Skocz do zawartości
Nerwica.com

_spacja_

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez _spacja_

  1. postanowiłam opublikować niniejszego posta ponieważ pamiętam że jak sama 2 lata temu zaczęłam przygodę z farmakologicznym leczeniem swoich dolegliwości przeglądałam różne fora zaciekawiona jak inni reagują na podobne leki jak się czują czy udaje im się zejść. hmm zatem cóż mogę powiedzieć- paroksetynka...;)zdecydowanie polecam. zgodzę się z faktem, że na pierwsze oznaki poprawy należy poczekać (nie wspominając już o tym że pierwsze 2 tygodnie nie są za ciekawe-dygałam jeszcze bardziej czułam się nieracjonalnie a moje poczucie życia w matrixie pogłębiło się jeszcze bardziej nudności bóle głowy)- mi zajęło to niemal 2 miesiące. stosowałam xetanor potem parogen przez 2 lata. początkowa dawka 20mg potem w fazie czekania na efekty pod kontrolą lekarza dawka skoczyła do 30mg. aktualnie zeszłam do zera- z dawki 30mg zajęło to 3miesiące. początkowo bolała mnie głowa byłam rozdrażniona. lekarz mówił że pora jaką sobie wybrałam nie jest zbyt ciekawa- niedługo miała przyjść jesień a jak wiadomo korzystniejsze są miesiące słoneczne- światło wpływa na dobre samopoczucie. zastanawiając się nad tym pomyślałam że faktycznie jest w tym racja aczkolwiek... hm - na dobrą sprawę zawsze znajdzie się coś co będzie czynnikiem na nie odnośnie schodzenia. problemy były są i będą ale ja od dłuższego czasu czuję się dobrze.odzyskałam spokój zobaczyłam dzięki temu lekowi że można inaczej spokojniej bardziej konkretnie. wszystko siedzi w głowie- takie jest moje zdanie. przez te 2 lata wykonałam sporą robotę by samą siebie trzymać w ryzach spokojniej podchodzić do niespodziewanek jakie napotykam zrozumieć siebie powody wyolbrzymionych reakcji niewspółmiernych do faktycznego zagrożenia. wiem co znaczy lęk ten obrzydliwy zjadający cię od środka nie pozwalający spać myśleć racjonalnie wykręcający żołądek gdzie myśli to jeden wielki kocioł. w którymś momencie nie wiesz już gdzie jest początek a gdzie koniec tego wszystkiego a sedno... sedno już dawno gdzieś się zakopało. póki co żyję bez i życzę każdemu by nie rezygnował z analizy tego sedna które można odzyskując spokój ostatecznie odkopać i sobie z nim radzić;)myślę że pułapką lepszego samopoczucia jest nic innego jak bagatelizowanie tego co było niefajne - pozostawienie tematu bez kropki na końcu zdania. po to wkońcu są leki- owszem mają nam zapewnić nieco wytchnienia ale to też czas na to by konstruktywnie zająć się problemem by w przyszłości bogatsi o pewną wiedzę o sobie samych potrafić pogłaskać z dystansem główkę choroby która gdzieś może będzie chiała się odezwać (;p) i się uuuuuspokoić mieć więcej dystansu. życzę wszystkim powodzenia w zmaganiach:) pozdrawiam
×