sprostam wszystkim, że nie muszę być fajna i miła zawsze i wszędzie dla każdego. Ktoś tu już wcześniej dobrze napisał, że przestał się tym przejmować, kiedy zobaczył jakie błędy potrafią popełniać ludzie i zupełnie się tym nie przejmować. A dodatkowo ich życie płynie dalej i świat się z tego powodu nie skończył.
Mało tego - dzięki mojej empatii i zrozumieniu, osoby z bliskiego mi otoczenia zwracają się do mnie o pomoc albo o zwykłe słowo pocieszenia, czy potrzebę wygadania. I dlaczego ja nie miałabym też do tego prawa? Odkryłam, że oczywiście mam i zaczęłam to trochę 'wykorzystywać'. A tak naprawdę uczyć się rozmawiać z innymi o tym co mnie boli, smuci, z czym mam problem. I znowu odkrycie - ludzie chcą pomóc, pocieszyć. To bardzo pomaga.
Myślę, że zmiana podejścia a przede wszystkim przełamania w tym temacie, nawet tak trochę na siłę jest dobrą drogą. Sądzę, że z czasem zacznie przychodzić mi to łatwiej i nawet nie będzie odczucia że robię to wbrew sobie.
Analizowanie dotyczy spraw związanych głównie z relacjami międzyludzkimi, podejmowaniem decyzji. Pytania - co by było gdyby; co będzie jeśli zachowam się tak i tak; co oznacza, że ktoś powiedział/zrobił to czy tamto; czy dobrze zrobiłam/zrobię kiedy powiem to i to; a jeśli powiem tak, to co się stanie; a jeśli inaczej.. i tak w kółko. Muszę poznać wszystkie za i przeciw a dodatkowo ułożyć plan B a najlepiej jeszcze C! To strasznie obciąża i wykańcza psychikę. Bardzo hamuje i nie pozwala na jakiekolwiek działania. Z tym aspektem mam właśnie największy problem.