Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gizy

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gizy

  1. Gizy

    Fobia szkolna

    Kurcze, dopiero teraz wpadłam tutaj, zauważając, że nie tylko ja mam szkolną fobię.. ale jakbyście mogli: nerwica-szkolna-t39836.html moja historia.. czuję, że potrzebuję pomocy. może wy jesteście skłonni mi pomóc w walce z tym pieroństwem...
  2. Witam. Nie wiem dokładnie, czy otworzyłam wątek w dobrym dziale, więc jeśli nie to proszę o przeniesienie.. :) A ja zacznę od początku. Chodzę do II klasy LO. Całe gimnazjum byłam świetną uczennicą, praktycznie się nie uczyłam. Miałam nieco problemu ze stresem, wiadomo. Kiedy przychodziło mi coś recytować, czy kiedy przychodził ważny egzamin - denerwowałam się jak szalona. Byłam jednak duszą towarzystwa, więc występy i inne rzeczy obracałam w śmiech. Przyszedł wybór liceum. Oczywiście jedno z lepszych, bo jakby inaczej, dodatkowo profil biol-chemiczny. I zaczęło się.. Pierwsza klasa. Nauczyciel z biologii od samego początku wywierał na nas potężną presję. Że to niby nigdzie się nie dostaniemy jak nie będziemy się uczyć i takie tam. Zamiast skupiać się na wiedzy, zaczęłam denerwować się ocenami, jednak było coraz gorzej. Poświęcałam godziny na naukę tego przedmiotu a wszystko szło się paść. W domu mama jako że dawniej uczyła biologii - pytała mnie i wychodziło mi wszystko, jednak gdy przychodziłam do nauczyciela bądź gdy dawał nam do ręki sprawdzian - w mojej głowie pojawiała się pustka. Oceny szły w dół, motywacja nie rosła. Stres przeniósł się na inne przedmioty. Potrafiłam siedzieć godzinami nad czymś, wyuczyć się wszystkiego a gdy przychodziła odpowiedź bądź sprawdzian - ja odpadałam i przychodziłam do domu z tróją. Zaczęła się druga klasa, jeszcze większa presja. Nauczyciel od początku roku zaczął pytać. Praktycznie nie wychodziłam z domu, siedziałam w książkach a do dziennika i tak wpadały coraz to nowe dwójki. Mimo, że na przerwie potrafiłam opowiedzieć wszystko koleżankom, wytłumaczyć im zadanie z biologii, angielskiego - na sprawdzianie, kartkówce, pytaniu ja zaczynałam się denerwować, nie wiedziałam nic. Inni dostawali dobre oceny a ja mimo, że tyle się uczyłam - dostawałam 2.. Przychodziłam do domu i dalej, ze łzami w oczach szłam się uczyć. Pojawiały się straszne bóle głowy, brzucha. Po nocach śniła mi się biologia, angielski... I tak ciągnie się do dziś.. Dwa dni temu, na lekcji, nauczyciel z biologii zrobił mi awanturę. Dowiedziałam się, że nie nadaje się do tej szkoły, że jestem do niczego, że nic się nie uczę. Po policzkach popłynęły mi tylko łzy. Świadomość, że tyle czasu poświęcam na naukę a tu słyszę takie słowa - dobiła mnie. Przyszłam do domu. Oczywiście zasiadłam do książek. Zasiadłam do historii, przedmiotu z którego zawsze miałam 5. Uczyłam się trzy godziny. Potem położyłam się do łóżka. Nie mogłam spać, bałam się. Nie wiedziałam czego. Rano strasznie bolał mnie brzuch, głowa, denerwowałam się. Poszłam do szkoły. Jeszcze na przerwach dziewczyny prosiły mnie abym wytłumaczyła im historię. Umiałam. Nagle na historii nauczyciel wziął mnie do odpowiedzi a ja... z nerwów zaczęłam się telepać, panicznie śmiać. Zapomniałam wszystkiego. Pytał mnie to, co tłumaczyłam koleżankom na przerwie. Załamałam się. Po policzkach puścił się strumień łez. Przyszłam do domu. Ryczałam jak szalona, trzęsłam się z nerwów. Nie wiedziałam czego. Non stop denerwuje się, boli mnie brzuch, głowa. Nie chcę iść do szkoły. Nie mogę się na niczym skupić.. Potrzebuję pomocy. Wiem, że to długa wypowiedź, ale nie wiem co ze sobą zrobić. Poradźcie mi.. Zależy mi na mojej przyszłości, chce się uczyć, zdać dobrze maturę, ale z takimi nerwami, w takim stanie.. nie dam rady..
×