W moim przypadku to też zaczeło się od wagarów. Najpierw jeden dzień, właśnie tak jak ty to napisałeś żeby się odstresować, ale później był drugi, trzeci, czwarty, piąty aż w końcu nie dałam rady pójść do szkoły wcale. I chyba msz rację że miałam sporo szczęścia albo poprostu miałam normalną szkołę. Z tego co pamiętam to nikt w szkole nie robił mi problemów. Wręcz przeciwnie wszyscy raczej byli w to bardzo zaangażowani, wychowawczyni, pedagog, dyrektor. I było to też tak że przestałam chodzić do szkoły od listopada a że to załatwianie indywidualnego trwa bardzo długo to do szkoły poszłam dopiero w marcu i przez te wszytskie miesiące nie chodziłam do niej wcale. Po powrocie do szkoły nauczyciele też dali mi szanse żebym to wszytsko ponadrabiała ( miałam do poprawy semestr z wszytskich przedmiotów) i to dzięki nauczycielom mi się udało zdać tą klasę. Myślę że gdyby w twojej szkole wszyscy mieli normalne podejście do tej sytuacji to podejrzewam że też by ci się ją udało skończyć. Pzdr.!