Witaj ...
Moja córka miala 17 lat jak zmarla na zapalenie pluc. Przez 17 lat walczylam o jej zdrowie, sprawność...byla niepelnosprawna.. . I wystarczylo przeziębienie, 5 dni i jej już nie bylo. To już 1,5 roku...wydawalo mi się, ze sobie z tym radzę, przez pierwsze 3 miesiące do mnie to nie docieralo-wydawalo mi się, ze slyszę jej glos w pokoju i ona tam na mnie czeka. Dopiero później powoli, powoli....nie ma jej, moje Martusi. Kiedy po raz pierwszy dopadl mnie atak lękowy, wiedzialam, ze muszę byc silna, bo muszę... dla niej. Poszukalam pomocy, bralam leki. I bylo juz dobrze. A teraz...powraca. Mam mlodszą corkę, wiem, że ona mnie potrzebuje, ale wiem też, że gdyby mnie zabraklo, ona doskonale da sobie radę. Nie potrafię cieszyc sie zyciem....