Skocz do zawartości
Nerwica.com

malgosia7602

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez malgosia7602

  1. INTEL 1,

     

    Tak, z kliniki z diagnozą chad wypisano mnie z zaleceniem brania samej depakiny. W chwilach zjazdów dodaje mi seronil (fluoksetyna).

    Seronil solo powodował zawsze cudowną manię lup hipo, ale w połączeniu z depakiną nie daje już chyba nic.

    Nie czuję się źle, ale moim największym problemem jest fobia społeczna, na którą seronil powinien pomóc.

  2. Nic dodać, nic ująć... :(

     

    Czy ktoś wie jaki jest sens łączenia stabilizatora z neuroleptykiem? Zauważyłam, że większość z Was ma różne kombinacje leków. A ja tylko na tej cholernej depakinie.

    I ten KETREL ciągle siedzi mi w głowie... Odnoszę wrażenie, że wszyscy którzy go biorą całkiem nieźle sobie radzą.

    Czy Wasz lekarz mówił coś więcej na temat tego leku?

  3. "Trzeba pogodzić się z ograniczeniami jakie ta choroba powoduje. Wtedy jest .....lżej, lepiej."

     

    I to jest najtrudniejsze, o ile w ogóle możliwe...

    Największą niesprawiedliwością jest to, że chad dotyka ludzi wyjątkowych... Inteligentnych, ambitnych, wykształconych, mających plany i cele.

    Ludzi, którzy najczęściej coś osiągnęli bądź też są na dobrej drodze w realizacji swoich marzeń... To wszystko plus wyjątkowa wrażliwość bardzo utrudnia pogodzenie się z diagnozą, odnalezienie się w życiu pełnym ograniczeń.

    Nakazując komuś kto kochał życie i czerpał z niego pełnymi garściami wegetować jak roślina, to tak jakby ptakowi odebrać skrzydła, kiedy nauczył się już latać.

     

    Leki pomagają, bardzo pomagają. Po jakimś czasie regularnego ich zażywania nie sposób temu zaprzeczyć.

    Nie leżę już całymi dniami w łóżku wyjąc z bezsilności, nie mam już paraliżujących lęków, jakoś żyję. Właśnie....JAKOŚ. Niestety nie jestem już tym samym człowiekiem. Leki "zabiły" we mnie wszelkie uczucia. Ja już nawet nie wiem czy jestem w stanie się zakochać...

    Jedyne co czuję to obojętność.

    Czasami myślę, że tamto życie było lepsze. Fakt, były miażdżące okresy depresji, ale mijały i nadchodziła przecudowna górka, kiedy to mogłam nadrobić ten zmarnowany czas i żyć pełnią życia.

  4. Mój lekarz kiedyś powiedział, że życie z chad to wegetacja. Niestety miał rację.

    Tak Ci powiedział? :shock: Bardzo pokrzepiające :/

    Ja się czuję cały czas jak bomba zegarowa i boję się, że zaraz coś się rozhuśta a mam URC.

    Do tego ostatnio nie mogę się przełamać do jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi, tylko facet mnie jakoś z domu wyciąga.

     

    A ja cenię sobie szczerość. Wolę najgorszą prawdę od mydlenia oczu. Przynajmniej realnie patrzę na chorobę, uczę się z nią żyć i nie liczę na cud.

    W końcu chad jest nieuleczalny, czyż nie?

  5. malgosia7602 a od jak dawna przyjmujesz seronil?

    Trochę zmartwił mnie Twój wpis, bo właśnie od jutra zaczynam go brać a po cichu liczyłam na to, że zlikwiduje choć częściowo tę izolację, z którą też mam teraz wielki problem (od prawie pół roku nie widywałam się ze znajomymi :shock: ) Istnieje więc szansa, że uodporniłaś się na niego? Jest to w ogóle możliwe przy SSRI?

    Dołączam się zatem do prośby.

     

    Seronil zawsze działał na mnie rewelacyjnie, ale wtedy, kiedy nie miałam jeszcze postawionej diagnozy chad i nie brałam go w połączeniu ze stabilizatorem. Oczywiście szybciutko szybowałam w górę.

    Odkąd jestem na depakinie, odnoszę wrażenie, że zostałam pozbawiona uczuć wyższych, żyję w jakimś zawieszeniu. Jest tylko obojętność, zero jakiejkolwiek motywacji i radości z życia. Oczywiście są małe przebłyski, np wyjście do miasta raz na 2,3 tygodnie, spotkanie z facetem, któremu należy się nagroda za cierpliwość :D Nie pamiętam już kiedy widziałam się z przyjaciółmi. Jedynie spacery z psem, zakupy w pobliskim sklepie nie stanowią większego problemu. Mój lekarz kiedyś powiedział, że życie z chad to wegetacja. Niestety miał rację.

    Odnoszę wrażenie, że to stabilizatory tak "ciągną w dół", choć lekarz twierdzi że nie.

    Jeśli chodzi o SSRI, to z tego co wiem, nie można się na nie uodpornić.

  6. Nie potrafię pokonać niechęci do wychodzenia z domu, spotykania się z ludźmi. Coraz bardziej się izoluję, sama nie wiem dlaczego.

    Sama myśl o umówieniu się na spotkanie, czy to ze znajomym, czy też na wizytę u lekarza wywołuje u mnie lęk. Zwykle odwołuję te spotkania w ostatniej chwili.

    Generalnie czuję się dobrze, tylko ta izolacja...

    Nie wiem jak z tym walczyć, wszelkie próby kończą się paniką, nerwami, bezradnością.

    Czy ktoś z Was ma może podobny problem? Jak sobie radzicie ? Jestem obecnie na 600 mg depakiny i 20 mg seronilu.

  7. Nie rozumiem Wiolu, dlaczego go bronisz. Twoja postawa nie jest raczej obiektywna. Ubliża tu wszystkim że aż huczy, ale Ty tego nie widzisz. Natomiast moje jedno słowo o dziwo wyłapałaś.

    Owszem, ma prawo mieć odmienne zdanie, ale póki co, jedyne na co go stać to bezwzględna prowokacja i mieszanie ludzi z błotem, np Intela.

  8. sens, Widmo ma rację- niezwłoczna wizyta u lekarza, a najlepiej hospitalizacja, gdzie dobiorą Ci odpowiednie leki.

    Ten wellbutrin Cię z tego nie wyciągnie, to zbyt słaby lek. Trzymam kciuki Kochana.

     

    Co do dzieci, jestem zdania, że chad-owiec najzwyczajniej w świecie sobie nie poradzi. Dziecko to nie pies, którego w momencie naszej niedyspozycji możemy oddać na "przechowanie" sąsiadom. Nie mówiąc już o dobru dziecka, bo to nie podlega dyskusji.

  9. malgosia7602, Miał prawo nie zrozumieć, ale nie miał prawa wyzywać nikogo od idiotów i straszyć :evil:

     

    Ok, ale ORh+ też nie ma prawa nikogo obrażać. Chorując na chad powinien wiedzieć, jak bardzo wrażliwi jesteśmy na jakąkolwiek krytykę.

    A JOSE nie jest jakimś pierwszym lepszym gówniarzem, więc trochę szacunku.

  10. Witajcie,

     

    Jestem po wizycie u lekarza. Do Depakine 600 mg dodano mi Seronil 20 mg.

    Podobno dawka depakiny, którą zażywałam jest niewystarczająca, stąd moje dołki, kiedy tylko dzieje się coś niedobrego.

    Miałam do wyboru: albo zwiększyć depakinę do 900 mg, albo dodać antydepresant. Po depakinie tyję, więc wybrałam opcję drugą.

    Nie wiem, czy był to dobry pomysł, bo odkąd biorę ten seronil jest zdecydowanie gorzej- stale. A przecież na samej depakinie było już dobrze, pomijając chwilowe wahnięcia w jakiś przykrych dla mnie sytuacjach, czego chyba nie da się uniknąć, niezależnie od tego co by się nie brało.

    Chyba odstawię to świństwo, bo czuję się jak debil. Derealizacja, której nie miałam od dawna towarzyszy mi od kilku dni. Co, jak co, ale na samej depakinie miałam bardzo trzeźwy umysł. Antydepresanty mnie ogłupiają.

    Rozmawiałam też z lekarzem na temat przejścia na lamotryginę. Odpowiedział, że w warunkach ambulatoryjnych nie ma takiej opcji, że dla niego jestem człowiekiem a nie świnką morską i on się tego nie podejmie. W szpitalu-proszę bardzo.

     

    Sens

     

    Nie jestem lekarzem i nie powinnam tutaj udzielać tego typu rad....ale...mam cholernie złe doświadczenia z wellbutrinem. To lek działający na dopaminę i noradrenalinę. Na mnie kompletnie nie działał, a wręcz pogorszył mój stan.

     

    Mam jeszcze pytanie. Jak jest z przedłużaniem renty na chad. Czy to duży problem? Czy szpital jest konieczny? Pytam, bo mam rentę do końca roku i już zaczynam się martwić.

  11. alicja_31,

     

    Nie wiem na jakim etapie jest Wasza znajomość, ale zawsze uważałam, że najlepszym rozwiązaniem jest po prostu szczera rozmowa :)

    A chad-owcy, podobnie jak zdrowi ludzie są różni. Ja osobiście jestem stała w uczuciach i tylko silna mania mi w tym czasami przeszkadzała. Odkąd mam zdiagnozowany chad i biorę leki nie mam z tym żadnych problemów.

  12. Na pocieszenie nie zawsze czytam artykuly do konca a za obejrzenie filmu juz nawet sie nie zabieram.

    Podobnie ze sluchanie muzyki.

     

    Mam do samo. Czuję się jak debil. Często gapię się w tv jak "sroka w kość" i docierają do mnie jakieś szczątkowe informacje.

    Podobnie jest z czytaniem. Kiedyś kończyłam jedną, a zaczynałam drugą książkę. Dobra książka czy też film były zawsze dla mnie ucieczką do innego świata, pewnego rodzaju azylem. Cholernie mi tego brakuje. Niestety problemy z koncentracją biorą górę i zwykle kończy się na przeczytaniu kilkunastu stron i lektura wraca na półkę, czekając na lepsze jutro...

    O muzyce nie wspomnę....to już jest masakra jakaś. Jedynie jadąc autem jestem w stanie czegoś posłuchać i zwykle jest to radio, nie za głośno, bo irytuje :(

     

    -- 11 lip 2013, 12:47 --

     

    alicja_31,

     

    Gdzieś mi uciekł fragment posta skierowanego do Ciebie. Napiszę raz jeszcze.

    A więc... Z autopsji wiem, że relacje interpersonalne dla osoby chorej na chad to wróg numer jeden. Sama notorycznie odwołuję spotkania w ostatniej chwili, nie odbieram telefonów, czy też nie odpisuję na wiadomości i to wcale nie dlatego, że nie chcę czy mi nie zależy, ale najzwyczajniej w świecie nie mam na to siły. Totalna niemoc. Uwierz mi...to istne piekło.

    To, że facet jest akurat w remisji wcale nie oznacza, że nie ma górek i dołków, bo chad jest chorobą nieuleczalną i wahania nastroju będą zawsze. Większe lub mniejsze, ale będą. Zawsze będziesz musiała brać poprawkę na zachowania takiego osobnika, wspierać go, być cierpliwą i wyrozumiałą partnerką.

    Dobrze, że dużo czytasz i starasz się zrozumieć tą chorobę. Dla chad-owca mądry i wyrozumiały partner to skarb. Nie poddawaj się. Trzymam kciuki :)

  13. Czytam tak was od pewnego czasu i coraz bardziej was podziwiam. Piszecie o deficytach intelektualnych, a naprawdę świetnie wam idzie pisanie. Ja od pewnego czasu nie jestem w stanie sklecić kilku sensownych zdań, mało powiedziane-nawet czytanie waszych długich postów przychodzi mi z trudem. A wy tak sprawnie piszecie o waszych uczuciach i odczuciach. Echhh pozazdrościć.

     

    W pełni się zgadzam. I nie bądźcie tacy skromni Panowie :D ,dobra robota :great:

  14. Źle się czuję. Wczoraj nagle dopadły mnie miażdżące lęki, które trwały około godziny, po czym przeszły jak ręką odjął. Paniczny strach... Po czym ulga...

    Dziś już mnie pozamiatało...leżę i zdycham. Spałam do 13, wykonanie jakiejkolwiek czynności to wysiłek nie do opisania. Chce mi się wyć.

    Nie zniosę kolejnego nawrotu...

  15. Chciałabym wymienić się z Wami spostrzeżeniami odnośnie tycia po lekach. Nigdy nie miałam z tym problemów, a będąc na fluoksetynie, która zmniejsza apetyt, ważyłam 53 kg, przy wzroście 165 cm. Fakt, to trochę za mało, ale odkąd odstawiłam fluo i jestem na samej Depakinie, zaczęłam dość szybko przybierać na wadze ( w ciągu 4 m-cy -7 kg). Nie czuję się z tym zbyt komfortowo, a na pytanie zadane mojemu lekarzowi dotyczące tej kwestii, otrzymałam odpowiedź: "Tyje się od jedzenia, a nie od leków" :D

    Jakoś nie zauważyłam, żebym więcej jadła. Jak jest w Waszym przypadku? Jakie macie doświadczenia z lamotryginą i kwetiapiną? Ta pierwsza podobno wywołuje jakieś straszne wysypki skórne, a ja jestem uczuleniowcem. Tegretol odpada-mój organizm zareagował kiedyś silnym zatruciem i myślałam, że zejdę z tego świata. Z drugiej jednak strony, czy jest sens zmieniać lek, bo na Depakinie czuję się już dobrze.

  16. malgosia7602, chylę czoła Małgosiu....ja też mam podejrzenie Chada do tego jeszcze koszmarne stany lękowe.z agorafobią..również prowadziłam firmę która zamknęłam z końcem grudnia bo już nie byłam w stanie chodzić do pracy...na dzień dzisiejszy nie jest różowo, gnije w tym bagnie, wychodzę na siłe choć do sklepu,ale to co sie ze mną dzieje....te odjechane stany to koszmar....również jestem na rencie od stycznia.Co obecnie przyjmujesz? jakie leki Cie postawiły na nogi? ja eksperymentuje,ale i tak nic z tego nic nie wychodzi...źle i źle

     

    Jestem na Depakine Chrono 600 mg. Antydepresant, a konkretnie fluoksetynę (seronil) odstawiłam w lutym, kiedy poczułam, że zaczynam lecieć w górę. Nie wiem co mnie postawiło na nogi. Niczego nie zmieniałam w lekach, nie chodziłam na terapię, która podobno leczy chad :D, nic też nadzwyczajnego nie wydarzyło się w moim życiu. Dlatego podtrzymuję to, co napisałam we wcześniejszym poście- wyłącznie chemia mózgu. Przestawiło się i tyle. Po latach deprechy przyszła górka. Na tym polega chad.

     

    Ostatnio mam teorie wedlug ktorej umiejetne "zarzadanie" snem daje szanse aby nie wskoczyc w dolek. Tak jakby pobudzenie powinno byc stopniowo zdejmowane

    a szczegolnie nalezy unikac zasypiania w dzien i dlugiego dosypiania rano.

     

    Też tak myślałam i wmawiali mi to lekarze. Jednak z perspektywy czasu widzę, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Podobnie jest z alkoholem.

×