Skocz do zawartości
Nerwica.com

Krzysiokrk

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Krzysiokrk

  1. Znajdę psychoterapeutę z certyfikatem, może faktycznie on pomoże.. Dzięki dziewczyny za zainteresowanie :) Pozdrawiam Krzysio
  2. W domu dziecka byłem odkąd skończyłem 3 lata- rodzice zginęli w wypadku. Moje życie BYŁO bardzo burzliwe, nerwowe. W bidulu była bardzo kiepska atmosfera- znęcanie fizyczne i psychiczne. Zaliczyłem poprawczak i wyrok w więzieniu. Na wolności jestem dopiero 3 lata. Po wyjściu z więzienia nabyłem TIKI. Byłem z tym u kilku neurologów- leczyli mnie lekami przeciwpadaczkowymi chociaż EEG nic takiego nie wykazało. Położyli mnie nawet w szpitalu na obserwacji, ale cóż, lekarze nie wiedzieli co to jest. Na karcie wypisu dostałem te same leki (silne dawki) i zaleconą wizytę u psychologa. Oczywiście poszedłem, z nadzieją, że on mi powie czemu je mam, a może jakoś je uspokoi. Otworzyłem się przed nim, jak nigdy przed nikim- opowiedziałem mu kawał życia ze łzami w oczach- a on nic! kiwał głową i nic nie mówił. Wyszedłem od niego i więcej nie poszedłem do żadnego psychologa. Po czasie sam stwierdziłem, że to moja psychika wywołuje te tiki. Przynajmniej wiem, kiedy mogę się ich spodziewać. Leki odłożyłem, już i tak mam sporo skutków ubocznych przez nie. Przez całe swoje życie czuje się INNY. Jakbym tu nie pasował.. O czymś takim jak DDD słyszę po raz pierwszy. Przed momentem widziałem taki dział tutaj na forum. "Idę" zobaczę. Bardzo Ci dziękuje za zainteresowanie.. Człowiekiem jest każdy, sztuką jest być ludziem:)
  3. Witam, Nie wiem gdzie mam szukać pomocy, może ktoś z Was mi w jakiś sposób pomoże.. Całe życie szukałem zrozumienia, wsparcia, kogoś z kim mógłbym się powygłupiać itd. (w domu tego nie miałem- wychowałem się w domu dziecka). Znalazłem odpowiednią osobę- przeżywam coś, czego nigdy wcześniej nie znałem. Dziewczyna daje mi tyle radości, uśmiechu... Pierwszy raz czuje się tak na prawdę kochany. Problem polega na tym, że ja się duszę. Duszę się tym szczęściem... W jednej chwili jest pięknie jak w bajce, a za chwile zaczynam prowokować ją do kłótni, żeby "odetchnąć", później w jednej chwili jakby nigdy nic chcę, żeby już było normalnie, dobrze. - Tak się dzieje przynajmniej raz w tygodniu. Całe życie czegoś szukałem, po to, żeby odpychać to kiedy wreszcie znajdę... Z jednej strony tesknię za jakimś spokojem, stabilizacją, z drugiej doprowadza mnie to do szału.. Dlaczego?? Wiem, że w ten sposób niszczę to, co jest między mną, a nią ale nie potrafię nad tym zapanować. Dodam, że mam 27 lat. Jestem Aspołeczny, Introwertyk... Krzysiek.
×