Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nenneke

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nenneke

  1. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    No właśnie, różnica jest taka, że to uczucie, bo nawet podczas ataku serce jednak transportuje tlen w miarę tak jak powinno. A przy zawale niekoniecznie. Podczas mojego ostatniego rzutu choroby, kiedy przyjechało do mnie pogotowie wydawało mi się, że wcale nie mogę oddychać. Nie wiem tylko jak to rozróżnić. Moja mamuśka twierdzi, że jak mnie zawał strzeli, to się przekonam jaka to różnica... Ale ja jednak wolałabym nie.
  2. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    To uczucie, które się ma przy zawale, to nie uczucie "jakby" , po prostu człowiek się dusi. - to kazała przekazać moja mama.
  3. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Tak mówi kardiolog, który od wielu lat leczy członków mojej rodziny. Tak mówi moja mama, która przeszła zawał, a czasem ma problem z żołądkiem i ciężko jej było odróżnić co boli i tak mówi jej brat, który przeszedł dwa zawały. Jak pompka, to na 99% problemy z oddychaniem. I ja nie mówię, że jak są duszności to na bank pompka, mówię jedynie, że jak duszności nie ma , to praiwe na pewno nie pompka, a jeśli nawet, to nic śmiertelnego. Zamotałam się? Mam nadzieję, że jakoś w miarę mi się udało wyjaśnić o co mi chodziło Dziś u mnie cały dzień leje deszcz i zmulona jestem jak po lekach.... :/
  4. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Co do zachowań zabezpieczających, to miałam identycznie. Nerwica wróciła mi po szpitalu, w którym znalazłam się z powodu nerki i w którym to stwierdzono, że poza rzeczonym kamieniem i nerwicą jestem absolutnie zdrowa. Nie wiem jak Tobie, ale mi jednak pomaga logiczne i rozumowe tłumaczenie sobie. Jeśli przy napadzie strachu o pompkę nie jest Ci duszno, to masz 100% pewności, że to żadna pompka. Zresztą, co ja się mądruję, pewnie w teorii jesteś obryty jak my wszyscy... Dla mnie i tak jesteś gladiatorem. Ja się alkoholu panicznie boję. A kac... Męczy zdrowych i zdenerwowanych. Nie mniej jednak powodzenia życzę i pamiętaj, że to paskudne uczucie kiedyś minie. Perla, a jak tam Twoje ciśnienie dziś? Ja po 10 godzinach snu i bez wstawania z łóżka mam dziś 127/83 , puls 64. Wynik super, ale przez to, że spałam do 12 czuję się jakby mnie walec przejechał... :/ Chyba muszę się zmusiś co jakiegoś spaceru....
  5. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    No rozumiem, ale zmiana ze 110/70 na 120/80 to nie jest żadna zmiana. To, że ciśnienie jest ciut wyżej może być spowodowane tym, że na przykład zjadłaś więcej soli, więcej pijesz, albo jesteś w drugiej fazie cyklu i organizm zbiera wodę. Może być spowodowane pogodą, zmianą pogody, tym, że jest chłodniej ( żyły i tętnice w chłodzie też ulegają zwężeniu ) , tym, że myślisz o tym, co Ci się ostatnio przytrafiło... albo szykuje Ci się katar, przeziębienie, albo za długo śpisz, albo za krótko, albo wypiłaś więcej kawy... i tak można wymieniać w nieskończoność. Mogłabyś się martwić, gdyby z wartości 110/70 skoczyło Ci na 150/90 i tak się utrzymywało.
  6. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Nie masz ataku paniki, a ciśnienie NIE IDZIE ci do góry.... Mi o to chodziło....
  7. Mi od zawsze pomaga reggae, choć wcale nie jest to mój ulubiony rodzaj muzyki. To wmuszałam w siebie w najgorszym okresie , jako afirmacje co rano. O dziwo, pomagało, choć na początku podchodziłam bez przekonania.... Podaje linka, może pomoże jeszcze komuś....
  8. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    A ja znowu swoje... Masz NORMALNE ciśnienie perla... Naprawdę....
  9. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Kuchnia.. Ale nikt ci nie wyjaśnił, że przy nerwicy nie musisz mieć ewidentnej przyczyny do bycia spiętą? :/
  10. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Rozkurczowe podskakuje nieznacznie, bo się spinasz. Napinasz mięśnie i przez to zwężają Ci się żyłki... Norma, normalna reakcja na stres. Nadal się upieram, że nie masz wysokiego ciśnienia. Uparciucha ze mnie, prawda? :) -- 02 lis 2012, 22:09 -- Aaa.. I jeszcze... Puls 90 to też jeszcze norma. Oddycha Ci się ciężej, bo masz spięte mięśnie... Tak to już jest ze Zdzisławą. Mam identycznie.... Miałam, bo teraz coraz częściej udaje mi się nad tym panować.... Btw. Ja mam puls 98 po wypaleniu dwóch papierochów.
  11. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Ja nadal będę się upierać, że masz normalne ciśnienie.... Nakręcasz się, tak sądzę. Po prostu Zdzisława atakuje... Te wartości pomiarów, które tu przytaczasz, są praktycznie niezmienne. 10 czy 15 jednostek, to tak naprawdę żadna różnica. Wystarczy odkaszlnąć, żeby wartość się zmieniła o 10 czy o 15 w jedną albo w drugą stronę. Może spróbuj przeczytać samą siebie oczami jakby obcej osoby. Mierzysz już to ciśnienie od godziny i co? Nic się przecież nie dzieje. To co się dzieje, to tylko Twój lęk...
  12. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Dobrze, że użyłaś zwrotu " jak dla mnie" :) Sądzę, że żaden doktor nie podzieliłby twojej obawy. Ciśnienie rozkurczowe też masz w normie. Masz je w normie jak cholera, kurczę... Ale.. Napisałaś, że ze względu na ciąże nie bierzesz leków. Nie wiem jakie leki na nerwicę brałaś, ale wiem na pewno, że większość z nich wpływa na obniżenie ciśnienia. Jeśli teraz ich nie bierzesz, to chyba naturalne, że wartości będą nieznacznie wyższe... -- 02 lis 2012, 20:29 -- Tu jest fajna tabela... http://www.jaimojeserce.eu/tabela-wartosci-cisnienia-tetniczego.php
  13. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Perla, ale przecież Twoje ciśnienie jest wręcz książkowe... :/ puls również. Masz NORMALNE wyniki.... Dlaczego to cię stresuje? Nadciśnienie jest dopiero od 140
  14. Ha! Mam identycznie. Jeśli wstaje o normalnej, ludzkiej porze, nawet gdy mało śpię, mam dużo mniej ataków. Dziś coprawda wstałam w południe, ale i tak nie jest źle. Pomaga mi pisanie tu do was i czytanie was. Dziękuję!
  15. Ja Tobie również gratuluję. Każda metoda jest dobra, jeśli tylko działa. Moja nerwica wzięła się z zaniżonego poczucia własnej wartości i wiem to doskonale. Niestety niczego sensownego z tą wiedzą zrobić mi się nie udało. Nic praktycznego... :/ Bloga przejrzę, choć nie sądzę, żeby w jakiś znaczący sposób mógł mi pomóc. Ja zmagam, się z kompleksem mojej silnej jak tur i twardej jak skała matki. Od dzieciństwa słyszałam " jeśli ja umiem, to ty też" . Wpędziło mnie to w przekonanie, że nigdy nie będę równie silna. Jej udało się wyjść z zaawansowanego i złośliwego raka piersi. Efekt u niej jest taki, że zbiera pieniądze i jeździ po świecie na hardkorowe wycieczki. Aktualnie jest w Afryce, po raz trzeci. Kenia, Tanzania, Zanzibar. Ma gdzieś malarie, lwy i latanie samolotem. I tak sobie myślę... Czy ja reagowałabym tak samo? Czy może z moją Zdzisławą Nerwicą siedziałabym w czterech ścianach i czekala na nawrót? Nie wiem i nie chcę się dowiedzieć. Wiem natomiast, że im więcej dowiaduję się o sobie, tym łatwiej mi przychodzi dogadywanie się z nerwicą. Nawet jeśli jestem tym przypadkiem, którego nie da się wyleczyć raz na zawsze, mam zamiar nauczyć się żyć z moją chorobą normalnie. Choćbym miała walczyć do końca życia. Wiem, że póki walczę mam szansę wygrać. Przegram, jeżeli się poddam. I jeszcze o hipochondrii. W innym wątku pisałam, że w zeszłym roku na jesień miałam problem z nerką. Zrobił mi się kamlot i zlazł skubany do moczowodu i tam sobie utknął. Zatkał mi nerkę, zrobiło się zapalenie, ale na początku objawiało się zupełnie inaczej niż mogłabym się spodziewać. Początkiem była biegunka i potworny ból brzucha. Sądziłam, że mam skręt jelit. I tak jak ja zwykle panicznie boję się lekarzy i szpitala, tak wtedy leciałam do doktora galopem. Piszę o tym, bo nie wiem jak ma reszta hipochondryków, ale ja w atakach mam zwykle tak, że bardziej niż objawów boję się, czy jestem w stanie odróżnić prawdziwą chorobę od nerwicy. I bardziej niż nieprzyjemnych objawów boję się tego, że jeśli autentycznie będzie się działo z moim ciałem coś poważnego, pomyślę sobie, że to nerwica i na przykład wezmę tabletkę uspokajającą na zawał. Kiedy jednak przypomnę sobie ten atak kamicy, mam pewność, że jedank tak, że dam radę. Prawdziwa choroba objawia się zupełnie inaczej niż nerwica. Totalnie inaczej. Lekarz wiedział co mi jest po pięciu minutach rozmowy i badania palpacyjnego. Polscy lekarze są naprawdę dobrzy i sądzę, że powinniśmy mieć do nich więcej zaufania. Chyba należy też pracować nad zaufaniem do własnego ciała, nauczyć się go słuchać, aby wiedzieć kiedy lęk jest tylko lękiem, a kiedy prawdziwym objawem choroby. Myślę, że walka z lękiem nic nie daje. Sądzę, że duże lepsze efekty daje zaakceptowanie go i nazwanie. Wtedy traci power. No ale... Ja tu piszę i piszę, a pewnie większość z was już to słyszała tysiąc razy. Sama wiedza o czymś niestety nic nie daje. Ja na to stosuję metodę małych kroczków. Każde opanowanie napadu lęku i każde ujarzmienie własnych wymysłów dotyczących coraz to dziwniejszych chorób odnotowuję sobie w zeszycie. Dzięki temu mam dobitną świadomość ile razy już mi się udało i to mi daje kopa. Pozytywnego. Staram się koncentrować tylko i wyłącznie na sukcesach, nawet tych malutkich... -- 02 lis 2012, 18:53 -- Jeszcze do pralinki... Sądzę, że Tobie potrzebne jest zainteresowanie i zaopiekowanie się Tobą. Mój chłop, też jest typowym jaskiniowcem, który choćby nie wiem jak się starał nijak moich jazd pojąć nie może. Mi pomaga przytulanie. Może to głupio zabrzmi, ale postanowiłam, że codziennie, przynajmniej raz przytulam się, tak po prostu, do każdej istoty żywej w moim domu. Zaczynam od kota, później są dwa psy, szczur córki( fajnie jest kiedy ma się go na ramieniu pod włosami, tuż przy uchu, jest cieplutki i słychać jak mu bije mikroskopijne serduszko) , później przytulam się z córką, to trwa zwykle nieco dłużej, ale działa świetnie. No i na końcu z moim jaskiniowcem. Pomaga, a przynajmniej doraźnie.
  16. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    No dobra... Ale może na logikę... Mierzysz czy nie, tykasz piekielną maszynkę czy nie, efekt jest ten sam? Dobrze rozumiem? Więc jaka różnica, czy mierzysz czy nie? Czy to jest tak, że masz wrażenie, że coś nie tak z pompką, wtedy tykasz maszynkę i to potęguje efekt? Bo jeśli tak, to może się nastaw na wynik 280 , wiadomo, że będzie niższy i wtedy wyluzujesz? A jeszcze jedno pytanko... Jak masz to wrażenie, że ci się coś dzieje z pompką, zanim chwycisz za maszynkę... Jest ci duszno?
  17. Pralinka... Jakbyś pisała o mnie... :/ Z tym, że u mnie jest już teraz dużo lepiej, ale stany i sytuacja jaką opisujesz jest mi bardzo dobrze znana... Też walczę wiele lat, też mam nawroty, też zjadłam zęby na psychoterapiach... Ja wiem jedno - jeśli sama sobie nie pomogę to nie pomoże mi nikt. Ostatni rok poświęciłam na samodokształcanie się, ale nie w dziedzinach zakrzepicy i innej wiedzy medycznej, a w rozwoju osobowości. Kupowałam książki o nerwicy, słuchałam wykładów w necie, studiowałam strony filozofii wschodu. Teraz, choć nadal pewnie jestem na początku drogi, widzę pewną różnicę. Pomagam sobie SAMA. Myślę i mam nadzieję, że to może być klucz do uleczenia ostatecznego. Gdybyś chciała pogadać z kimś w bardzo podobnej sytuacji, to napisz mi prywatną wiadomość. Chętnie wysłucham Cię na przykład poprzez skype... Trzymaj się ciepło.
  18. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    @perla... No to, żeby cię uspokoić, właśnie zmierzyłam na obu rękach... Efekt: lewa - 123/79 vs prawa- 113/68 Myślisz, że mam tą samą chorobę? Ja jestem pewna, że tak. Obie mamy nerwicę :/ Jakby ktoś potrzebował pomiaru porównawczego, to polecam się :) @Tukaszwlili... Ale sam napisałeś, że pomiar nie będzie wiarygodny, więc to na pewno nerwica. (Jakbyś sam tego nie wiedział :) ) A i tak gratuluję odwagi. Jak wiadomo większość z nas unika sytuacji generujących napady strachu, a ty jesteś na tyl e odważny, żeby z własnej nieprzymuszonej woli mierzyć się z piekielną maszynką. Może właśnie tak należy do tego podejść? Widzeć w tym dobrą stronę i tak obrócić kota ogonem, żeby wyjść na gladiatora? I zanim pomyślicie, że co ja taka mądrala-srala co się urwała z choinki...może i z piekielną maszynką problemu nie mam, ale mam za to inne. Wymienię, żeby się uwiarygodnić :) Kula histeryczna - jakoś nad tym panuję, a jak mnie złapie i ściśnie za gardziel, to staram się dostrzec w tym plus taki, że jak nie zjem, to nawet lepiej, bo mam do zrzucenia sporo kilogramów Atakujące obrazy -jest tu już taki jeden wątek. Jak mam napad atakujących obrazów, to nie mogę oglądać tv, zwłaszcza, kiedy ujęcia są z ręki i obraz lekko skacze. Albo teledyski, gdzie szybko zmieniają się ujęcia. Razi mnie światło i ogólnie mam ochotę skrócić się o głowę. Głowa ważąca tonę - czyli ciężka jak sto diabłów. Kiedy mnie to dopada, muszę się położyć. Gorzej, kiedy nie mam takiej możliwości. Wtedy mam wrażenie, że stracę przytomność i zaczyna się jazda bez trzymanki. :/ No i najlepsze... W przeciwieństwie do większości panicznie boję się wykonywania wszelkiego rodzaju badań. W zeszłym roku byłam w szpitalu, miałam rozbijany kamień w moczowodzie, więc przebadano mnie trochę z automatu. Cóż, wyszło, że zdrowa jestem jak ten przysłowiowy kuń, poza, rzecz jasna nerwicą. Jak mnie napadli z maszynką na sam wjazd, miałam oczywiście 180/100 Nigdy nie miałam badanych kręgów szyjnych ani tętnic... A jestem uzależniona od Second Life i sporo siedzę przy komputerze...do tego od wielu lat pracuję jako grafik. Myślę często, że może te objawy z ciężką głową są od tego, tylko... Wiecie co mnie zastanawia? Jak jestem w pędzie, coś załatwiam, albo oddaję się przyjemnościom wszelakim, to problem nie istnieje. Znika. Na przykład ostatnio, przed koncertem, szykując się w domu miałam wrażenie, że zejdę i już chciałam zrezygnować, a po koncercie ze zdumieniem odkryłam, że wszystko było ok od momentu, jak tylko skupiłam się na muzyce, a przestałam koncentrować na sobie. Podejrzewam więc, że to żadne kręgi i żadne tętnice. To tylko moja stara przyjaciółka, pani Zdzisława nerwica... :/
  19. Nenneke

    Nerwica a ciśnienie

    Witajcie! Jestem tu nowa, ale już od jakiegoś czasu czytam forum i pociesza mnie to, że nie jestem sama jedna. Dziś postanowiłam pomądrzyć się nieco na temat ciśnienia. Mam zresztą nadzieję, że nieco was pocieszę, a mam na tym polu spore doświadczenie (rodzina obarczona problemami z ciśnieniem i układem krążenia z obu stron i od kilku pokoleń)... Przykład pierwszy:moja babcia od strony ojca była osobą bardzo nerwową. Podejrzewam, że chorowała na nerwicę lękową, której wtedy jeszcze nikt jej nie zdiagnozował.podczas napadów lęku miewała wartości na poziomie 240/180. Takich ataków miewała wiele, wtedy też zresztą jeździliśmy do niej na interwencję. Babcia już niestety nie żyje, ale nie umarła ani z powodu ciśnienia, ani nerwicy. Odeszła w wieku lat 87 z powodu starości. Po prostu zasnęła któregoś dnia i już się nie obudziła. Proszę zauważyć iż miała lat prawie 90, więc to chyba słuszny wiek. Przykład drugi :mój wuj, szczęśliwie żyjący do dzisiaj, w tej chwili już po operacji by-passów, otyły, kopcący jak lokomotywa. Rekord pobił jadąc niemiecką autostradą. Poczuł się źle, więc zjechał na parking i zawołał karetkę. Nie wiem jaka była wartość ciśnienia rozkurczowego, ale skurczowe wynosiło 280 ... Tak, tak, dobrze czytacie. Pogotowie chciało zabrać go do szpitala, ale wuj, mając ważne sprawy, nie zgodził się na to. Rozkazał podać sobie zastrzyk i kiedy ciśnienie zjechało poniżej 180 pojechał dalej. Przykład trzeci : ja. W ataku paniki (mam nerwicę lękową w tej chwili już na szczęście nieco opanowaną) w trakcie przyjazdu pogotowia miałam 180/95. Lekarz powiedział mi, że to żadne wielkie ciśnienie. Rzecz jasna podał środek na uspokojenie i na obniżenie, ale jak spytałam czy nie dostanę wylewu to się postukał palcem w czoło. U lekarza rodzinnego podczas pomiarów mam około 150/90 , w domu, mierzone w spokoju ( wzglednym spokoju) mam 120/80. Czasem, zwłaszcza rano zdarzają mi się wartości na poziomie 110/70. Mierzę ciśnienie regularnie, bo takie mam zalecenia od mojej doktor, ale... Udało mi się skończyć z nakręcaniem się, kiedy dotarły do mnie następujące fakty : Ciśnienie i tętno to NIE JEST wartość stała. Będzie się zmieniać wiele razy w ciągu dnia, tak samo jak tętno. Wystarczy, że spalę papierocha, a skoczy. Wystarczy, że obejrzę reklamę z Alexandrem Skarsgardem i też skoczy. TO NORMALNE !!! Niby to oczywista oczywistość, a jednak ! Nerwica , jako paskudnie upierliwa i straszna choroba ma jeden mega wielki plus. Mianowicie choćbyście nie wiem jak się starali, za diabła nie idzie na to zejść. Tak mi powiedziała moja pani doktor. Najpierw się wściekłam, ale później przemyślałam i to faktycznie duża zaleta. No bo pomyślcie... Ile już napadów lęku/paniki przetrwaliście? I co? Żyjecie nadal, prawda? Tak myślałam. Głowa do góry i ciepło pozdrawiam wszystkich trzymających na stoliku nocnym swoje piekielne maszynki :) -- 02 lis 2012, 05:52 -- @ perla... Z tego co mi wiadomo, ciśnienie mierzy się na ręce lewej. A przynajmniej mnie tak zawsze mierzyli profesjonaliści :)
×