Witam wszystkich serdecznie,
jeśli można to chciałbym się moim problemem.Otóż od miesiąca mam jakby depresję-siedzę w domu przed kompem i tv cały dzień nie chce pójsc nigdzie,wszystko mnie nudzi ,niezbyt dbam o siebie,nie mam ochoty na podryw jakiejs dziewczyny,wolałbym od razu seks,a nawet on mnie czesto intersuje nie mam na niego ochoty nie mam siły podjac zadnej pracy ,mimo ze moge znalezc sobie naprawde ciekawa i spelniajaca moje oczekiwania.Nie mam nawet ochoty wstac z łozka i rozpoczac nowego dnia .Mam jakby nerwice natrectw (o czyms takim czytałem na waszym forum) przejawiajaca sie tym ze czesto calymi wieczorami optymalizuje kompa zwiekszam wydajnosc usuwam wirusy itp.wiem ze to przydatne ale ja robie to dla samej tej czynnosci bo nawet nie gram w gry wiec nie jest mi to do niczego potrzebne.Poza tym jem caly dzien tylko dla przyjemnosci -zeby zabic dola. Pozniej zeby nie bylo nudno mam nagły skok energii -wszystko robie,wraca mi optymizm wydaje mi sie ze wszystko za mna bedziwe ok jeszcze bede mogł zrealizowac swoje plany.Wtedy wszystko sie układa,az nagle znowu spadek...i z powrotem do gory nastroj.I tak mam cały dzien.Pewne zastanowicie sie dlaczego mam takie jazdy?Otoz moj powod moze wydawac sie dla wielu smieszny banalny ,niezrozumialy i wcale nie mysle ze go zrozumiecie-w porownaniu do problemow na tym forum tez taki mi sie wydaje.Otoz wrocilem wlasnie miesiac temu z zagranicy i nie moge odnalezc sie w tym kraju.Za granica (nie bede podawac kraju bo to nieistotne) spedzilem napjpiekniejszy rok swojego zycia-rok bez zadnych dolów,problemow,poprostu czulem sie wolny ,zadowolony z zycia.Przed wyjazdem byłem typem nerwicowca ,wszystko mnie dolowało,mialem problemy osobiste jednak nie tak jak dzisiaj,wtedy jakos sobie radzilem, chodzilem do psychoteraputy.Tam gdzie mieszkalem bylem innym człowiekiem pogodnym optymista,czułem sie atrakcyjny dla kobiet i dbalem o siebie,kocham tamten kraj -nawet takie rzeczy jak klimat,mentalnosc sa jakny dla mnie specjalnie stworzone.Tutaj jestem w stanie walic tylko głowa w sciane ( Czemu wrociłem ?Studiuje w Polandzie i zostały mi tutaj dwa lata studiów,miałem rok przerwe w studiach (wzialem ja po to by moc wyjechac).Chciałbym je skonczyc,bo to bardzo dobry kierunek na jednej z najlepszych polskich uczelni ,zostały mi tylko 2 lata,nie chcialbym stracic tylu lat nauki i szans na dobra prace.Przenosiny niestety na inna uczelnie nie sa mozliwe ,dzwonilem gdzie tylko moglem,wiec nie mam wyjscia.Nie chce zawiesc rodziny ,wszyscy we mnie wierzyli ze cos osiagne w zyciu,nie chce ich zawiesc,chcialbym byc w zyciu cos osiagnac a bez studiow nie jest to mozliwe :(Ale z drugiej strony te 2 lata...Do tego czasu umre tutaj...Na ten problem niestety nie poradzi mi zaden psycholog moja sytuacja bez wyjscia i nadzieii-moglbym tylko wybrac mniejsze zlo -wiem ze jedno i drugie bedzie bolesne Chcialem komus o tym chociaz napisac bo juz nie moge tego zniesc