Przechodziłam już przez kilku psychiatrów.Zapisywali mi przeróżne specyfiki,które,owszem,tłumiły lęk,ale jednocześnie usypiały mnie.W końcu uzależniłam się od nich i zamiast pomagać,potęgowały lęk,pocenie się,drżenie,zasłabnięcia,zawroty głowy.
Brałam też antydepresanty,które pobudzały i tak już za mocno rozchwiane ciało i umysł.
Po Amitriptylinum dostawałam tak szalonego bicia serca,że myślałam,że umrę,byłam tak spocona jakbym wyszła spod prysznica.Natychmiast musiałam brać coś na uspokojenie.Gdybym miała chore serce,pewnie już bym nie żyła.Nie pomagał mi ani Prozac,ani Aurorix.Brałam też Spamilan,Tranxene,Lorafen,Valium i kilka innych.W środę mam wizytę u mojej kardiolog.Mam nadzieję,że mi pomoże,coś na nerwicę lękową dostanę,choć tak bardzo nie chcę,bo nie lubię łykać tabletek,ale wiem,że muszę.Mówią,że nerwica to choroba wrażliwych dusz.Na pewno tak jest.