Skocz do zawartości
Nerwica.com

szklany.blat

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szklany.blat

  1. W moim przypadku byłem całkowicie zdrowy i zgadzam się z tym, że to jest niejako "ognisko zapalne" do stanów lękowych. To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłem, ponad pół roku temu. Niecałe 10 minut zniszczyło mi życie, rozłożyło mnie w kilka sekund, uczucie spadania, okropny lęk przed śmiercią, bardzo wysokie tętno i ten śmiech "znajomych" wokół z mojego stanu za co jestem im bardzo WDZIĘCZNY... Teraz jest już lepiej, z lekami, psychologiem ale odradzam KAŻDEMU z Was, szczególnie chemiczne gówna.
  2. Witam. Szukam osoby z Poznania z którą mógłbym szczerze, otwarcie i normalnie porozmawiać nie tylko na temat problemów, która trzeźwo spojrzy na moją osobę i nie będzie kierowała się tym, że może mnie zranić, powiedzieć coś niemiłego. Czasem nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Mam 22 lata.
  3. Dziękuję za odzew. Nie studiuję, mam stałą pracę. Zainteresowania? Jak dla mnie trudne pytanie, uwielbiam biegać co mnie relaksuje, poza tym w wolnym czasie, choć jest go mało, zajmuję się grafiką komputerową z czym chciałbym powiązać przyszłość, ale jak narazie jestem w tym początkujący, barierą tutaj jest język. Co do blokady, to trafiłaś - odkąd sięgam pamięcią to tak się właśnie czuję, najgorsze jest to, że nie znam przyczyny tego stanu i nie wiem jak mam z tym walczyć. Gdy z kimś rozmawiam, mam dłuższe chwile gdy po prostu milczę, wydaje mi się, że dla niektórych może to być nawet irytujące. To pustka w głowie, nie wiem co mam powiedzieć..
  4. Dziękuję za odzew. Nie studiuję, mam stałą pracę. Zainteresowania? Jak dla mnie trudne pytanie, uwielbiam biegać co mnie relaksuje, poza tym w wolnym czasie, choć jest go mało, zajmuję się grafiką komputerową z czym chciałbym powiązać przyszłość, ale jak narazie jestem w tym początkujący, barierą tutaj jest język. Co do blokady, to trafiłaś - odkąd sięgam pamięcią to tak się właśnie czuję, najgorsze jest to, że nie znam przyczyny tego stanu i nie wiem jak mam z tym walczyć. Gdy z kimś rozmawiam, mam dłuższe chwile gdy po prostu milczę, wydaje mi się, że dla niektórych może to być nawet irytujące. To pustka w głowie, nie wiem co mam powiedzieć..
  5. Witam Was Postanowiłem założyć ten temat z nadzieją, że jest ktoś, kto wskaże mi dalszą drogę, choć mały kroczek , kompletnie już sobie nie ze sobą nie radzę. Mam 23 lata, czasami mam wrażenie, że jestem kompletnie oderwany od rzeczywistości, że nie pasuję do tego świata. Jeszcze do niedawna mieszkałem z rodzicami - ojcem, którego calymi dniami nie było w domu przez pracę a wieczorami, dzień po dniu, zajmował się swoją ulubioną rozrywką - upijaniem się. Mama z kolei także wiele pracowała a gdy wracała do domu, nic jej nigdy nie pasowało, zawsze były awantury o byle detal. Dziś mieszkam sam z tego względu, że nie chciałem się dłużej tam męczyć, wcale nie czuję miłości do tych ludzi, w ogóle nie poświęcali mi czasu, brakowało tam ogniska domowego, miłości, bliskości, nie próbowali ze mną rozmawiać, a jeżeli dochodziło do tego to zawsze schodziło to na jeden temat - pieniądze, jak to w domu jest źle, nie ma na to, nie ma na tamto.. Czuję się jakby robili to z obowiązku, byleby tylko przeżyć JAKOŚ ten następny miesiąc. Utrzymuję się sam, czuję satysfakcję z tego, że stworzyłem sobie normalne warunki do życia. Jednak jest mi w środku ciężko, choć nie okazuję tego. Brakuje mi podstawowych mogłoby się wydawać uczuć dla człowieka, nie czuję się szczęśliwy, za to samotny. Odkąd pamiętam izolowałem się od ludzi, bałem się odrzucenia. Mam jedną zaufaną osobę, ale wiem, że ona nie potrafi mi pomóc. Mam wrażenie, że nie potrafię rozmawiać, normalni ludzie potrafią rozwinąć swoją wypowiedź a ja czuję, że moje wypowiedzi są płytkie, na dłuższą metę bezsensowne. Nie potrafię mówić ciekawie, rozmowy ze mną szybko się kończą i dotyczące zazwyczaj tylko ogólnych tematów, dlatego najczęściej milczę, jestem cichy. Bardzo mi to przeszkadza, bo - przynajmniej tak myślę - nie mogę przez to nawiązać z ludźmi normalnego kontaktu, normalnie porozmawiać, zaprzyjaźnić się z kimś, zakochać.. Nie wiem w czym leży problem, mam wrażenie, że to co piszę jest chaotyczne. Chciałbym normalnie żyć, bez stresu, mieć do kogo wracać z pracy, z kim wyjść do kina, potanczyć, pośmiać się, żyć, nie egzystować...
  6. Witam Was Postanowiłem założyć ten temat z nadzieją, że jest ktoś, kto wskaże mi dalszą drogę, choć mały kroczek , kompletnie już sobie nie ze sobą nie radzę. Mam 23 lata, czasami mam wrażenie, że jestem kompletnie oderwany od rzeczywistości, że nie pasuję do tego świata. Jeszcze do niedawna mieszkałem z rodzicami - ojcem, którego calymi dniami nie było w domu przez pracę a wieczorami, dzień po dniu, zajmował się swoją ulubioną rozrywką - upijaniem się. Mama z kolei także wiele pracowała a gdy wracała do domu, nic jej nigdy nie pasowało, zawsze były awantury o byle detal. Dziś mieszkam sam z tego względu, że nie chciałem się dłużej tam męczyć, wcale nie czuję miłości do tych ludzi, w ogóle nie poświęcali mi czasu, brakowało tam ogniska domowego, miłości, bliskości, nie próbowali ze mną rozmawiać, a jeżeli dochodziło do tego to zawsze schodziło to na jeden temat - pieniądze, jak to w domu jest źle, nie ma na to, nie ma na tamto.. Czuję się jakby robili to z obowiązku, byleby tylko przeżyć JAKOŚ ten następny miesiąc. Utrzymuję się sam, czuję satysfakcję z tego, że stworzyłem sobie normalne warunki do życia. Jednak jest mi w środku ciężko, choć nie okazuję tego. Brakuje mi podstawowych mogłoby się wydawać uczuć dla człowieka, nie czuję się szczęśliwy, za to samotny. Odkąd pamiętam izolowałem się od ludzi, bałem się odrzucenia. Mam jedną zaufaną osobę, ale wiem, że ona nie potrafi mi pomóc. Mam wrażenie, że nie potrafię rozmawiać, normalni ludzie potrafią rozwinąć swoją wypowiedź a ja czuję, że moje wypowiedzi są płytkie, na dłuższą metę bezsensowne. Nie potrafię mówić ciekawie, rozmowy ze mną szybko się kończą i dotyczące zazwyczaj tylko ogólnych tematów, dlatego najczęściej milczę, jestem cichy. Bardzo mi to przeszkadza, bo - przynajmniej tak myślę - nie mogę przez to nawiązać z ludźmi normalnego kontaktu, normalnie porozmawiać, zaprzyjaźnić się z kimś, zakochać.. Nie wiem w czym leży problem, mam wrażenie, że to co piszę jest chaotyczne. Chciałbym normalnie żyć, bez stresu, mieć do kogo wracać z pracy, z kim wyjść do kina, potanczyć, pośmiać się, żyć, nie egzystować...
×