czesc,
czuje od jakiegos czasu, ze cos ze mna jest nie tak. Stale mysle o tym po co
zyjemy, dlaczego wlasciwie wstajemy rano, chodzimy na jakies spotkania.
doprowadzamy przez to do niszczenia srodowiska, bo trzeba zrobic jakies
plakaty, czyli wyciac drzewa, suzyc ils tam litrow paliwa itp. itd. Jakos do
mi odbiera energie do robienia czegokolwiek. Tak, dbam bardzo o srodowisko i
to mnie dobija, bo boje sie cokolwiek zrobic, bo wszystko niczszy srodowisko
i stale mysle o niepotrzebnych rzeczach, ktore robia ludzie.
Jednak boje sie pojsc z tym problemem do specjalisty. Nie wiem jak on mi moze
pomoc. Da mi np. jakies leki, a ja boje sie byc sterowany odgornie, nie chce,
aby moj nastroj zalezal od tego czy wezme tabletke czy nie! I kolejna obawa,
czy ten specjalista, tak naprawde bedzie rozumial moj problem. Czy nie lepiej
jest o tym porozmawiac ze znajomym... tylko ze nie mam takiej osoby. Wokol
mnie wszyscy biegaja. A ja sie boje po prostu o siebie. Mam sily by zyc, by
sie usmiechac, ale to juz jest coraz trudniejsze.
Moglibyscie mi cos doradzic?
Pozdrawiam,
Krzysiek
I przepraszam za brak polskich znakow, nie mam na klawiaturze.